ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany


Podobnie jak za komuny, decyzje zostały już podjęte, teraz trzeba tylko urobić społeczeństwo by je zatwierdziło. Postawa rządu nie ma nic to wspólnego z demokracją, ani z zasadami społeczeństwa obywatelskiego.
Robicie propagandę jak za Gierka !
Co będzie lepsze dla mieszkańców pobliskiej elektrowni atomowe sąsiedztwo o którym napiszą w gazetach czy turystyka przynosząca dochody każdego roku?
mają robić wycieczki po reaktorze? Opamiętajmy się?
Przecież nikt nie przyjedzie na 2 tygodnie do Żarnowca, Choczewa czy Lubiatowa/Kopalina oglądać Jądrówkę.
[...]
Słyszeliście kiedyś o wycieczkach które zwiedzają elektrownie i kopalnie w Bełchatowie - Największa w Europie i jedyna taka w Polsce.
Jakoś nikt tam na wczasy nie przyjeżdża !!

Jestem turystką przyjeżdżającą od lat do Dębek, ale jeśli tu powstanie EJ to napewno tutaj nigdy nie zajrzę, a jądrówkę wolę oglądać na obrazku. Jeśli myślicie, że tyryści nadal będą tu przyjeżdżać to się mylicie, a żeby to sprawdzić pytajcie swoich gości.
24 maja 1626 roku Peter Minuit kupił od rdzennych Amerykanów (Indian) Manhattan za towary o wartości 60 holenderskich guldenów (równowartość 24 $). Pewnie Indianom wydawało się, ze robią świetny interes.
Ciekawe za ile nasi wodzowie sprzedadzą tereny? Za wycieczkę do Francji?

wszystko sprowadzi się do tego, za ile i kogo przekupią. Jak będę miał tańszy prąd niż sąsiedzi, to będę zadowolony, jak nic z elektrowni nie wycisne dla siebie, będę się sprzeciwiał. Takie małe partykularne interesiki, bez szerszego spojrzenia czy wybiegania w przyszłość. Po nas choćby potop...
jak się okazuje lobby atomowe jest jednak w tym kraju tak silne, że nawet Fukushima nie kazała ludziom przez chwile się zastanowić. Wystarczyło, że jakiś osioł powiedział, że przecież w Polsce nie mamy tsunami. Tak jakby tsunami to była jedynym zagrożeniem elektrowni atomowych i jedynym trudnym do przewidzenia wypadkiem. Np w tym roku 14 marca do jeziora Ontario w Kanadzie wyciekło 73 tys. litrów wody z elektrowni atomowej Pickering. Przyczyna była awaria pomp, do której rzekomo w ogóle nie powinno dojść. A teraz wyobraźcie sobie, że mówimy nie o jeziorze Ontario, a o Jeziorze Żarnowieckim.
Błagam, ludzie zadajcie sobie trud i sprawdźcie ile takich awarii ma miejsce w krajach stojących wyżej od nas pod względem kultury technicznej.
Niestety, polskie samorządy patrzą tylko przez pryzmat zysków z tytułu zajmowania gruntów przez elektrownie. Euro, dolary czy złotówki przysłaniają zdrowy rozsądek i zdolność do przeanalizowania potencjalnych zysków i strat.
Wyobraźcie sobie, że w Żarnowcu dochodzi nawet do niegroźnego wycieku. Nasza rodzima prasa rozdmucha to natychmiast na cały kraj. Mam tylko jedno pytanie: Znając "rzetelność" władz w informowaniu o skali zagrożenia, ilu turystów przyjedzie na wczasy do powiatu puckiego?

Wszyscy którzy podnoszą kwestie zwiększenia niezależności energetyczne jako zaleta elektrowni atomowych zdają się mieć jakieś problemy z zakresy podstawowych danych, których mnie uczono na geografii w szkole podstawowej. W Polsce nie ma wystarczających zasobów uranu, więc będzie trzeba go kupować. Potem trzeba też gdzieś składować odpady. Może w Zakopanem? Bo jeżeli już skazujemy obszary o wyjątkowej aktywności turystycznej na obecność energetyki jądrowej to przecież nie można zapomnieć o Tatrach. Ciekawe czy górale będą tak samo głupi jak pomorzanie?
"Minusy? Turyści uciekną, a może i nie, wszak silne jest przyzwyczajenie..." Kto to pisał? Panie weź się pan choć odrobinę zastanów. Gdy turyści usłyszą w wiadomościach, że w Żarnowcu doszło do "niegroźnego" wycieku chłodziwa to żadne przyzwyczajenie nie każe mu jechać do Władysławowa, a tym bardziej zabierać tam swoje dzieci.
Czy ktokolwiek zadał sobie trud, by zrobić symulację strat na wypadek takiej właśnie sytuacji? Oczywiście, że nie. Czy władze samorządowe gmin Półwyspu Helskiego zastanowiły się jakie potencjalne problemy niesie za sobą lokalizacja elektrowni pod ich nosem? Praktycznie ŻADNYCH zysków, a potencjalnie mnóstwo strat. I niech nikt nie mówi o turystyce atomowej, bo mamy już jedną ciekawą elektrownie w Żarnowcu i tłumów tam nie ma, a jak już są to bardziej interesują ich gniewińskie place zabaw i dinozaury, a nie zbiornik. Nie sądzę też, by jakikolwiek normalny rodzic zabierał dziecko na plac zabaw pod elektrownią atomową.

Nie wolno robić sobie kabaretu z poważnego zagrożenia dla mieszkańców północnych kaszub jakie stwarza eksploatacja E.J. .W powiatach Wejherowo , Puck stan służby zdrowia jest w stanie zapaści .Wystąpienie jakiegokolwiek wypadku w elektrowni atomowej spowoduje katastrofę dla całej społeczności mieszkańców kaszub i wczasowiczów .Wiemy wszyscy którzy korzystają obecnie z naszych dróg dojazdowych na Półwysep i w stronę Jastrzębiej Góry jak zakorkowane są szlaki komunikacyjne w czasie sezonu letniego .W niektóre dni w sezonie do Pucka z Gdyni trzeba stracić 2- do 6 godzin .Priorytetem przed podjęciem jakichkolwiek działań związanych z budową E.J. należy rozwiązać nierozwiązywane przez dziesięciolecia problemy komunikacyjne i służby zdrowia na pomorzu .Najpierw naprawmy to co jest najpilniejsze !
To tylko wybrane, i z reguły sceptyczne opinie (warto poczytać wszystkie inne), ale obrazują to co będę poruszał w następnych postach. dnia Nie 12:57, 04 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz



Środowiska definiowane jako „neutralne” są niezwykle istotne z punktu widzenia dotarcia przekazów, gdyż obecnie nie możemy zaliczyć ich do zwolenników, ale zdecydowanie łatwiej im zaakceptować informacje i argumenty na rzecz rozwoju energetyki jądrowej i stać się zwolennikami, niż osobom zaliczanym do przeciwników. Zatem te grupę można określić jako „łatwiejsza do pozyskania”.
Ponadto, osoby ze środowisk zaliczanych do tej grupy, często reagują mniej emocjonalnie, a bardziej skłonne są brać pod uwagę racjonalne argumenty, liczby, wyniki badan (naukowcy, lekarze, prawnicy). Należy jednak pamiętać, że i w tych środowiskach przebiegają podziały na gruncie ideowo-przyrodniczym [sic!], nie są one zatem jednorodne pod względem stosunku do rozwoju energetyki jądrowej.
Skuteczne dotarcie do tej grupy będzie niezwykle istotne dla procesu powiększania liczby
zwolenników, ponieważ zadaniem o wiele trudniejszym będzie skłonienie do zmiany postawy w tej kwestii zdeklarowanych przeciwników, niż osoby nastawionej neutralnie i skłonnej do analizy racjonalnych argumentów.

Elementem ważnym w kontekście komunikacji wydaje się wyrażana w badaniach jednoznacznie (73,8%), potrzeba rekompensowania mieszkańcom faktu, że w ich okolicy zlokalizowana będzie elektrownia jądrowa. Polacy wyraźnie oczekują takich rekompensat i to w kilku formach nie tylko w jednej. Należy brać to pod uwagę planując działania komunikacyjne, jest to bowiem jednoznaczna sugestia czego oczekują ludzie w zamian za przyzwolenie na budowę.
Cel strategiczny/cel operacyjny działania - Samorządowy wyjazd studyjny (study tour) do wybranego kraju europejskiego np. do Francji.
Założenia/opis działania - 3-dniowy wyjazd do jednego z krajów, w którym szeroko wykorzystywana jest energia jądrowa (na zaproszenie władz samorządowych regionu gdzie
zlokalizowana jest elektrownia). W wyjeździe tym winni wziąć udział przedstawiciele władz samorządowych z danych powiatów i gmin, na których terenie zlokalizowane mogą zostać elektrownie jądrowe. W realizacji tego działania konieczne stanie się jednak nawiązanie bliskiej współpracy nie tylko z władzami samorządowymi w wybranych kraju zachodnioeuropejskim, ale także z przedstawicielami elektrowni atomowej na tym terenie (np. w przypadku Francji byliby to przedstawiciele koncernu EdF).
Ryzyka działania - Samo działanie nie wiąże się bezpośrednio z żadnymi zagrożeniami. W skrajnej sytuacji, rywalizujące ze sobą lokalizacje mogą podważać bezstronność przedstawianych materiałów informacyjnych, sugerując, że pośrednio faworyzują/ wskazują one na któregoś z rywali.

W następstwie lektury tego zapisu rodzi się kilka pytań. Czy samorządy w Francji będą chętne by zapraszać polskich przedstawicieli? Kto za to zapłaci? Zgadnijcie. Co więcej, samorządowcy mają nawiązać współpracę (jaką?) z przedstawicielami elektrowni atomowej.
Tu nie trzeba być bystrym, żeby domyśleć się, iż jest to lobbowanie tego samego typu co oferowanie darmowej poduszki na prezentacji wełnianej pościeli, tyle że na większą skalę. Oczywiście nie ma nic przeciwko zaznajomieniu naszych włodarzy z tym jak to faktycznie jest, ale bez lukrowania. Poza tym mam poważne wątpliwości ile z tego faktycznie zrozumieją i czy na wycieczkę do Francji pojadą (czy też już byli) ludzie choćby z minimalną wiedzą w interesującej nas tematyce. No bo pooglądać widoczki i napić się koniaku to można w domu.
Fascynujące jest to, że w zagrożeniach przyjęto, iż samorządowcy nie będą podważać przedstawianych materiałów informacyjnych, sugerując, że nie mówi im się całej prawy tylko, że... pośrednio faworyzują któregoś z rywali.
To brzmi jakby samorządy miały się zabijać o to by u nich stanęła elektrowni jądrowa . Co gorsze, gdy obserwuję zachowanie naszych władz samorządowych to właśnie tak wygląda. I chyba właśnie to napawa mnie największym niepokojem, bo założę się, że żaden wójt czy burmistrz nie zrobił tego o czym napiszę w kolejnych postach.

Ostatnia sprawa dotyczy bezpośrednio działań wśród ludności i być może znajdzie odzwierciedlenie na spotkaniu w środę. Obrazuje, że do nas chce się mówić inaczej niż do reszty Polaków.

Pytanie tylko czy ktoś, kto tworzył tę strategię zapoznał się wystarczająco dobrze ze specyfiką regionu o wysokim nasyceniu turystyką?

.

Tańsza cena energii powinna objąć cały powiat pucki a także sąsiednie gminy powiatu wejherowskiego. Tak samo, jeśli elektrownia zostanie zlokalizowana w Lubiatowie.
Burmistrz Pucka Marek Rintz na łamach "Echa Ziemi Puckiej" w ankiecie, którą przeprowadzaliśmy na temat EJ Żarnowiec przedstawił pomysł, aby inwestor elektrowni jądrowej zobowiązał się do zbudowania szpitala w Pucku, bo to rzecz najpilniej oczekiwana przez mieszkańców powiatu.
No cóż, dobry pomysł, ale to i tak nadal tylko mimo wszystko paciorki. Wypada to uzupełnić pytaniami: O ile konkretnie tańszy prąd? i wieloma innymi.

Jeżeli już ludzie mają się zgodzić na elektrownie pod nosem to nie za obietnicę bliżej niesprecyzowanych „perspektyw”. Tu są potrzebne najkonkretniejsze konkrety. Inaczej nie ma szans na przekonanie osób neutralnych.

Niestety, w tym wszystkim jest też jeden dodatkowy elementy równania, tzn. trzeba przekonać nasze władze samorządowe, że prócz profitów spadną na nich olbrzymie obowiązki i wielka odpowiedzialność, bo obserwując to co się dzieje obawiam się, że nie są tego świadomi. Być może myślą, że wystarczy zatrudnić jednego konsultanta (absolwenta studiów z zakresu energetyki jądrowej, a może nawet po prostu emerytowanego żołnierza wojsk przeciwchemicznych) i uznać, że zrobiło się to co do nich należy. Otóż nie Drodzy Panowie i Panie. Spróbujcie na chwilę zapomnieć o zyskach z podatków i pomyśleć o tym co będziecie musieli zrobić, a czego nie zrobią za Was inni.

-------------------------------------------------------

Na zakończenie pragnę dodać, że poruszone przeze mnie kwestie to tylko wierzchołek góry lodowej. Oczekuję, że będzie się mnie traktować na tyle poważnie, na ile poważnie ja traktuję sprawę energetyki jądrowej. dnia Nie 23:27, 04 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz

Był też duży dysonans pomiędzy dwoma aspektami wpływu elektrowni atomowej: fizycznym i psychologicznym.
W artykule napisano: "Mieszkańcy gminy twierdzili, że już wiedzą, że turyści uciekną.". Jakże wielkie znaczenia ma dobór słów. Otóż nie "uciekną", tylko "wybiorą inne miejsce na wypoczynek", bo naprawdę mają olbrzymi wybór. Oczywiście nie wolno generalizować, bo nie wszyscy wybiorą, ale nie da się utrzymać cen na dotychczasowym poziomie (a o wzroście można chyba zapomnieć). Proszę też pamiętać, że proces ten jest długotrwały i do uruchomienia reaktora zostało nie mniej niż 9 lat. Przez te lata może uda się przekonać turystów, że nie ma się czego obawiać, a może przydarzy się gdzieś drugi Czarnobyl, Three Mile Island lub Fukushima i wtedy nic już ich nie przekona. Proszę też pamiętać, ze problem nie dotyczy wyłącznie mieszkańców gminy Krokowa, bo zasięg psychologiczny (czyli ten ważny dla turystyki) jest znacznie większych niż 3, czy też 10 km. Są tu gminy gdzie blisko połowa mieszkańców czerpie bezpośrednie i pośrednie zyski z turystyki. Zatem mówimy o tysiącach zainteresowanych i wielomilionowych przychodach. dnia Nie 0:51, 11 Gru 2011, w całości zmieniany 2 razy



Nie ma szans na budowę elektrowni jądrowej w Gąskach k. Mielna (woj. zachodniopomorskie) - uważają wiceminister środowiska, poseł PO Stanisław Gawłowski i posłowie PiS Czesław Hoc i Stefan Strzałkowski. Jak tłumaczą, powodem jest negatywne nastawienie lokalnej społeczności do inwestycji.
Przewodniczący Rady Gminy Mielno Krzysztof Chadacz poinformował, że nie tylko radni Mielna są przeciwni lokalizacji elektrowni w Gąskach. Takie samo zdanie ma według niego 99 proc. mieszkańców gminy, którzy zebrali już 1000 podpisów pod wnioskiem o referendum w tej sprawie. W gminie mieszka nieco ponad 5 tys. osób.
Czesław Hoc komentując te informacje powiedział: - Jeśli PGE myśli, iż największą moc ma siła energii atomowej, to się bardzo myli. O wiele większą siłę, niż energia atomowa, ma społeczny sprzeciw lokalny.

Pomijając zadziwiającą solidarność mieszkańców gminy i motywy ich działania, warto zastanowić się czy w rzeczywistości ploteczki nie mają jednak ziarenka prawdy. A ploteczki mówią, że elektrownia ma powstać w Żarnowcu (pozostałe lokalizacje stratują do "konkursu" na zająca) i że będzie to elektrownia wyprodukowana przez państwo, którego nazwa zaczyna się na F.

Patrząc na głosy tych mieszkańców (?) gminy Krokowa, którzy są aktywni w internecie, wydaje się że los lokalizacji może (z duży naciskiem na to słowo) być już przesądzony, bo z kolei w Lubiatowie protestuje fundacja Anny Dymnej. Ja się okazuje dwie lokalizacje są jawnie negatywne choć z uwagi na relatywnie niedużą liczbę oponentów. Po raz kolejny pojawia się więc pytanie, na ile władze gmin powiatu puckiego, jak i same władze powiatowe, zdają sobie sprawę co muszą przeanalizować.
Od czasu pierwszego zadania z matematyki robi się to tak samo tzn. po jednej stronie wypisuje się "dane", a po drugie "szukane" i zaczyna się przekształcenia w celu uzyskania wyniku. To bardzo skomplikowany wzór z wieloma szukanymi. Tu pojawia się kolejne pytanie o spójną długoterminową prognozę rozwoju regionu, czyli mówiąc po ludzku: Czy dzisiejsze władze nie podejdą do tego na zasadzie, że to będzie zmartwienie ich następców, czyli jeszcze prościej (cytując za jednym z internautów) "Po nas choćby potop".

W tym kontekście warto zwrócić uwagę dlaczego energetyka atomowa nie rozwija się bardzo dynamicznie (pomimo liczby planowanych inwestycji), a niektóre państwa ograniczają swoje programy i pomału starają się wycofywać z takich elektrowni. Nie chodzi tu o to, że stwarzają one jakiś niewyobrażalne niebezpieczeństwo, czy że są drogie w eksploatacji. Przyczyną najczęściej jest to, że ludzie ich po prostu nie chcą. dnia Nie 11:37, 18 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz

Geolodzy znaleźli kilka miejsc w Polsce, w których można bezpiecznie składować odpady. Są to Permskie złoża solne na głębokości 740 m pod powierzchnią, o grubości około 200 m. Jest też kilka miejsc, w których znajdują się złoża prekambryjskie również dobrze nadające się do tych celów.

Z technicznego punktu widzenia zapewne nie ma się co martwić (przynajmniej za naszego życia), ale jak bumerang powraca kwestia tego w jakim regionie takie składowisko jest szkodliwe psychologicznie. Dajmy na to, gdyby okazało się, że idealnym miejscem jest Szklarska Poręba, albo Zakopane? Czy tamtejsze władze połasiłyby się na łatwy zysk kosztem potencjalnych olbrzymich strat na turystyce?

A trzeba pamiętać też o jednym: konkurencja nie śpi... i tyczy się to lokalizacji elektrowni.

W przypadku wybudowania elektrowni w Żarnowcu należy oczekiwać, że gminy zachodniego wybrzeża wykorzystają ten fakt do zrobienia tzw. czarnego PR i przejęcia części turystów. A trzeba pamiętać, że nasze zachodnie wybrzeże od lat stara się przejąć inicjatywę od takich znanych miejsc jak Sopot, Krynica Morska, Władysławowo, Jastarnia, Hel, czy Łeba. Trudno oczekiwać by takie kombinaty turystyczne jak Kołobrzeg, Kamień Pomorski, czy nawet położona "pośrodku" Ustka, nie próbowały skorzystać na możliwości rozwoju.

Nad Bałtykiem naprawdę jest wybór miejsca do odpoczynku. Uważam, że należy liczyć się z tym, że przeciętny Polak nie będzie się zagłębiał w szczegóły energetyki jądrowej i w sytuacji możliwości wyboru wybierze wypoczynek z dala od reaktorów.

Osobiście w tej materii jestem sceptykiem i myślę, że tradycyjna polska nonszalancja w podchodzeniu do spraw bezpieczeństwa, w tym wypadku przegra z psychologicznym aspektem jaki niesie za sobą energia atomu. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić jaką kampanię trzeba byłoby przeprowadzić w całym kraju, by turyści nie czuli obaw. Pytanie tylko, kto miałby taką kampanię prowadzić tzn. kto byłby zainteresowany wyłożeniem wielomilionowych sum. Zresztą, jak wspomniałem, "Superekspres" i wielki tytuł na 1. stronie " W Żarnowcu awaria atomówki. Międzynarodowa agencja sklasyfikowała zagrożeniem na poziomie 2" i cała akcja urabiania turystów pójdzie w łeb. Takie IMHO są dzisiejsze realia i wątpię by za te 10 lat coś się drastycznie zmieniło.

Nieprawidłowa czynność w rozdzielni wysokiego napięcia 400 kV poza elektrownią Forsmark spowodowała otwarcie wyłącznika, ale powstanie łuku elektrycznego na wyłączniku i zwarcie dwufazowe w sieci 400 kV doprowadziły do zaniku napięcia na szynach wyprowadzenia mocy. Zwarcie spowodowało automatyczne wyłączenie obu turbozespołów, co z kolei spowodowało krótki, ale silny wzrost napięcia w wewnętrznej sieci elektrycznej (zasilającej potrzeby własne) w elektrowni.
Przyczyną incydentu było zwarcie w zewnętrznej rozdzielni, spowodowane błędnym wykonaniem pracy przez obcą firmę spoza elektrowni.
Projektanci EJ Forsmark nie przewidzieli w swojej analizie bezpieczeństwa, że wewnętrzne skoki napięcia mogą być tak duże jak miało to miejsce z powodu zwarcia w sieci zewnętrznej.

Przypadek ten był technicznie skomplikowany, a jego ostateczna analiza została utajniona przez dozór jądrowy Szwecji (SKI) - ze względu na wymogi bezpieczeństwa fizycznego wprowadzone po atakach terrorystycznych w USA z 11 września 2001 r.

Mam tylko jedno pytanie: Nie ma u nas tsunami, nie ma u nas wielkich trzęsień ziemi, ale jakich zagrożeń nie przewidzą w swojej analizie projektanci polskiej elektrowni, albo jakie uznają za zbyt mało prawdopodobne, by tworzyć zabezpieczenia przed nimi?

Czworo działaczy organizacji ochrony środowiska przez 28 godzin ukrywało się na dachu jednego z budynków na terenie elektrowni Ringhals (południe Szwecji), a dwie osoby - na terenie elektrowni Forsmark (wschód) - podał Greenpeace.

Jak poinformowała rzeczniczka organizacji Birgitte Lesanner, policja wznowiła poszukiwania ukrywających się aktywistów w środę rano, gdy jedna z działaczek z terenu Ringhals poinformowała na portalu Twitter o swym miejscu pobytu.

"Jestem na terenie Ringhals od ponad 27 godzin, wygląda na to, że strażnicy nie prowadzą poszukiwań. Ochrona elektrowni atomowych w Szwecji jest okropna" - napisała Isadora Wronski.

Rzecznik operatora obu elektrowni, koncernu Vatenfall, poinformował, że policja do południa odnalazła i zatrzymała wszystkich sześciu aktywistów.

Aresztowani i ukrywający się aktywiści należą do grupy ponad 70 osób, które we wtorek wdarły się na teren tych dwóch elektrowni w ramach pokojowej akcji Greenpeace. Podejmując tę akcję, organizacja chce zwrócić uwagę opinii publicznej na "poważne braki w sferze bezpieczeństwa" w elektrowniach atomowych. We wtorek policja zatrzymała 59 osób.

Jakie szczęście dla policji, że jest Twitter, bo inaczej aktywiści wyszliby z elektrowni dopiero jak skończyłby się im suchy prowiant.
Od jakiegoś czasu PGE i rząd próbują dotrzeć z argumentacja proatomową do szerszego grona odbiorców poprzez krótkie, cykliczne artykuliki reklamowe w gazetach (między innymi w Dzienniku Bałtyckim). Niestety, pisane w są w stylu zniechęcającym do czytania, a dobór argumentacji niejednokrotnie można przyrównać do moralności Kalego .

W tym wszystkim zapomina się o jednym. Są kraje gdzie energetyka atomowa stanowi podstawę systemu energetycznego (np. Francja - 77 %), są kraje dywersyfikujące sposoby pozyskiwania energii, ale są też kraje, którym energetyka jądrowa jest do niczego nie potrzebna. Co ciekawe, takim krajem jest śpiąca na gazie i ropie Norwegia, która nie wykorzystuje obu tych surowców w gospodarce energetycznej. Głównym sposobem pozyskiwania energii są... elektrownie wodne (98,6%).
Oczywiście Polska to nie Norwegia, ale dość powiedzieć, że u nas wszelka woda jest dla rządzących problemem. Rozmontowano gospodarkę morską, żeglugę śródlądową (Polska miał dwie piękne autostrady południe-północ, teraz została już tylko jedna i to mocno zaniedbana), a pod płaszczem unijnym pod topór poszła znaczna część rybołówstwa kutrowego, by jego miejsce wypełniły paszowce z innych krajów wspólnoty degradujące ekosystem Bałtyku Południowego.

Wracając do energetyki, może nie mamy już zbytnio z czego czerpać, ale o ile nie przespałem zajęć na geografii, nie wydobywamy u siebie na skalę przemysłową i nie przetwarzamy uranu, więc z dwojga złego może by tak pojawił się jakiś rządowy plan energetyki wodnej dodatkowo połączony z bardzo ważną kwestią regulacji rzek, by pochylić się i nad problemem powodzi w przyszłości dalszej niż koniec kadencji? Oczywiście, jestem niepoprawnym marzycielem (jestem optymistą, ale mocno umiarkowanym), bo jak czasami przeczytam co wypłodzi nasz parlament to porzucam wszelką nadzieję. dnia Pon 10:27, 01 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Tak pod rozwagę systemu bezpieczeństwa elektowni jądorwych.

French government on high alert after unexplained drone flights over nuclear power stations

Zapewne planując budowę kompleksu elektrowni jądorwej nie przewidziano, że za kilkanaście lat będzie można sobie zbudować niewielki bezzałogowy wiropłat, który bez problemu może sfilmować w wysokiej rozdzielczości to co wówczas było dostępne tylko dla kamery satelity szpiegowskiego.
Za kilka lat ładunek użyteczny drona, którego gro podzespołów będzie można wydrukować na drukarce 3D, powiększy się kilkukrotnie. Jakie to może otworzyć nowe możliwości już nie tylko infiltracji, ale oddziaływania destrukcyjnego.

Przykład francuski to już drugi (po szwedzkim) pokazujący jak dalece niewystrczające jest bezpieczeństwo fizyczne kompleksu elektrowni. Pozostaje pytanie, jakich zagrożeń - dziś niedostęnych, ale możliwych za kilka lat - nie przewidzieli projektanci komplesów EJ i jakie uznali za zbyt mało prawdopodobne?
Apropos bezpieczeństwa francuskich elektrowni. Może powinni przyjąć na etat szympansy?
http://www.tvp.info/19650184/szympans-broni-swojej-prywatnosci-stracil-drona-ktory-go-filmowal



© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting