Stroje regionalne i ludowe, suknie Ĺlubne, materiaĹ na firany
Od listopada cieszę się legitymacją PTJV. Jestem trójmieszczaninem: gdańszczaninem urodzonym w Sopocie, od kilku lat żyjącym w Gdyni. Przeważnie bywam tłumaczem literatury angielskojęzycznej (parędziesiąt książek: beletrystyka i nie tylko),ostatnio także korporacyjnym piarowcem i dziennikarzem prasy firmowej. Gdyby nie kilka tygodni pośpiechu, powitałbym ten świat w 130. rocznicę urodzin naszego patrona. Moje poznawanie go zaczęło się nie od książek, a od filmu - "Tajemniczej wyspy" z 1961 r. Z dziką pasją, choć nieco i z duszą na ramieniu, oglądałem ją jako sześciolatek. Bileterka dała się przekonać argumentom mego starszego brata: "Taki niski, bo to karzeł -naukowiec, ale ma już 14 lat!". Z czasem urosłem - do mniej więcej 186 cm - ale zafascynowanie Verne'em, choć w tej akurat ekranizacji mocno udziwnionym, pozostało. Cenię też innego dziewiętnastowiecznego Francuza, prekursora powieści sensacyjnej i niesamowitej, w Polsce kojarzonego głównie jako autor romansów płaszcza i szpady - Paula Fevala. To jednak temat na odrębną opowieść. Dużą sympatią darzę literaturę popularną z końca XIX w. i pierwszych dekad XX stulecia, nie tylko francuską, też tę wiktoriańską i zaoceaniczną pulp fiction. To samo dotyczy kina z tamtych dekad. Szczególny sentyment mam do westernów, nie tylko niemych, także zdecydowanie późniejszych, także w ich europejskich odmianach. Na marginesie, cieszy mnie, że za sprawą "Djanga" Quentina Tarantino przypomniany został spaghetti western, mocno niedoceniany, a pod wieloma względami fascynujący podgatunek "kina kowbojskiego".
Witamy wśród fanatyków
Ja również chciałbym się przywitać!