ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany

Przeżyłam dzis wieczorem coś strasznego,jeszcze cała się trzęsę...Powiem krótko - jedwabna obróżka Eli uratowała Toffi życie....byłam z Toffi na skwerku, gdzie bawił się z małym pekińczykiem - oba pieski były na smyczach,bardzo się lubią. Nagle dobiegł do nich dość spory pies( jakieś 15-20 kilo - okazało się że to suka. Była bez smyczy, właścicielka rzuciła jej kółko które spadło w pobliżu naszych małych psiaków.Suka pobiegła do niego,ale je zostawiła i nagle bez powodu rzuciła się na Toffi i złapała go za gardło, a łapą przygniatała do ziemi. Dobiegłam do Toffi na ratunek,ale suka zacisnęła zęby na Toffi obroży w okoliczch gardła i nie chciała puścić.Właścicielka próbowała ją oderwać, a Toffi krzyczał strasznie.DOPIERO GDY JA JĄ PRZYDUSIŁAM ZA KARK- to puściła....Kobieta trwierdziła, że jeszcze nigdy suka się nie rzuciła na nikogo. Na szczęście okazało się- że nic poważnego Toffi nie zrobiła- wyrwała tylko troszkę futra - bo zęby zacisnęła na obróżce, a nie na Toffi skórze...i napędziła nam obojgu potężnego strachu...cała jeszcze się trzęsę...Znalazłam się w takiej sytuacji po raz pierwszy( i ostatni mam nadzieję) może powinnam jakoś inaczej zareagować? Macie jakieś doświadczenie - jak ratować psa, gdy inny go napadnie?


Ja nie mam ,
Mojego Kaprysa jak napadł pies, to już nic się nie dało zrobić .
Już kilk razy o tym pisałam, do tej pory nie otrząsnęłam się i zawsze boję się gdy widzę jakiegoś dużego nieznanego psa.
O kurczę Niestety, czasem po prostu nie da się psa uratować... Ja już słyszałam o dwóch psach znajomych, co to zostały zagryzione dosłownie w zasięgu rąk właścicieli... Mieliście spooooro szczęścia!

Ja nie pozwalam zbliżać się nieznanym psom do Tymka, bardzo rzadko uda się jakiemuś obcemu psu podlecieć, jak nowe psy się poznają to zawsze jestem blisko obok i patrzę, jaka będzie reakcja. Plus Tymka, że dobrze zna psi język i ładnie się z psami dogaduje, dużo CSuje zamiast używać zębów.

I bardzo pilnuję, by psy były bez smyczy - na smyczy momentalnie może wyzwolić się agresja. Tak samo jak przez dotknięcie innego psa czy strach przed nim - psy to czują i jakiś czas temu sprawdziłam na własnej skórze i hovku znajomej

(ale już po chwili, gdy się z kimś pozna i jest okej, to pozwalam mu na wszystko i nie pilnuję..., latają jak szalone, czy z małym czy z dużym, z belgiem, erdelem czy onkiem...)
No niestety - szlag mnie trafia przez takich nieodpowiedzialnych właścicieli co to puszczają luzem psy niekontrolowalne. Ja tak jak Ala unikam nieznanych "podejrzanych" psów i staram się kontrolować takie spotkania. Mam to szczęśie, że ma też sporego psa który już nie raz uratował skórę moich pudli - po prostu często bierze takie ataki na siebie i nie da podejść do pudli lub interweniuje w razie potrzeby. To naprawdę duże ułatwienie przy takich kretynach z agresywnymi psami. Ale niestety są takie psy, kórych zawsze wypatruję na spacerach o z ONami i mastifką to Larka nie ma szans... Za to agresywną borderkę to już potrafi usadzić.


Bogusiu,a nie byla to przypadkiem czarna suka w typie labladora?
Jesli tak,to my też mieliśmy z nią doczynienia,a z jej wlaścicielka doszlo do pyskowki
Idąc z psami na smyczy,już z pewnej odleglości zauważylam,pikującego w naszą strone czarnego wielkiego psa z ogonem na sztorc i obledem w oczach(jeszcze nie wiedzialam jaka płeć),więc jak zwykle w podobnych sytuacjach,wychodze przed psy,aby wrazie czego atak przyjąc na wlasna klatę i czekam trzymajac w pogotowiu żel pieprzowy.
Czarny,dobiegajac zawahal sie widząc moja stanowczą postawę i cale szczęście dla niego,ze w tym momencie pojawila sie jego pancia-pożalsieboże nawołujac go,bo w przeciwnym wypadku potraktowalabym go tym zelem.
Widząc,co zamierzałam zrobić,oczywiście z buzia na mnie,ze to taka mila suczka i jeszcze nigdy nikogo nie skrzywdzila.
Ale ile razy ja juz takie teksty słyszalam od wlaścicieli wolno biegajacych,
niewychowanych psow.
Nie mowić już,ze parę razy Efendi brutalnie zostal potraktowany,przez suki
(może dlatego jemu sie dostaje,że kastrat.),a raz dotkliwie skaleczony przez samca teriera,coprawda jednym zebem,ale paskudzilo sie prawie cale lato.I wszyscy wlasciciele tych psow twierdzili,że nie maja pojecia co sie stało,przecież on/ona nigdy nie atakowal.

Moja rada taka:
-idąc z psem,oczy dookola glowy.
-zawsze przy sobie żel pieprzowy.(jest niewielki mieści sie w kazdej kieszeni)
-no i przedewszystkim,tak wychowac swojego psa,zeby był odwolalny w kazdej sytuacji(co jest najtrudniejsze-moim zdaniem).
Ja tez świeta nie jestem i zdaża się,że Maniek wbrew mojej woli podleci do zasmyczonego psa,ale wtedy natychmiast go odwoluje,lub odciagam i przepraszam,
zdarza sie że w odpowiedzi slyszę nic sie niestalo,lub co gorsza cyt:ma pani szczęście,ze mu łba nie odgryzl.
Ale przyjmuję to spokorą,ponieważ uwaząm,ze jeśli pies idzie na smyczy,to albo pies jest agresywny,albo właściciel sobie kontaktow z innymi psami nie życzy i należy to uszanować.
Pisałam Ci Bogusiu, ale tu powtórzę. W razie ataku najlepiej złapać atakującego psa za tylne łapy i odciągać od ofiary ( ciągnąć w górę). Napastnik rozluźnia wówczas szczęki, próbuje ratować swój tyłek i puszcza ofiarę. Jest to metoda bezpieczna dla osoby ratujacej, bo napastnik nie jest w stanie odwinąć się tak, żeby złapać zębami za ręce, czy cokolwiek. Właściciel napastnika ma tez czas , żeby opanować swojego bandytę, zapiąć smycz. Oczywiście to teoria, raz jeden tylko sprawdzona w praktyce, kiedy mój Darek rozdzielał gryzące się psy sąsiadów ( jeden amstaf, drugi niewiemco). Wszyscy spanikowani wrzeszczeli i tuptali, a on przytomnie rozdzielił te dwa wścieklaki.
Ja niestety należę do osób, które strach potrafi sparaliżować, więc nie wiem co bym zdołała zrobić. Podziwiam więc Bogusiu Twoją przytomność umysłu. I cieszę się bardzo, że obróżka odegrała tak ważną rolę w ochronie toffikowej szyjki. Napisz, jak Toffik czuje się dzisiaj, jak na spacerze?
Noc minęła nam z tego stresu niespokojnie. Ja wogóle nie mogłam zasnąć, a Toffi zrywał się ze skomleniem. Potrzeby fizjologiczne jednak zrobiły swoje i trzeba było iść na spacerek.
Wyjątkowo nie spotkaliśmy żadnego psa.A Toffi po załatwieniu ciągnął do domu.
Odsypia teraz stres.
Ja też za chwilę pójde w jego ślady.
Odnośnie wczorajszej sytuacji - Asiu,wiem o jakiej labradoropodobnej suce mówisz - też już miałam wątpliwą "przyjemność" spotkania. Nagminnie chodzi bez smyczy i zaczepia inne psy.Moją reakcją było wzięcie Toffi na ręce - a właścicielka stwierdziła, ze histeryzuję. Ale wczoraj to była inna suka.Też czarna,ale z łatami - chyba kundel -bardziej na rotwailera,amstafa wyglądała . Wieczorem gdy jest ciemno chodzę z Toffi na smyczy - do tej pory czułam się tak bezpieczniej.Wiesz że słabo widzę(zwłaszcza wieczorem)a na tym naszym skwerku nie ma oświetlenia - i przez ten cały stres nie wiem czy bym tą babkę(bo psa raczej tak) rozpoznała.Przy okazji zapytam własciciela pekinczyka czy ich nie zna. Sama się dziwię, że byłam taka odważna.Ale tak bardzo kocham Toffi,a on tak strasznie skamlał - że zadziałałam bez zastanowienia.Zdumiewa mnie też, że byłam w stanie gołymi rękami wyrywać Toffika z jej paszczy - bo tak szczerze mówiąc na spokojnie jest to dla mnie niewyobrażalne. Instynkt macierzyński się obudził w tym momencie,czy co? Toffi jest nadzwyczaj przyjaznym,optymistycznie nastawionym do świata psiakiem.Ale zauważyłam też, że właśnie najczęściej suki na niego powarkują(co przyjmuje ze spokojem- po prostu się wycofuje)czyżby miało to związek z tym że jest kastratem?
Toffi jest posłuszny, nauczył się zostawać gdy mu nie pozwalam podejść do jakiegoś psa.Korci go,ale słucha. Wczoraj to była inna sytuacja - bo on nie podbiegł do tamtej suki.Został napadnięty z nienacka. Nie spodziewałam się tego.A suka nawet nie miała obroży, co utrudniało odciągnięcie jej od Toffi. Miałam wrażenie że jej się zrobił jakiś szczękościsk na Toffikowej obróżce.Całe szczęście,że zacisnęła zęby na niej i będacym w środku łańcuszku.To że jest dość szeroka i luźno na Toffim leży chyba go uratowało.W zwykłej obroży pewnie zęby by sięgneły pudlowej skóry. A tak prócz strachu i kilku kłębów wyrwanego futra obyło się bez większej fizycznej szkody. Na pewno kupię sobie ten żel pieprzowy - jak radzi Efmanka. I mam nadzieję, że już nigdy więcej nie będę musiała przeżywać podobnego horroru....
Dobrze, że mu nic nie jest , mój Kaprys przy takim ataku miał uszkodzone 3 kręgi szyjne .
Teraz moje psy uczę aby nie podchodziły do większych psów i mam oczy wokół głowy, ale to i tak nic nie daje, bo czasem te duże podchodzą nie wiedomo skąd .
A nie myślałaś o zgłoszeniu tego faktu do Straży Miejskiej albo na Policję ?
Ja kiedyś zgłosiłam borderkę, która notorycznie napadała moją sukę i w końcu jak kiedyś ją złapała za tyłek i miałam świadka (biegacza, który widział całe zajście i zareagował) i wiecie co? Policja nawet przyjechała ale powiedzieli że nie mogą chodzić po domach (podałam do której klatki weszła baba) i cytuję "czy Pani piesek nie może sobie radzić sam" i odjechali. Baba poczuła się jeszcze bardziej bezkarna. No cóż na policję naprawdę nie można liczyć...
Equus,dramatycznie prawdziwe jest co piszesz. Bardzo mi szkoda tych psow "agresywnych" gdyz niechec ludzka obraca sie przeciwko nim a powinna przeciwko ich wlascicielom (jak to mozliwe ze border collie stal sie agresywny?! przeciez taki sie nie urodzil!). Takie psy powinny byc zabierane nieodpowiedzialnym wariatom i poddawane reedukacji.
Bogusiu,mam nadzieje ze Ty i Toffik juz sie otrzsneliscie z tej nieprzyjemnej przygody. Niech jednak ta trauma nie przeszkodzi Wam w kontaktach z innymi,przyjaznymi psami i ludzmi,gdyz takich sa,na szczescie,legiony!
Pozdrawiam cieplutko:)
To ja miałam z policją trochę inne doświadczenie. Kiedyś ugryzł mnie duży pies (zaatakował mojego, ale wzięłam go na ręce widząc, że tamten nas goni). Właścicielka zachowała się w sposób chamski, na moje pytanie czy zabezpieczyła, kupiła mocniejszą smycz, kaganiec żeby sytuacja się nie powtórzyła, (a pies prowadza panią od krawężnika do krawężnika) wykrzyczała mi, ze co mnie to obchodzi, jej pies zaatakował bo mam psa, a nie sukę.
Zgłosiłam sprawę do dzielnicowego, który poszedł do niej do domu. Potem zadzwonił do mnie i poinformował jak przebiegła wizyta. Jeżeli nie zabezpieczą psa mam to mu zgłosić. Gdyby pies zaatakował ponownie mam to zgłosić, a dzielnicowy wniesie sprawę do sądu.
Po tym zdarzeniu miałam traumę, a pies przejął ode mnie lęk i przez długi czas bał się dużych psów. Do dziś kiedy mijamy dużego psa to zerka na mnie jak zareaguję. Na szczęście wszystko już ok.

Bardzo mi szkoda tych psow "agresywnych" gdyz niechec ludzka obraca sie przeciwko nim a powinna przeciwko ich wlascicielom
Gwellines mnie również, kiedyś broniąc swojej suki musiałam kopnąć takiego psa i strasznie źle się z tym czułam bo wiem, że tego kopniaka powinien dostać jego właściciel. Zwłaszcza, że ta borderka teraz już nie wygląda jak border tylko jak gruby prosiak... (można się domyśleć skąd ta agresja..)

.....(jak to mozliwe ze border collie stal sie agresywny?! przeciez taki sie nie urodzil!)....
Ale zauważyłam też, że właśnie najczęściej suki na niego powarkują(co przyjmuje ze spokojem- po prostu się wycofuje)czyżby miało to związek z tym że jest kastratem?

Tak Bogusiu,coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu,że to jeden z ubocznych skutkow kastracji.
Zwykle suki,ktore przyjażnie traktuja Manuela,pokazuja zeby i warcza na Efendiego,a ten biduś nawet je nie wącha,tylko stoi obok,macha ogonkiem,przestępuje z nożki na nóżke i chyba nie ma pojęcia dlaczego i za co.
A zdarzylo się,ze suka mila i przyjacielska(dotychczas)przeciągnela Efendiego po asfalcie,na szczęscie wielkiej szkody mu nie czyniąc.
Wszyscy byliśmy w szoku,nawet wlaścicielka suki-haski.

Dlatego też,między innymi tak niechetnie wracam,w te osiedlowe, ludzko-psie skupiska,gdzie na kazdym kroku zakazy i nakazy,żadnych udogodnien dla piesów i gdzie nawet psiarz na psiarza patrzy wilkiem.
Az by się napisać chciało...za moich czasow inaczej bywalo.
Szkoda gadać ale niewłaściwi ludzie posiadają psy Mieszkam na wsi hmm taka to wieś ze raczej osiedle domków i drogi mamy zamknięte a my mieszkamy na końcu. Sąsiad w początku drogi posiadał wielkiego ogromnego sznaucera , i żeby mu nie kupkał na podwórko puszczał go luzem za bramę. My jeszcze bramy wjazdowej nie posiadamy mamy ogrodzony cały ogród a brama kiedyś się zrobi Wiec ten ,,sznaucerek'' przychodził sobie na nasze podwórko robić kupkę a że w każdym domku Mieszkają małe dzieci robił postrach na wsi .Chodził pokazywał zęby srał gdzie popadnie a że nikt nie miał odwagi powiedzieć właścicielowi tak sie działo i dzialo. Moje grzeczne prośby wogole nie skutkowały . Wychodząc na łaki czy do lasu moje pieski na smyczy ten psiak zawsze wylatywał szczekał w niebogosy i pokazywał zęby . Na moim podwórku bawiły sie dzieci moja córka i sasiadów pociechy a tu nagle wielki krzyk bo piesek do nich podleciaŁ przewalil masa i szczekał . Ja myjąc naczynia wyglądając z okna zamarłam wyleciałam w kapciach nie myśląc wiałam psa za ogon a gdy sie odwinął za łeb i kark i do ziemi trzymałam go tak i trzepałam łbem drąc sie niemiłosiernie , pies sie bardzo wystraszył baa kto by pomyślał ze potrafie być taka groźna chyba miałam większą piane niz ten pies . Zawlokłam go za ten kark mocno trzymając praktycznie wlokłam go po ziemi do sąsiada . Sasiad wyszedł zaszokowany co ja jemu psu robię i czemu sobie wyszedł z podwórka a brama jego była wiecznie otwarta. byłam tak wściekła powiedziała że następnym razem wezme szpadel i go po prostu zatłuke bo dla mnie ważniejsze jest życie dzieci niż jego psa . Ze ma natychmiast posprzątać jego kupy z mojego podwórka i jeszcze raz zobaczę go na wolności nie będzie już tak grzecznie. Pan mówił ze jest głupi i niewychowany czym ja odparłam JAK JEGO WŁAŚCICIEL!Gadałam jak nakrecona bardziej sie darłam pusclilam psa a ten poleciał do budy z podkulonym ogonem . Po tym pies juz nigdy nie wychodził za bramę stał sie tak agresywny że nawet na właścicieli sie rzucał po pól roku został uśpiony.
Nikt mi nie powie że psy sie takie rodzą zostają skrzywdzone za brak wychowania a jak już ktoś wychowuja dużego psa to pięścią i nogą a potem są takie efekty .
Widząc dużego niepewnego psa zawsze zapinam swoje na smycz i ide przed nimi , ogólnie zwracam uwagę jak ktoś ma luzem groźnego psa i jak nie sprząta kup po swoim psie .
Dzisiaj na spacerze z moim psem (od razu mówię, że był bez smyczy, jednak jest to Cooker Spaniel Angielski (i już od tylu lat z nią chodzę i nigdy nic się nie stało aż do dzisiaj), więc niewysoka, nie szczeka na ludzi, nie gryzie, zawsze lata za mną, więc też nie biore nigdy smyczy, bo ona zawsze za mna lata, inaczej to mnie ciąga po wszystkich krzakach, a tak to sobie sama polata=jest szczesliwa i to jest na moim osiedlu, wiec nawet jaki odejde dalej to przyleci do domu, ale to nie o tym. Byłam już na swojej ulicy i nagle podleciał wielki pies (Owczarek Niemiecki), najpierw ją powąchał i dosłownie sekunde później rzucił się na nią, złapał ją przy szyi i praweie nie niej leżał, ona w pisk i przyleciał pan próbując odciągnąć psa, ale im bardziej próbował ten mocniej trzymał, a ona ciągle tak piszczała, że nie mogłam słuchać, drugi pan się przyglądał(zawsze spoko) nie chciał jej w ogóle puścić, ja w płacz, do tej pory mi się ręce trzesą ( a to było jakoś po 15) i od razu chce powiedzieć, że nawet gdybym miała ją na smyczy to co? to on do niej podleciał a nie ona do niego, więc i tak czy siak by podleciał, bo sobie latał po ulicy. W końcu ją puścił, nie wiem co go do tego skłoniło, ale puścił, a ona uciekła i poszlam z nią do domu. Ale chodzi, je, zachowuje się normalnie, tylko zapewne ma jakiś ślad, bo krew jej leciała, ale z tym to już do weterynarza w poniedziałek. Nawet nie chce wiedzieć co by było gdyby ten pies uciekł lub rzucił się na człowieka lub mnie gdybym była sama, ale to też nie o to chodzi. Co mam zrobić jak znowu się znajde w takiej sytuacji? Biec do własciciela, krzyczeć, bo bić psa to raczej nie? Ten pan go bił, ale on sobie nic z tego nie robił, Poza tym jesli pies mi sięga do pasa, to co mam zrobić?
Mnie kiedyś zaatakował pudel.

Mnie kiedyś zaatakował pudel.
A może podasz jakieś szczegóły ???
Jak nic trzeba jakiś odstraszacz ze sobą nosić. Ja nie miałem ze swoim raczej problemów, bo to owczarek niemiecki . Przy okazji witam.



© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting