ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany

Kwestia jest pewnie znana nie od dzisiaj, ale ostatnimi czasy staje się dla mnie przynajmniej bardziej namacalna przez doświadczenie własne i cudze znajdujące odbicie w utyskiwaniach zmęczonych partnerek.

Często słyszy się, że tango to chodzenie do muzyki, ale przy niektórych tandach należałoby stwierdzić, że to raczej bieganie i to w tempie parę razy szybszym niż muzyka. Panowie! Jestem pewna, że wynika to napiętrzonej w środku energii, tego że macie do powiedzenia dużo w tangu, ale mówcie proszę wolniej

To nie jest problem nadążania partnerki - często partnerki które są w stanie nadążyć za partnerem prującym przez parkiet, konstruującym wielopiętrowe sekwencje figurowe, mają po prostu poczucie, że nie liczą się one ani muzyka.
Poszukiwania własnego kąta w takim tangu wymaga ogromnego zmysłu dyplomatycznego, żeby pogodzić to co fizycznie mogę z tym co nie leży na granicy sportów wyczynowych lub sprintu, słuchowej schizofrenii, by ogłuchnąć na to co się słyszy samej po to, żeby pognać za partnerem, a czasem też ochraniaczy na nogi i kasku, żeby uniknąć kolizji z innymi 'wymiataczami' na parkiecie.

Ja mam skojarzenie z wycieczką szkolną - liczy się na niej dotarcie z punktu widokowego A do punktu widokowego B - szybki skan okolicy i lecimy dalej. Co jest pomiędzy - czy to wiewiórka na ścieżce, czy strumyczek szemrzący - jest nieistotne. A jak ciągnę takiego "uczestnika wycieczki" za rękę żeby się zatrzymał na chwilę i rozglądnął to mnie pyta, czy jestem dzisiaj jakaś zmęczona, bo tak wolno idę

Jak przyjemnie jest poczuć objęcie, ciężar na konkretnej kończynie, impuls do pierwszego kroku - to nie to samo, co sytuacja w której jestem już po pierwszej sekundzie po przebiegnięciu 5 metrów parkietu (wiem wiem - to niemożliwe, ale przesadzam w celu uświadomienia poziomu frustracji )

Pospacerujmy sobie w tangu


Kasiu, trafiłaś w samo sedno. Jakim pięknym krokiem jest zatrzymanie, przeczekanie, "pobujanie" (jak mówi Irek), nieprawdaż ??
Przypadkiem wpadł mi tekst "w temacie" - ośmielam się zamieścić jedynie dlatego, że zaczerpnięty jest od Mili Vidgorovej - treść prowokacyjna, ale może przynieść nieoczekiwaną motywację, aby problem pośpiechu w tangu zlikwidować :

"there is a theory. which is hard to prove statistically, but is very believable.. they say you dance as you are.. and put it more speific you dance as you are in bed.. i was thinking it would be a strong if not the only effective way to make men think about some annoying habits and attitudes they often have in tango- rushing, being monotonous, not listening to the woman, arriving first, always going fast, going straight to moevements without nice walking etc.. all the things teachers always say and guys listen and forget in 5 min. If we had this strong parallel of comparing sex and tango, may be they would be more cautious and thoughful as this is a much stronger fear, to be thought of as one who is bad in bed..."
Cóż ... czuję się wywołany do tablicy . Podoba mi się to , co Kasia napisała (i zacytowała), ale ...... Wydaje mi się ,że problem "zwolnienia" w tangu leży zarówno po stronie Panów , jak i Pań (lub mniej seksistowsko - prowadzących i podążających . Zdarza sie przecież ,że musimy trzymać się pazurami parkietu chcąc właśnie zwolnić lub zatrzymać się , ponieważ nasza Pani w szale uniesień chce właśnie poszaleć w giro dynamicznie i z przyspieszeniem w tylnym ocho... Prawdą jest ,że to my odpowiadamy za tempo tańczenia , ale wierzcie - czasami w męskim gronie padają słowa "no normalnie nie dałem rady zatrzymać ..., ale wierzga..."
I z drugiej strony - chciałoby się czasami przyspieszyć, zdynamizować (bo mi tak właśnie nowy akord krew wzburzył..) - i wtedy (niekiedy) zdarza się ,że mogę być odebrany jako szarpiący , ale wynika to z tego ,że Partnerka nie zawsze jest uważna , lub moze uśpił ją początkowy spokój .
Reasumując : uczmy i słuchajmy się nawzajem , wymieniajmy swoje impulsy , bodźce ; nie potępiajmy w czambuł Prowadzących - to ,że oni się nie skarżą wynika tylko z tego ,że wpajano nam , że wszelkie błędy pochodzą od nas , a co za tym idzie nie skarżymy się na nasze Panie .
P.S.
Co do drugiego postu (tango-sex) nie wypowiadam się bo :
1. Wystarczajaco dziwna dyskusja wywiązała się na FB
2. Boję się


Tańcze od niedawna bo jakiesz 3/4 roku. i mam problem z nogami, ciągle mi przeszkadzają co tu robić , odciąć?
A gdzie na facebooku? Bo zdumiewalo mnie do tej pory unikanie tej analogii na forum.
na tablicy Tango Szczecin ... Ale dyskusja meandrowała w kierunkach dziwnych Ale lepiej napisz , co o tym myślisz , a może coś innego zauważyłeś, -aś ?
I jeszcze kamyczek do ogródka "wolne chodzenie" : fragment wywiadu z Neyem Melo -
Young dancers think that they are being rebellious when they do crazy steps to nuevo music. They are not being rebellious because this is what EVERYONE is doing. If you want to be a rebel, then put on a nice suit, and just walk, turn, and pause with your partner for one performance. I can assure you that, at first, it is the most nerve wracking thing that you will do because every fiber of your body will say “move faster, do something crazy!” but once you finish the tango, you will feel great because you will know that you have done something that really took guts. And furthermore, the people who really know tango, the connoisseurs, will appreciate it."

Całość pod linkiem http://tangoreviews.com/2011/05/12/interview-with-ney-melo-part-2/

Tańcze od niedawna bo jakiesz 3/4 roku. i mam problem z nogami, ciągle mi przeszkadzają co tu robić , odciąć?
dziękuje za radę , może rzeczywiscie powinnam byc bardziej pewna siebie, ale to prawdopodobnie przyjdzie wraz z tańczeniem i poszerzeniem informacji. Jeżeli jako kobieta możesz udzielić więcej wskazówek jak słuchać partnera w tańcu to będę wdzieczna
No i Hapaxa wyrasta nam na dobrą Opiekunkę początkujących U mnie też ma wieeelki dług wdzięczności - Ona to bowiem swoją opowieścią o tangu zachęciła mnie (wtedy obcą osobę) do pójścia na kurs ...
Tak więc - szacunek
Pepe - ja nie wiem jak Ci spłacę ten dług

Gabi - tak jak piszesz - wszystko przyjdzie z tańczeniem. To brzmi jak banał - bo wszyscy nauczyciele to powtarzają, ale przychodź na milongi. Tańczenie z różnymi parnterami - zwłaszcza z lepszymi od siebie daje bardzo wiele jeśli chodzi o postępy. Trochę dlatego, że początkujący partner jest czasem tak samo niepewny jak Ty jeśli chodzi o własne nogi.

Nie chodzi o to, żeby na milongi przychodzić jak na lekcje z nastawieniem na naukę. Tylko czasem przez to, że nie skupiasz się zbyt na tym co wychodzi, co nie - tylko tańczysz dla przyjemności - możesz odkryć, że nagle potrafisz, to co tyle czasu nie wychodziło
Przede wszystkim praktiki dadza Ci bardzo duzy postep. Warunkiem jest jednak doswiadczony partner, ktory udzieli Ci trafnych rad. Nie szukaj takiego ktory tylko skrytykuje, ale takiego ktory pomoze. Najlepiej umow sie z takim tancerzem tanga lub po prostu z nauczycielem na kilka 2 godzinnych praktik. Nieocenione sa tez techniki cwiczone u doswiadczonych nauczycielek czy tancerek. Milonga nie jest absolutnie miejscem gdzie poprawisz cokolwiek bez podstaw technicznych.Moim zdaniem 1 sensowna praktika da Ci tyle co 50 milong na ktorych bez praktik bedziesz tylko utrwalac zle nawyki i bledy, ktore potem bedzie coraz trudniej eliminowac.
Dziękuję za wszystkie rady. Będzie problem co do praktyk . Tango uczymy się na prywatnych lekcjach a czegoś takiego jak praktyki ?- nie mamy. Chyba będzie trzeba to zmienić a zapisać sie do szkoły tańca?
Gabi ,
Praktiki można sobie zorganizować w Tropicalu we Wrocławiu - koszt 1 godz. to ok.10 pln. Prawie zawsze są wolne sale. Warto też uczyć się na zajęciach grupowych - wtedy poznasz więcej ludzi , którzy podobnie jak Ty borykają się z podobnymi problemami i doznają tych samych radości . Prawdziwa radość z tanga jest właśnie wtedy , gdy dzielisz ją z całą grupą takich "wariatów" jak Ty. Powodzenia
dziekuje i na wzajem ,



© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting