ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany

Wczesna kastracja nie za bardzo mi się podobała, ale im dłużej mam te moje kociaki, tym bardziej myślę, że to nie jest zły pomysł. Tzn. o względach medycznych nie mówię, bo się na tym nie znam. Chodzi mi bardziej o stronę organizacyjną.
Ile siwych włosów bym zaoszczędziła!

Najpierw okazało się, że nie mogę kastrować kociaków, bo trzeba im porobić testy FIV/FeLV. Jak ja się bałam co zrobię jak zaczną dojrzewać!
Teraz znów mam problem, bo nie mogę się doczekać rujki.
Poza tym, ponieważ są to moje pierwsze zwierzaczki, nie mam zaufanego lekarza, któremu bez strachu powierzyłabym mojego Skarbusia na zabieg.

Tych wszystkich rozterek nie miałabym, gdyby Maluchy były wykastrowane już w hodowli...



Czemu musiałaś robić testy przed kastracją?

Tez nie rozumiem po co robic te testy? Robi sie je tylko kotom hodowlanym raz w roku. Kocieta na kolanka powinny byc zaszczepione na Fiv i FelV, po za tym ta choroba roznosi sie tylko przez krew, czyli kiedy koty walcza ze soba, lub kontakt plciowy, zupelnie jak HIV. Koty ktore nie wychodza na zewnatrz nie musza byc szczepione na te choroby a testy powinny byc wykonane w hodowli na ich rodzicach.

Oj przepraszam nie zauważyłam pytania Smużki...

Testy kociakom robiłam dlatego, że Geniuszek miał tendencje do kociego kataru. Któregoś razu poszłam do weterynarza w piątek skontrolować ząbki i po tabletkę na odrobaczanie - kot był zdrowy. A już w niedzielę kichał brzydkimi glutami. W poniedziałek dostał Lydium w zastrzyku na podniesienie odporności, Dicortineff do noska i oczu, od środy dostawał Scanomune i Enisyl, a mimo to nie umiał się się pozbierać z tego kataru przez trzy tygodnie.
Pani weterynarz uznała, że coś jest nie w porządku skoro Geniuszkowy organizm nie walczy z infekcją no i postanowiła zrobić testy.

ps. kociaki są zaszczepione Purevaxem IV (bez białaczki).
dnia Sob 11:38, 13 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz


Rozumiem, choć osobiście mnie to nie przekonuje.
Tzn. ja bym pewnie tych testów nie zrobiła, ale w sumie nic na tym nikt nie stracił, więc czemu nie.

Mój mały rudy został zaszczepiony z białaczką i też średnio mnie to cieszy, bo nie lubię niepotrzebnych szczepień, a on nie ma szans nigdy się białaczką u mnie zarazić.

Koci katar to Herpies lub Calici virus a nie Fiv lub FelV, te dwie ostatnie to kocia bialaczka i daje inne objawy niz koci katar. Powinnas zaszczepic Purevaxem RCP

Z tego co piszesz to Geniuszek ma Herpiesa albo Calicivirusa a nie kocia bialaczke.

Zapewne chodziło o to, że koty z FIV są podatne na wszelkie inne zakażenia.

No to tez prawda...

roksana napisał: Koci katar to Herpies lub Calici virus a nie Fiv lub FelV, te dwie ostatnie to kocia bialaczka i daje inne objawy niz koci katar. Powinnas zaszczepic Purevaxem RCP
Sprawdziłam w tej chwili w książeczce - zaszczepione są Purevaxem RCP (skąd ja wytrzasnęłam tą "IV" ) w 6-tym tygodniu, 9-tym tygodniu i potem jeszcze raz w 18-tym tygodniu.
Smużka napisał: Zapewne chodziło o to, że koty z FIV są podatne na wszelkie inne zakażenia.
No właśnie o to chodziło. Nie byłam w 100% przekonana co do konieczności tych testów, bo koty w hodowli są przebadane, a moje są niewychodzące, no ale z drugiej strony teraz jestem spokojna, że nic poważnego im nie dolega.

Odkopuję stary wątek, ale chciałam się pochwalić, że moja Gracjolinka staje się powoli kobietą.
Jeszcze nie ma pełnoobjawowej rujki, ale ewidentnie coś się zaczyna dziać. Najwyższy czas, bo Mała ma 1 rok i 7 miesięcy. Dziś po pracy idę do pani weterynarz pogadać o kastracji, bo muszę zacząć przedeptywać w pracy urlop, a jak zwykle jak go potrzebuję, to zaczynają się schody.

Nic się nie martw - zabieg jest rutynowy. Skoro kotka nie miała rujki to czemu czekałaś tak długo? Teraz będziesz musiała przeżyć około tygodnia z wyjącą w domu kotką.

Po sterylizacji zabierz kotkę od weterynarza już wybudzoną. Będzie prawdopodobnie mało kontaktować co się dzieje Potem zwróć uwagę czy nie wylizuje ranki, być może będzie potrzebne specjalne ubranko ochronne.

Ja osobiście wolałbym jednak brać z hodowli kota wykastrowanego. Nie chodzi o ryzyko związane z zabiegiem ale zawsze są to dla nas jakieś złe emocje jak oddajemy w obce ręce kota.

Wiem, że to rutynowy zabieg, ale i tak jestem przerażona...

Arku nie wiem czemu tak długo - tak zdecydowała pani weterynarz. Byłam z nią w kontakcie. Do jesieni Gracja nie dostała rujki, bo to widocznie nie był jeszcze jej czas, a potem nastała długa, mroczna zima, a ja mam dość ciemne mieszkanie no i tak to jakoś wyszło - pojawiło się słoneczko, pojawiła się i rujka.




© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting