ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany

brak mi słów... sąsiadka jest poprostu złośliwa i jak by się dowiedziała, że chcecie mieć psa to też by była uczulona. Ja będąc na Waszym miejscu już bym do miej nie poszła.
Macie nieoficjalną zgodę sąsiada i tego bym się trzymała.

To nie jest moja rada co macie zrobić - ja tylko piszę co ja bym zrobiła



Sluchaj jesli kot bedzie w domu to ona nawet nie zauwazy kiedy go wniesliscie . wsadzaj w transporter i wnos do mieszkania. Ta baba jest zlosliwa i tyle. To co trzymasz w mieszkaniu to twoja sprawa. WLasciciel nie zakazal wam wnoszenia kota do domu . A jak sasiadka bedzie wam robic notorycznie problemy - wydzwaniac, skarzyc sie - choc nie wiem na co bo kota nawet nie zauway - to zawsze mozna zadzwonic na straz miejska ze skarga o przesladowanie albo zakłocanie spokoju . Ja tak zrobilam z nienormalna sasaidka , ktora probowala od nas wyludzac pieniadze za szkody , ktorych nie zrobilismy , podrzucala nam smiesci [od drzwi i coagle sie uskarzala ze halasujemy - bo ktos wszedl do mieszkania w butach na obcasie - koszmar! A sama robila przez 3 lata remont ;/

Nie przejmuj sie bierz kota. Nie ma paragrafu na trzymanie zwierzaka w domu . A na zaklocanie spokoju to juz inna bajka. Alergia przeszkadza komus kt ma kontakt z kotem , przez to co kot wydziela na skorze a nie przenika to przez sciany ...no troche powagi... Ależ sie zirytowalam. NIe lubie takich ludzi.

A ja powiem tak. Prawdopodobnie sąsiadka nigdy kota nie zobaczy, ale go usłyszy. Niestety kot bedzie biegał po mieszkaniu i wtedy najprawdopodobniej zadzwoni do właściciela i mu przekaże, że zakłócacie jej spokój. Od słowa do słowa i się wyda. Możecie zaryzykować (ja bym tak zrobiła, bo w końcu zgodę na kota macie i od sąsiada i właściciela), ale przygotujcie się na to, że tak łatwo to nie będzie.
Powodzenia.

To chyba ma byc mały kociak ? Wiec na poczatku raczej nie bardzo bedzie go slychac - chyba , że macie gołe podlogi , 0 dywanow itp a blok z płyty z cienkimi scianami.. Zanim urosnie troche potrwa. A po tych kilku miesiacach vto bedzie kolejny argument dla sasiadki - tyle miesicy i co nie kichała Pani? A wiec jednak alergia nie przeszkadza.

NIe wydaje mi sie , zeby kot robil aż tyle halasu . Ja mam 3 mieszkam w bloku , obok sami staruszkowie i nigdy nikt sie nie poskazyl.

Za to ujadajacy pies przez pol dnia to moze zaklocac spokoj ;/ - dzis to przezylam ;/ W nowym mieszakniu ...

No nie wiem , decyzja i tak nalezy do Ciebie , ja bym brala
oza tym z wczesniejszych wypowiedzi zrozumialam , ze w najgorszym wypadku jestes sklonna zmienic mieszkanie , wiec tymbardziej. Nie mozna zakladac od razu najgorszego scenariusza. Moga pojawic sie utarczki z sasiadami jak nie o kota to o zalany sufit . To sie wiecznie zdarza - urok imieszkania w bloku . A kot.. coż. Taka wymarzona kuleczka Czy jest tego wart? Pytanie retoryczne.



Ciężki orzech do zgryzienia .Gdyby to chodziło o sprowadzenie kota do bloku w Polsce .Powiedziałabym krótko - ojej babę bierz kota.Jeśli zaś chodzi o Niemcy to niestety takie restrykcje są tam na porządku dziennym. I faktycznie na przybycie zwierzaka trzeba mieć zgodę sąsiadów .Jeśli więc babsko będzie złośliwe to myślę , że tego nie przeskoczycie .

AAAAj Niemcy? gdzieś mi to umknelo . To pewnie zmienia odrobine postać rzeczy.

Moge tu w takim razie tylko dodac , że możecie upierać się iż jej mąż się zgodził - to może być wasz argument.

U nich wszystko musi być na piśmie .........na tzw.gębę nie liczy się

To ten słynny niemiecki Ordnung
dnia Nie 22:34, 04 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
nie skomentuje ;p

Nie mieszkamy w typowym bloku... to taki większy budynek z 3 klatkami, w każdej mieszka 6 rodzin. Dywanów nie mamy, same panele i kafelki...

Chcemy wziąć kociaczka dopiero od lutego (mamy zarezerwowanego w hodowli).

Niestety Niemcy to troche "chory" kraj... Mieszkamy tutaj dopiero od sierpnia także jeszcze sporo rzeczy nas tutaj dziwi... Przyznam szczerze ,że nie wiedziałam że tutaj trzeba mieć zgodę sąsiadów... Także dopiero teraz rozumiem postawę właściciela.

A co do tego,że Niemcy lubią mieć wszystko na piśmie to się zgadzam w 100%

Wpadliśmy nawet na pomysł,żeby spisać umowę z sąsiadką że kot nie będzie wychodził z mieszkania,nie będzie biegał po garażu, korytarzu itp. A w przypadku gdy go "złapie na gorącym uczynku" to my usuniemy kota... Tak tak... wiem że to absurdalne ,ale my szukamy już każdego rozwiązania... W sumie wtedy ona nic nie straci, więc może akurat?
Ja jestem w stanie upilnować kota (swoją drogą bałabym się nawet go wypuszczać bo nie wiem jak skończyłoby się jego spotkanie z nieprzyjazną sąsiadką..) a na wszelakie wyjścia zabierałabym go w specjalnym koszyku.

Kotka mam już zarezerwowanego, wpłaciłam zaliczkę.. teraz już nie zrezygnuję..
W ostateczności wyprowadzimy się razem z kotem.

Dziekuje wszystkim za wsparcie

Zgadzam się, w Niemczech musi być wszystko w jak najlepszym porządku..moja mama mieszka od ponad 10 lat w Schwarzwaldzie ...

Powodzenia!

Mozesz sprobowac tej umowy z sasiadka - to Niemka? xD Jak oni lubia tak na piśmie to a nóż moze to cos da - na pewno nie stracisz nic na tym jeli ja zapytasz... Ja w kazdym raie bede trzymac kciuki .

Wyceluj z wizytą tak żeby i jej małżonek był w domu . Może weźmie waszą stronę



Rzeczywiście zdobądźcie się na rozmowę z sąsiadką. Może się okazać, że to wszystko nieprawda, a tylko wymysły właściciela.

Wybierzcie na wizytę moment, gdy oboje bedą w domu.

Myślę, że to głównie "miesza" właściciel mieszkań. Na to wygląda.

Sąsiadkę można złagodzić i dla żartu kupić czekoladki pt.: "Kocie języczki". Pokazać jej zdjęcia kociaczka, opowiedzieć o rasie, że cicha i spokojna.

Mam nadzieję, że całą sprawę obrócicie w żart i będzie dobrze.

A jak nie, to bierzcie kota i tak- nikt nie musi wiedzieć, że kot jest. Koty nie tupią jak piechy, no i nie szczekają.

Jak mawiają: "Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal".

W razie czego zawsze wynoście z domu kontenerek zakryty kocykiem, to nikt nawet się nie zorientuje, co niesiecie. I już.

Trzymam kciuki za madrych ludzi.

Dokladnie o to mi chodzilo o czym pisala kociamama.

NO i oczywiscie pisz jak sie sprawy maja. Moze jeszcze jakos pomozemy;) Jak nie to chociaz sie wygadasz

No własnie też miałam napisać, że do sąsiadów ( jak będą oboje) poszłabym z ciastem pod pachą. A co?
Trzeba pogadać z kobietą, może nie taki diabeł straszny.
Dużo uśmiechu i zapewnień, ze kot będzie niewychodzacy, nie będzie biegał po klatce schodowej. Że będzie wykastrowany itp.
A jak sąsiadka go zobaczy... weźmie tabletki i pierwsza przyleci pogłaskać misiaczka.
Z takimi ludźmi trzeba spokojnie, bez nerwów.
Będzie dobrze

Jak się temat zakończył z sąsadką? To bardo interesujące.




© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting