ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany

Przewożenie na kolankach jest kategorycznie zabronione



wiem, ale jak jedzie sie z kims to chyba mozna my tak z siostra jezdimy ze ona trzyma kota a ja prowadze bo wtedy on sie nie placze ale to raczej opcja na krotka mete, a nie na wielogodinna podroz

Na kolanach pasażera czy też nie, to ryzykowne rozwiązanie. Nawet nie zdążysz zareagować, jak kot się wyrwie.

Mój Brandy, jak każdy, nie przepada za długim siedzeniem w transporterze więc mam sposób taki, że jest zapięty w szelkach i siedzi u mnie na kolanach. Ja trzymam smycz, a on jest spokojny (oczywiście nie prowadzę). W ten sposób nie wyrywa się i nie płacze, nawet kilka godzin w samochodzie, po prostu idzie spać. Zastanawiam się też nad zakupem wspomnianych gdzieś tu kiedyś specjalnych szelek wpinanych w pasy - testował ktoś?



Ech dziewczyny, ale te Wasze pociechy owinęły sobie Was wokół pazurka Jesteście chyba zbyt uległe. W domu poćwiczcie z transporterkiem - postawcie go w pokoju, niech sobie do niego powłazi, oswoi się i nie będzie płakać.

aalchena napisał: Mój Brandy, jak każdy, nie przepada za długim siedzeniem w transporterze więc mam sposób taki, że jest zapięty w szelkach i siedzi u mnie na kolanach. Ja trzymam smycz, a on jest spokojny (oczywiście nie prowadzę). W ten sposób nie wyrywa się i nie płacze, nawet kilka godzin w samochodzie, po prostu idzie spać. Zastanawiam się też nad zakupem wspomnianych gdzieś tu kiedyś specjalnych szelek wpinanych w pasy - testował ktoś?

to ja wlasnie o nich pisalam, bo przymierzam sie do zakupu

Dejikos napisał: Ech dziewczyny, ale te Wasze pociechy owinęły sobie Was wokół pazurka Jesteście chyba zbyt uległe. W domu poćwiczcie z transporterkiem - postawcie go w pokoju, niech sobie do niego powłazi, oswoi się i nie będzie płakać.

Moj kocur uwielbia sobie siedziec w transporterku w domu, sam do niego wchodzi. Tu chodzi o to ze jak go zamkne kratka to nagle dostaje bialej goraczki, w sumie to on nie placze tylko sie awanturuje ze chce wolnosci raz udalo mi sie go w aucie zagluszyc radiem i sie uspokoil bo nie mial sily przebicie to na razie jedyny sposob ktory znalazlam

Dziewczyny, w razie wypadku zwierze wylatuje przez szybę !!!

Ja kontener przypinam pasami i wtedy mam pewność że jest bezpiecznie, w życiu nie wyciągnęłabym kota choćby płakał

A u nas transporter stoi w pokoju otwarty i koty w nim śpią

U nas nawet jak idziemy pieszo z kontenerem Pixel urządza awantury ale nic z tego sobie nie robię i się uspokaja w końcu
dnia Czw 13:22, 09 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Może zamykaj go w transporterze na chwilę, jak jesteście w domu, a później wypuść i tak co jakiś czas? Trochę cierpliwości
dnia Czw 13:22, 09 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Lindusia napisał:
U nas nawet jak idziemy pieszo z kontenerem Pixel urządza awantury ale nic z tego sobie nie robię i się uspokaja w końcu

u mnie to samo, musze od Ciebie Lindusiu wziac lekcje swietej cierpliwosci



My w dalsza podroz zabieramy wieksza klatke, w ktorej swobodnie zmiesci sie kuwetka, kocyk i miseczki.
Takie same klatki stosowane sa przy malych rasach psow.

Lindusia napisał: Dziewczyny, w razie wypadku zwierze wylatuje przez szybę !!!

Ja kontener przypinam pasami i wtedy mam pewność że jest bezpiecznie, w życiu nie wyciągnęłabym kota choćby płakał

A u nas transporter stoi w pokoju otwarty i koty w nim śpią

U nas nawet jak idziemy pieszo z kontenerem Pixel urządza awantury ale nic z tego sobie nie robię i się uspokaja w końcu

Uczciwie to w razie wypadku każdy pasażer odnosi obrażenia.
My po pierwszym wypadzie do PL -- mamy dokładnie 1495km do domu samochodem - wypuszczamy snickersa z klatki.
Za pierwszym razem strasznie miauczał, gryzł klatkę i to nie przez 10 czy 45 minut -- robił to bardzo długo - po wypuszczeniu go z klatki - obszedł cały samochód i robił za pilota na przednim siedzeniu. W przerwie chciał prowadzić - nawet mam foto jak siedzi za kierownicą i wywala jęzora na pasażera z przodu
Wrócę z wesela to wrzucę

Nasze koty, póki we dwójkę się mieściły, jeździły w transporterze razem. Teraz już jest im stanowczo za ciasno i musimy kupić większy transporter (nie wchodzi w grę opcja dwóch transporterów, bo jest jeszcze dwoje dzieci, w tym jedno w foteliku). Póki co Rosi jeździ w transporterze (zwykle sobie leży lub śpi), a Simba w szelkach u mnie na kolanach (siadam z tyłu), trochę leży, trochę patrzy przez okno i większość podróży "gada". Ale na pewno wróci do transportera, jak już pańcia się zdecyduje na model

Diamondmoon napisał:

My w dalsza podroz zabieramy wieksza klatke, w ktorej swobodnie zmiesci sie kuwetka, kocyk i miseczki.
Takie same klatki stosowane sa przy malych rasach psow.

mam podobna tylko ze obiat materialem
zajmuje cale tylnie siedzienia
stoi kuweta, woda i suche

jesli chodzi o wode podczas jazdy, polecam byddy bowl
http://www.youtube.com/watch?v=6itwc6Bt88M&feature=related

wow, ta miska jest na prawde super! bedziemy musieli sobie taka sprawic

Dejikos napisał: Ech dziewczyny, ale te Wasze pociechy owinęły sobie Was wokół pazurka Jesteście chyba zbyt uległe. W domu poćwiczcie z transporterkiem - postawcie go w pokoju, niech sobie do niego powłazi, oswoi się i nie będzie płakać.
Nasz kot ma transporter stale otwarty w pokoju.
Śpi w nim czasem.
Gdy wyjeżdżamy, transporter jest wyciągany na środek pokoju. Racuch do niego włazi i siedzi tam sam z własnej woli dopóki się nie spakujemy i nie wyjdziemy.
Ale już w samochodzie potrafi drzeć się całą drogę.
I to nie jest pół godziny - on krzyczy nawet i 3 godziny!
Na początku wypuszczony na kolanka w szeleczkach też się tak samo darł, więc go nie wypuszczaliśmy (bo po co?).
Ale ostatnio jak go wzięłam z litości, to o dziwo siedział cicho i grzecznie.
Dlatego czasem go bierzemy (w szelkach, na smyczy) na kolana.

Co do wypadku.
Z jednej strony nie zakładam, że go będziemy mieć. Z drugiej, jeśli o tym myślę, to bardziej się boję o psy, które jadą w bagażniku i ktoś może je uszkodzić, rozbijając nam tył samochodu. Nie ma idealnego rozwiązania.
Ale też uczestniczyłam w życiu tylko w 3 stłuczkach (a jeżdżę często - jako pasażer).
Raz nam ktoś wjechał w tył samochodu (wtedy na szczęście nie było tam zwierząt).
Dwa razy rozwaliliśmy cały przód. We wszystkich tych stłuczkach były z nami zwierzaki.

Chyba najbezpieczniej jest, gdy psy siedzą pod nogami z tyłu. Kota tak sie raczej nie postawi.
Gdy Jagna siedziała na siedzeniu, siedzenie się złożyło podczas wypadku i położyło na psie (bo wypchnęły je ciężkie bagaże w bagażniku) - tak więc pies na siedzeniu, przywiązany szelkami do pasów też nie jest bezpieczny.
Jagnie na szczęście nic się nie stało - jak już ją wydobyliśmy spod położonego oparcia siedzenia.
Przy całkiem poważnym wypadku podejrzewam, że obrażeniom ulegną i ludzie i zwierzaki, niezależnie od tego, gdzie są przewożone.

Smużka napisał:
Nasz kot ma transporter stale otwarty w pokoju.
Śpi w nim czasem.
Gdy wyjeżdżamy, transporter jest wyciągany na środek pokoju. Racuch do niego włazi i siedzi tam sam z własnej woli dopóki się nie spakujemy i nie wyjdziemy.
Ale już w samochodzie potrafi drzeć się całą drogę.
I to nie jest pół godziny - on krzyczy nawet i 3 godziny!

U mnie wlasnie dokladnie tak samo ale to niekoniecznie chodzi o auto tylko jak wyjdziemy z domu czeka jakies 10 min i sie zaczyna jak go siostra trzyma to oglada wszystko i to go zajmuje wiec nie krzyczy...

Nasz krzyczy tym głośniej, im szybciej się jedzie.
Na ekspresówkach jest naprawdę tragicznie.
O ile przez większość czasu leży sobie i pomiaukuje dla zasady, to jak wjeżdżamy na ekspresową, staje i zaczyna straaaasznie głośno krzyczeć! Zastanawiamy się, czy nie ochrypnie zaraz, ale jakoś daje radę.

hmm ciekawe jak moj w takim razie na autostradzie, bo na razie bywal tylko na drogach krajowych ja sie zastanawiam na tymi preparatami uspokajajacymi - znalazlam np taki
http://www.abckarma.pl/o/706/beaphar-melissa-20szt.html
niby to meliska wieec chyba nie powinno szkodzic, musze podpytac mojego weta



Nie jestem pewna , czy tak jest, ale kiedyś słyszałam teorię o tym, że:

- koty w czasie szybkiej jazdy cierpią, bo coś dzieje się z ich błędnikiem.

Nie wiem, bo Severus początkowo świetnie znosił jazdę, ale nauczył się od Zaharego, że trzeba płakać.

Do kontenera wskakuje sam, nawet "w biegu" - tzn. ja niosę pudło, a kocisko hop do niego.

Ale w samochodzie drze papę przez jakiś czas. Później się uspokaja.

Smużko - masz jakiś "medyczny" pomysł, czy to możliwe z tym błędnikiem???

Nie mam pomysłu medycznego.
Ale Racuch nawet noszony w kontenerze potrafi sie drzeć, więc myślę, że przegina i że żadna krzywda mu się nie dzieje.
Kot moich rodziców siedzi grzecznie nawet podczas szybkiej jazdy.
I Racuch też ostatnio siedział grzecznie - na kolankach, bo w transporterze darł się strasznie.

Podnoszę i wybaczcie być może głupie pytanie, ale jak wygląda procedura wyrabiana paszportu dla kota i ile się na niego czeka?


Weterynarz wypisuje od reki - koszt ok 50 zl. Ale wczesniej kot musi miec wszczepiony czip (jesli go nie ma) i szczepienie na wscieklizne. (w Europie przewaznie szczepienie min 2 tyg przed wyjazdem)

No to dobrze.
Czipy mamy, więc ewentualnie kwestia wścieklizny zostanie.
I wtedy paszport.

Dziękuję

No jeszcze odrobaczenia wszelakie powinny byc, ale to juz 24 h przed wyjazdem.

Wszystko tez zalezy do jakiego kraju, ale w wiekszosci nic wiecej nie trzeba.

Jesli mowimy tu o Wielkiej Brytani to tam trzeba jeszcze jakies skomplikowane badanie na pasozyty zrobic. To chwile trwa, bo jest tylko jeden instytut w Polsce ktory to bada i trzeba im probki wysylac.

Mam nadzieję, że nie będzie to UK

Muszę ekspresem zważyć moje miśki, bo więcej niż 8 kilo z transporterem do samolotu nie wniosę.
Mam nadzieję, że się załapiemy.

Najlzejszy transporter jaki znalazlam wazy 1.8kg, regularnie waza ok 2,5 kg, wiec mysle patrzac ze zdjec ze sie nie zmiescicie. Moj Huan wazy 6 a przy twoich to kruszynka.

Zawsze mozna probowac innym srodkiem transportu w ostatecznosci w luku bagazowym nie ma limitow, chociaz przeraza mnie oddanie kota tam

Ten limit dotyczy tez zwierzecia jako dodatkowego bagazu, wiec moze placac regularna cene biletu, mozna wziac ciezsze zwierze? Zastanawialam sie nad tym kiedys, moze warto zadzwonic na infolinie i dopytac
dnia Pią 15:40, 23 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Ja tez raczej bym sie nie odwazyla i zanim sie dowiedzialam ze mozna na poklad wziac kota, to sie oczywiscie pobeczlaam i spanikowalam....

Dziś muszę przywieźć wagę i zważyć chłopaków.

Na myśl o cargo robi mi się słabo, więc nie myślę póki co...




© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting