Stroje regionalne i ludowe, suknie Ĺlubne, materiaĹ na firany
Ok to trzymajcie kciuki.
Trzymamy. Najmniej dawaj rano i uciekaj do pracy
A powiedz mi jeszcze, bo macałam chłopaków i u Froda czuję żeberka (poza tym on ma szeroką klatkę piersiową). Potem ma wcięcie w duupce i tam zwisa mu fałdka. Natomiast u Vincenta nie ma wcięcia i też wisi fałdka dużo mniejsza.
Żeberka czujesz obmacując czy głaszcząc po boczku, a jak kręgosłup?
Czuję obmacując boczki (stojąc nad nim), a kręgosłup czuję u obu.
Normalnie, delikatnie głaszcząc?
No nie, delikatnie to nie. Tak normalnie, bo gdyby wystawał głaszcząc delikatnie to już anoreksja by była
To jest trudno tak zaocznie ocenić. Najlepiej poproś weta, żeby się wypowiedział przy okazji jakiejś wizyty.
Ok, ale on twierdzi właśnie, że Frodo ma lekką nadwagę.
No to zacznij odchudzać tak jak napisałam. Vincent małolat, więc jeszcze ma prawo mieć trochę tłuszczyku, a jak nie będzie miał ciągłego dostępu do miski to też spali nadmiar, a jak żarełko nie będzie w brzuszkach zalegało, to i koty zaczną się więcej ruszać, więc i spalać.
To od jutra zaczynamy 3 razy dziennie.
Jeszcze raz radzę mało rano, a najwięcej na wieczór, żeby spać dały
Trzymam kciuki
Wpadła mi ostatnio broszurka reklamowa, w której pokazano tabelkę, że koty po zabiegach kastracji/sterylizacji mają niższe zapotrzebowanie kaloryczne a niewspółmierny do tego apetyt, czyt. za duży. Kocury mają w tym wypadku większą szansę na nadwagę, choć i kotek to nie omija. I to by się zgadzało. Nie wolno się temu apetytowi poddawać, bo potem trudno futrzakowi przetłumaczyć, że nie musi tak dużo jeść. [[[[Ze swej strony polecam BARF. Moja Sowa wygląda idealnie, a od momentu przejścia na tę sposób żywienia (już kilka miesięcy) pięknie utrzymuje wagę na poziomie 4,65 kg. A czytałam również, że utyte koty na BARFie tracą nadwagę. ]]]]
Nasza Celinka straciła nadwagę jedząc jak pisała Catyfun 3 x dziennie, do tego dużo ruchu na powietrzu - Pippi skutecznie ją odchudza ganiając po wszystkich przeszkodach . Teraz Celinka waży 3,5 kg a ważyła o wiele więcej.
A ja, wierzę przede wszystkim w ruch.
Kiedy dostałam Severusa, hodowczyni powiedziała, że przed następną wystawą musi schudnąć, bo sedzia zauważył nadwagę.
Rzeczywiście był wtedy OGROMNIASTY.
Nie chciałam go stresować dodatkowo, tak od razu po zmianie domu jeszcze dietą, więc postawiłam na gimnastykę.
Zupełnie poważnie mówię. Trzy, cztery rzy dziennie uskuteczniałam z nim biegi za sznurem i dziką zabawę z myszungiem na wędce. Do upadłego, aż kocisko zadyszki dostawało. Tak po 10 - 15 minut wystarczyło i Sevenek odzyskał sylwetkę.
Powiedziano mi, że kot "zgrabny" musi mieć wyczuwalne( lekko pod palcami) guzy kości biodrowych. Stale sprawdzałam, aż w końcu - gdzieś po miesiącu - sukces , poczułam je.
Najlepiej jedno i drugie - dietka i ruch
Legata oczywiście BARF jest najlepszy! Pomalutku i Agnieszkę też "nawócimy". Chociaż im szybciej tym lepiej, bo Ci nasi miluśińscy im starsi, tym trudniejsi do przestawienia
Catyfun napisał: Jeszcze raz radzę mało rano, a najwięcej na wieczór, żeby spać dały
Trzymam kciuki
Zabrałam michy. Rano podałam świeżej karmy troszeczkę, tak aby tylko dno zakryć. Powąchały i odeszły. No to ja cap michy i schowałam. Frodo popatrzył na mnie i chyba pomyślał "wariatka jakaś nawiedzona" i przylazł po prośbie. Więc wystawiłam. Zjadły połowę i odeszły. To ja znowu cap i schowałam. Teraz są bez misek i jakoś tragedii nie ma, Frodo czasami stanie pod "ścianą płaczu" i patrzy, ale ja twarda jestem. Druga porcja będzie koło 15-16. No i kolacja, ale na noc zabrać michy, czy zostawić jak nie zjedzą do końca?
Catyfun napisał: Najlepiej jedno i drugie - dietka i ruch
Legata oczywiście BARF jest najlepszy! Pomalutku i Agnieszkę też "nawócimy". Chociaż im szybciej tym lepiej, bo Ci nasi miluśińscy im starsi, tym trudniejsi do przestawienia
Jeżeli chodzi o Barf to próbowałam. Prawie gadałam z wielkim uchem jak robiłam pierwszą mieszankę, a moje kitki tylko powąchały i poszły. Mąż kręcił głową , a jak usłyszał opinię weta to powiedział kategoryczne NIE. Poza tym moje misie nie do końca są za mięsem. Jak im daję surowe (różne rodzaje), to tak nie bardzo chcą jeść.
Jak ja Aramisa na BARF przestawię, to już nie uwierzę, że może być jakiś oporny kot
Zmieńcie weta
Są różne opinie na temat barfa. Jedn są za inni przeciw, a ja jestem po środku.
Też trochę do BARF dojrzewałam. Zaczęłam od FC, szybko przeszłam na EasyBARF, a teraz stosuję suplementy naturalne. Jedyne czego nie daję, to mielone kości, bo moja maszynka nie daje im rady, ale może w przyszłości jak znajda się pieniądze na nową.
ja poszlam na latwizne i nadal jade na FC
co prawda moje dostaja rowniez i suche Orijen i czasami totw
ale nadal goruje miecho
Catyfun ma rację, przejście na BARF to jak nawrócenie. TV namieszało ludziom sugestywnie reklamami w głowie, że "twój kot kupowałaby np. whiskas". Eee tam, ja nie widziałam kota, żeby chodził po polu i zbierał zboże. A ludzie dla zysku i z ambicji chcą poprawiać naturę i produkują jedzenie dla zwierząt oparte o to czego one nie jedzą, stąd biorą się potem choroby np. nerek, no to potem firma produkuje karmę "odpowiednią" dla kotów z chorymi nerkami i interes się kręci. Proste. Agnieszko, jestem pewna, że pomniejszoną dawką jedzenia i ćwiczeniami kocurek dojdzie do formy. Może spróbuj z BARFem jeszcze raz. Wierzę w to, że gdy nie będzie miał alternatywy i głód zajrzy mu do gardziołka to i BARFik będzie dobry Dziwne, żeby kotu mięsiwo śmierdziało
Moje kotki zbojkotowały miski. Od wczoraj zjadły po około 40g na głowę.
A ja muszę zacząć uważać na Pixelka bo zaczął mu taki flak brzuszny wisieć
W ciągu dnia też nie dostają, jestem twarda zobaczymy jak długo
Lindusiu ja zostawiłam miski (Catyfunko, nie krzycz, tylko poczytaj do końca ). Nasypałam odrobinkę do misek, tak z 10 ziarenek, aby coś było. Chłopaki co jakiś czas podchodzą, chrupną po kilka i idą. Na wieczór wsypię więcej, a potem znowu odsypię. Zacznę zabierać powoli, aby się stopniowo przyzwyczajali.
Ok maj;epsza jest metoda małych kroczków Jeszcze można kupić zabawkę do której się chrupki wsypuje, a kot musi się trochę poruszać, żeby móc się najeść
Na ten moment zjadły oboje po około 20g suchego. Po przyjściu z pracy wysypałam to co się zostało (kilka chrupek) i wsypałam po około 30g świeżego. Nie rzuciły się na nowe. Po chwili podeszli pochrupali troszkę i poszli. Nadal jest około 20g.
Jak kotom się wydziela, to bardzo często jedzą tyle ile powinny, albo i mniej. Jeżeli cały czas stoją miski, to jedzą z nudów. Tak jak my gdy mamy pod ręką coś do chrupania.
Masz rację Mariolko. Zauważyłam, że jak sypię im po kilka razy po troszeczku, to jedzą dużo mniej. Wczoraj zjedli raptem po około 60g. Ale nadal nie zabieram misek. Zawsze po kilka chrupek zostaje.
I spokojnie. Ja miałam podobny problem z Galem On się przeżerał i miał problemy z kupami. Jeden dzień wydzielanego jedzenia i z kupami spokój, a potem się przyzwyczaił, że nie musi się obżerać.
Dziewczynki, my nadal walczymy. Okazało się, że z Frodem nie mam kłopotu. Zjada około 50-70g dziennie. za to Vincent podjada sobie i to ostro. To on jest pierwszy przy misce i wyjada nawet Frodowi. Czort i diabeł. Tak jak mówiłam nie zabieram misek. Sypię rano kilkanaście chrupek, z t ego zjadają połowę. Myślę, że jedzą około 10-15g, jak wracam z pracy, michy są puste, ale który dojadł do końca to nie wiem . Potem sypię im około 20-30g, to mają do wieczora. I na wieczór kolejną porcję. Zawsze zostaje się z 20g do rana. Nie stawiam na wadze, bo to zdecydowanie za wcześnie.
Może już pora jednak nie zostawiać jedzenia w miskach jak wychodzisz do pracy?
Myślę, że przez weekend powalczę z zabieraniem. Zobaczę jak pójdzie i jak chłopaki się będą zachowywać. Tzn Vincent, bo on jest zbyt zaborczy. Naje się ze swojej i idzie do Froda. A ten ciapcius pozwala mu na wszystko i czeka aż młody się naje, potem dopiero on podchodzi.
Masochistka! Zabieraj jak do roboty idziesz! Same się przyzwyczają. Jakby co to w poczatkowej fazie lepiej na noc zostawiać
Catyfun napisał: Masochistka! Zabieraj jak do roboty idziesz! Same się przyzwyczają. Jakby co to w poczatkowej fazie lepiej na noc zostawiać
Znęcasz się nade mną
Jestem po rozmowie z hodowcą Frodzia i aby nie zakładać kolejnego tematu (bo ten też o żywieniu) mam kolejne pytanie. Ale po kolei.
Mój Frodo ma nadwagę co do tego nie ma wątpliwości (chociaż powiem wam, że rady Catyfun działają bardzo dobrze ), ale bardzo gubi sierść i do tego ten łojotok przy ogonku (wspólnie z wetem i hodowcą stwierdzamy, że to faktycznie mogą dawać o sobie znać hormony). Do tego ropieją mu oczka (badania posiewu, które robimy co jakiś czas, wychodzą zawsze jałowe). Wraz z hodowcą wymyśliliśmy, że Frodo może nie do końca trawi kurczaczka. Zauważyłam również (tzn hodowca mnie oświecił), że jak dostanie surowego, to z oczu leje się na maksa. A ponieważ podaję im Applaws kurczak+łosoś (a w nim jest ogrom białka kurzego, tak stwierdziła hodowczyni) to pytanie brzmi, co dobrego mogłabym im podawać. Jak karma (pomijam barfa, na to trzeba trochę czasu abym dała się przekonać ) byłaby dla nich najlepsza. Pomyślałam, że może podam im samego TOTW, który dosypuję do applaws,a. Czy to dobry pomysł. Mariolko, skarbnico wiedzy i doświadczenia co o tym myślisz
Daj samego TOTW i zobacz jak zareaguje Tylko sprawdź czy w składzie nie ma kurczaka.
Gdybyś mogła to zacznij mu podawać olej z łososia (nie olej z wątroby). Bardzo pomaga na problemy ze skórą. Koty czesto bywaja uczulone na kurczaka.
Jeżeli okaże się, że mu pasuje, to zacznij podawć urową wołowinę i obserwuj, potem indyka i też obserwuj. U mnie koty baaaaaaaaaaaardzo rzadko widują kurczaka, bo jakoś im nie ufam. Głównie bazuję na indyku.
Mariolko, olej z łososia jest BEEEEEE. Frodo pluje nim na wszystkie strony. Potem godzinę się liże i cały nim śmierdzi. Generalnie każda karma ma w składzie kuraka. Ale ma go zdecydowanie mniej. Spróbujemy.
Generalnie cena nie gra roli aż tak bardzo. Dla mnie ważne jest aby skończyły się problemy. Wtedy zaoszczędzę na leczeniu. Tą kwotę wydam wtedy na karmę. To samo polecała Catyfun. Napisałam meila do właścicielki sklepu, jest ona również na forum brytkowym, gdzie jestem zapisana. Zobaczymy co ona poleci i przede wszystkim którą, bo jest ich kilka pozycji.
Jest jeszcze WILD KAT. Co o niej sądzicie. Tylko tutaj też jest trochę kuraka Albo Acana?
Właśnie te trzy karmy poleciła mi ze sklepu ekozwierzak. Tylko teraz muszę zdecydować co zrobić z applawsem, bo zamówiłam dwa worki po 2 kg dnia Wto 9:23, 16 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
Nie otwierać. Nie popsuje się. Karmić osobno. Jak się nie zje, albo ktoś nie odkupi, to zawsze można dla jakichś bezdomniaczków przekazać.
Catyfun napisał: Masochistka! Zabieraj jak do roboty idziesz! Same się przyzwyczają. Jakby co to w poczatkowej fazie lepiej na noc zostawiać
Jestem na etapie zabierania misek. Wczoraj wieczorem nasypałam do misek. Vincent zjadł troszeczkę, Frodo troszkę więcej. Przed samym spaniem wyprosiłam u chłopaków aby dojedli jeszcze troszkę. Vincent mnie olał, a Frodo zjadł troszkę, ale musiałam go głaskać. Uwielbia jak go ktoś głaszcze podczas jedzenia (jakiś fetyszysta normalnie). No i cap miski. Rano koty wygłodzone jak dziki zbój. Dopadły do misek jakby z tydzień nie jadły. Na razie rozdzielam im, mały dostaje applaws,a, a Frodo TOTW (doczytałam, że tam jest dziczyzna????). Ale oczywiście musieli zlustrować miski sąsiada, bo przecież pewnie on ma lepsze. Ale stałam twardo nad nimi. Zjedli prawie wszystko, zostało się z 10 kuleczek.
Tak jest dziczyzna, ale się nie martw! też smaczna
Oj z tymi miskami to ciężko. Mam problem, bo moje koty podjadają malutko, ale po kilka razy dziennie. Przepraszam podjadały. Wczoraj rano nasypałam in do miseczek pierwszą porcję. Zjadły bardzo malutko, naprawdę nie panikuję, może po kilka chrupek, 80% tego co nasypałam zostało. Zabrałam miski, tak jak było ustalone, ale do domu wróciłam dopiero po 18 (wizyty lekarskie). W między czasie Robert dzwonił, czy może nasypać kotkom trochę chrupek bo głodne (w końcu cały dzień nie jadły). Oczywiście pozwoliłam, bo mi serce pękało. Wyobraźcie sobie nie ruszyły. Popierdułek Vincent zjadł odrobinkę, Frodo nie ruszył. Jak przyjechała, to myślałam, że koty oszaleją. Frodo tak się łasił, że byłam w szoku i co chwile podbiegał do miski i do mnie. Pomimo, że w misce było jedzonko, to musiałam wysypać i nasypać nowe. Połykali wszystko co im dałam.
Agnieszko w naturze koty głównie jedzą późnym wieczorem. U mnie też nie było łatwo odzwyczaić od stojących misek, ale spokojnie się udało. jeszcze chwilka i nauczą się, że dostają 3 razy dziennie i nie będzie tragedii. Dla moich to wogóle jestem okrutna - raz na 7- 10 dni głodóweczka na wodzie. Oczywiście Iśka w ciąży pod ochroną i .......... sama sobie robiła. Przy kociętach ma cały czas jedzenie, ale dwa dni temu cały dzień nie jadła i dopiero wieczorem raczyła, czyli 24 godziny bez jedzenia. kocięta też najczęściej jedzą 3-4 razy dziennie i rosną w oczach, więc będzie dobrze.
Zwariuję, panikuję jakbym je głodziła (ale to moje kruszynki są, takie cacane i w ogóle )
Spokojnie! Przejdzie Ci, jak zobaczysz, ze zmieniły przyzwyczajenia żywieniowe, a pamiętaj, ze przerwy w jedzeniu to samo zdrowie. Chrupki dłuuuuuuuuuugo zalegają w brzuszkach.
Relacja z frontu.
Jest wielki misz masz. Sama nie wiem co o tym myśleć, bo ważę im codziennie żarełko. Frodo - 75g / doba, Vincuś 85 g/doba. Sypię 3x dziennie zawsze po tyle samo, to co nie zjedzą, a przeważnie nigdy nie jedzą do końca, wsypuję spowrotem do miarki, a miski lądują na podłodze (ubezpieczam się co by kotki myślały, że pańcia dobra i nie zabiera). Na drugi dzień ważę to co zostało w miarkach i przeważnie jest tak, że około 15-20g dziennej dawki zostaje nie zjedzone. Czasami zdarza się, że zjadają całą porcję. W niedzielę wg moich obliczeń zjedli F - 65g, V- 75g. W poniedziałek po tyle samo, a wczoraj F-50g, V-35g (o zgrozo, chyba się pogniewał). Ale za to dzisiaj był przełom i mam nadzieję, że tak już pozostanie. Jak zawsze odliczyłam porcję, nasypałam 1/3 porcji, a moje misie podeszły do misek i zjadły co do jednej kuleczki. Nawet Frodzio nie pozwolił małemu podejść do swojej michy, bo zjadł wszystko. Odszedł i położył się na drapaczku, natomiast Vincent szukał. Dołożyłam mu jeszcze kilka chrupek, zjadł i odszedł. Michy puste. Czyżby było już dobrze? A i zauważyłam, że Frodo je rano i wieczorem. W dzień nie podchodzi do michy aby jeść, tylko aby napić się wody. Młody natomiast szuka w dzień chrupek, więc jemu od kilku dni daję 3x, ale zabieram miskę Froda, bo mu podjadał.
Podobnie miałam przy Galu. Najpierw rozpacz, ze za mało, a potem okazało się, ze zjada mniej niż norma przewiduje. Często koty domowe jedzą z nudów, a przy wydzielanym jedzonku nie ma takiej możliwości, a metabolizm się przestawia i kot tak jak my głodnieje w porach posiłku. Jeżeli Frodo nie zacznie chudnąć zabierz następne 5 g i odczekaj. Orientacyjne wagi pożywienia podawane przez producenta są uśrednione, więc dla naszych dorosłych kotów, które aktywnością nie powalają, często bywają zawyżone. Ale oczywiście małymi kroczkami i powoli.
Dzisiaj jadę do weta na szczepienia, to go zważę. Cudów się nie spodziewam, bo czytałam, że dopiero po około 3 miesiącach widać efekty. Ale zobaczymy.
U kotów spokojnie! Organizm się broni przed utratą wagi. Jakby nie patrzył, pamięta, że są okresy głodu, dlatego trwa to długo i nie ma co przyspieszać.
Zmniejszyłam dawki karmy Frodo - 50g Vincent - 75g
wczoraj Frodo jadł rano i wieczorem, nawet jak Robert nasypał mu koło g.17 , to nie ruszył. Vincent je 3 x dziennie. Na noc zostały puste miski. Dzisiaj była ta sama sytuacja co ostatnio. Kotki rano bardzo głodne. Wsypałam Ferdusiowi połowę dawki i zjadł co do okruszka i odszedł. Vincent dostał 1/3 z miarki, zjadł 9zostało chyba z 5 chrupek) i też odszedł. Dzisiaj robię kroczek dalej i zabrałam miski. Odstawiłam na blat. Nawet lepiej mi z tym, bo już świadomie wiem, że nie są głodne i jakoś czuję się z tym lepiej. Sumienie się oczyściło.
I najważniejsze, że nie będą miały ciągle zamulonych żołądków. Samo zdrowie.
Mariolko, nawet nie wiesz jaka jestem Ci wdzięczna, za to, że mi pomogłaś przejrzeć na oczy. Bo to dzięki Twojej determinacji w słowach, postanowiłam coś zrobić z tuszą mojego misiaka. Gdyby nie Ty, moje koty nadal miałyby całodobowy dostęp do karmy i za jakiś czas nie wiadomo jakby to się skończyło. Jesteś kochana
Wszystkie koty są nasze!
Wieści z frontu głodówkowego dawki chrypek: Frodo - 50g Vini - 70g-80g
Waga Frodzia nadal ta sama 8,05 , ale mam wrażenie, że zrobił się smuklejszy, woreczek pod brzusiem już nie wisi tak bardzo. Poza tym zrobił się bardziej aktywny, zaczepny do zabawy i jakby weselszy.
Jeżeli są takie efekty, to znaczy, że chudnie chociaż waga tego nie pokazuje. To tak jak kobietki na aerobicu - obwody spadają, a waga początkowo nawet rośnie. Mięśnie ważą więcej niż tłuszczyk
No to git
Już widać gołym okiem efekty kontrolowanego wydawania posiłków. Frodo zrobił sie wysportowany, brzuszek wciągnięty (jeszcze troszkę dynda, ale to ta fałdka pod brzusiem) no i waga drgnęła mamy na liczniku 7,700
Ale zastraszająco mało je, bo dawka dobowa to pomiędzy 40-50. Potrafi zjeść nawet mniej.
Nie patrzymy na tabelkę dziennych racji. Jednemu wystrcy mniej, a drugiemu więcej. Nie chudnie w zastraszajacym tempie, więc mu jedzonko wystarcza i pamiętaj, że on teraz na prochach, więc też apetyt będzie kiepski.