ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany

http://www.joemonster.org/filmy/38969/Pulapki_Wietkongu


no i oczywiście wszystkie te okaleczająco kłujące pułapki były smarowane fekaliami żeby wywołać bardziej poważne zakażenia!
To są i tak zaawansowane pułapki. Najprostsze z nich tzw punji, to były po prostu kijki bambusowe zakopane w ziemi w ten lub inny sposób. Najgorsza była wersja tzw. przygotowanego pola walki. Polegało to mniej więcej na tym że najpierw patrol Vietcongu dany teren "minował" a następnie czekał w zasadzce. Gdy patrol GI przechodził, oni atakowali. Problem w tym że wszystkie miejsca gdzie prawdopodobnie kulka z kałaka ich nie zabiła były naszpikowane kolcami punji.

Kolejną stosunkowo prostą w w wykonaniu pułapką jest odbezpieczony granat w puszce do którego jest przywiązana linka, która z kolei przywiązana jest do drzewa bądź jakiegoś krzewu. Nie muszę mówić co się stanie jak się o taką linkę zahaczy. Była to bardzo skuteczna metoda także ze względu na szyk w jakim poruszali się (początkowo, potem wprowadzono zmiany) żołnierze.

Była to zwyczajna kolumna świetna do poruszania się po dżungli, ale jej problemem było rozmieszczenie w niej ludzi. Wyglądało tak:

---> Kierunek marszu

Granatnik-Karabin-RKM-Karabin-[Medyk-RTO-Dowódca-Pointman]

Kiedy nieuważny człowiek na szpicy uruchomił taką pułapkę, jeden granat odpalał, szpicę, (najczęściej był to członek CIDG lub ktoś znający teren, więc powrót do bazy odpada, tym bardziej jeśli to był LLRP) Dowódcę - wiadomo głowa drużyny, szedł za szpicą w celu polepszonej nawigacji z racji tego że tylko dowódca miał mapę
RTO - więc odpada łączność z bazą
Medyk - wiadomo, nie miał kto poskładać do kupy tych co kipnęli

Jest to co prawda mała drużyna ale taki skład najczęściej stanowił patrol LRRP (A nawet mniej, czasami to było tylko 6 ludzi)

Potem Amerykanie poszli po rozum do głowy i zmienili trochę szyk, a co najważniejsze, nauczyli się patrzeć pod nogi i być cholernie podejrzliwi w stosunku do dziwnych obiektów, czasem nawet trupów (zaminowane ciała żołnierzy amerykańskich aż się o to prosiły ze względu na tzw. Dogtag, czyli identyfikator imienny który wisiał na szyi. Po śmierci osobnika należało jedną blaszkę zabrać ze sobą, a jedną włożyć do ust ofiary. Wystarczyło tylko odpowiednio przepleść linkę, aby zrywanie identyfikatora uruchamiało ładunek wybuchowy)



© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting