Stroje regionalne i ludowe, suknie Ĺlubne, materiaĹ na firany
Bardzo dziękuję za słowa wsparcia. Stało się, i się nie odstanie już. Nie mam wyjścia i muszę pogodzić się ze stratą.
Napominając jeszcze o hodowli czasem zastanawiam się jaka byłaby reakcja hodowczyni gdyby to Ona odebrała telefon, a nie jej mąż... Może zareagowałaby spokojniej, bardziej empatycznie i nie twierdziłaby uparcie, że nie jest zainteresowana tematem gdyż u niej są tylko koty w pełni zdrowe i już... Może chociaż Ona podziękowałaby za informację i powiedziała że wobec tego zwróci uwagę na problem i może zbada dodatkowo swe koty. Jej mąż poza podważaniem tego co mówię był tylko zainteresowany tym że nie dosłałam zaświadczenia o kastracji. Tylko na tym podczas rozmowy się skupiał.
W mym sercu jest miejsce dla nowego ragdolla. Nie wyobrażam sobie nie mieć tak wspaniałego domownika. Jednak im więcej jestem wyedukowana tym bardziej jestem przerażona. Jest niestety całe mnóstwo dolegliwości, na które cierpią koty tej rasy. Ubolewam, że nie mogę znaleźć hodowli robiącej testy na wszystko co genetyczne. Jedna hodowla wykonuje badania na to, druga na tamto. Zaś takiej co robi pełen genetyczny pakiet ze świecą szukać. Mam wręcz wrażenie, że taka hodowla nie istnieje. Jeśli się mylę to będę wdzięczna o namiary na taką hodowlę na priv.
Polka Inka
.
NO I POTWIERDZIŁY SIĘ ME PRZYPUSZCZENIA !!!
Dostałam tutaj na priv prywatną wiadomość od innej posiadaczki ragdolla z hodowli Happy Farm. Pani napisała, że miała kotkę właśnie od nich i zmarla nagle, krótko po zakupie. To kotka z miotu I - Wabiła się Ines. Kociątko oddane było na sekcję i wykazała ona kardiomiopatię przerostową - HCM. Poprosiłam o numer telefonu i go otrzymałam. Zadzwoniłam i dowiedziałam się, że ... Co prawda w sekcji wyszło HCM, lecz hodowca był ok ponieważ powiedział jej że już mu zgłaszano taki nagły zgon kota z jego hodowli (czyli mój przypadek) oraz, że w zamian za zgon koteczki (zmarła po tygodniu pobytu u nowych właścicieli) obiecal w zamian nowego kotka! Zapytałam, czy Pani skoro ma dowód na HCM, czyli wyniki sekcji połączy ze mną siły aby powiadomić związek do, ktorych należą odpowiedziała, że robić tego nie będzie bo hodowca jest miły i uczciwy bo nie zataił przed nią mego przypadku oraz, że obiecano jej rekompensatę mianowicie nowe kociątko.
Życzę tej Pani, aby sytuacja się nie powtórzyła. Jak dla mnie to dziwna rekompensata. Nie dziwię się, że hodowca był miły. Miał przecież w interesie uciszenie tematu, aby sprawa nie była dalej ruszana. Jak dla mnie to klasyczne zamiatanie sprawy pod dywan. Moja opinia o hodowli Happy Farm jest już jednoznaczna. Bez komentarza... dnia Nie 12:09, 07 Paź 2012, w całości zmieniany 3 razy
Tymczasem w necie do niedawna jeszcze był miot do sprzedaży, a w chwili obecnej sa już zapowiedzi miotu kolejnego...
Dla mnie karygodna jest postawa hodowcy. Skoro wyszlo w autopsji, że kot umarł na HCM to dalsze rozmnażanie rodziców tej kotki powinno być wstrzymane!
Chęć zysku zwyciężyła. Należy sobie zdawać sprawę, że to tworzenie piramidy. Pół biedy jeśli kocięta bedą sprzedawane tylko na kolanka. W takim przypadku być może bedą kolejne tragedie jak moja. Lecz jeśli kociaki sprzedawane będą jako hodowlane to tworzenie piramidy. Te koty będą tworzyć następne pokolenia i za parę lat może być w Polsce naprawdę swoista piramida, spory odsetek kotów z HCM dających dalsze wadliwe potomstwo.
Pewnie to tylko kwestia czasu, aż w necie zaczną się pojawiać dalcsze opinie o zgonach ragdolli z Happy Farm.
Zaś ja mam już nowego ragdollka Antosia, którego po załadowaniu zdjęć z aparatu na komputer niebawem Wam przedstawię. dnia Sob 18:28, 06 Paź 2012, w całości zmieniany 2 razy
Polka Inko jeśli masz dowdy to zgłoś sprawę w klubie do krórego należy Hodowla
Ja uczynić tego nie mogę ponieważ nie zrobiłam sekcji. Poprosiłam natomiast Panią, która się do mnie zgłosiła (mając zrobioną autopsję u swe zmarłej kotki), aby połączyła ze mną siły i zgłosiła razem ze mną tę sprawę do klubu, do którego należy hodowla. Pani jednak odmówiła mi uzasadniając to tym, że hodowca obiecał jej nowego kotka wobec tego nie będzie mieć wobec niego żadnych roszczeń.
Sądzę, że to tylko kwesia czasu aż zaczną się pojawiać w sieci kolejne negatywne opinie o Happy Farm.. Mioty wlaściwie jeden za drugim. Przerażające, że sytuacje takie jak moja mogą się niestety powtarzać.
Bardzo mi przykro, aż brak mi słów, by skomentować tę historię Na miejscu tej pani nie przyjmowałabym takiej rekompensaty, ryzykując kolejne bolesne rozstanie Mam nadzieję, że jak najwięcej potencjalnych nabywców dotrze do tego wątku... dnia Pon 9:26, 08 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Pani zadowolona, bo nie zdązyła pokochać kotka, więc spróbuje z innym.... Ciekawe ile się nacieszy... Masakra, co za postawa - lepiej wziąć drugiego kota a może się uda i pożyje dłużej. Ja odkąd pierwszy raz przeczytałam co się stało popłakałam się i nie jestem sobie w stanie wyobrazić straty mojej Inki. Bardzo mi przykro, że nie masz wsparcia w tej Pani. Nie wiem jak działają hodowle i nikomu nie chcę bruździć, ale zwyczajnie "po ludzku" jest mi cholernie przykro, że stało się coś takiego. Trzymam kciuki za zdrowie naszych wszystkich kociastych! Oby te sytuacje już nigdy i nikomu się nie powtórzyły!
Kolejny nieodpowiedzialny hodowca, Pani powinna zwrocic pieniadze za kotki. Koty hodowlane z HCM powinny byc wysterylizowane i nie uzywane do rozrodu. Pani powinna tez wykonac testy DNA na HCM i PKD na wszystkich swoich kotach hodowlanych i wykluczyc te koty z wynikiem pozytywnym. Tutaj w Angli testy na HCM sa obowiazkowe dla hodowcow i nie wolno hodowac z kotow z wynikiem pozytywnym. Przykro czytac ze sa jeszcze hodowcy ktorzy nie sa swiadomi albo ignoruja problem.
to prawda, ale są przypadki gdzie wynik na HCM jest N/N a kot chruje na HCM. Uważam że test testem, ale coroczne echo serca i nerek musi być obowiązkowe W Polsce nie ma obowiązku badania na HCM, szkoda ..... miejmy nadzieję, że może kiedyś to się zmieni. dnia Pon 14:59, 08 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Iza masz rację tyle, że my mamy świadomość że to choroba wieloczynnikowa i uwarunkowana więcej niż 1 genem a większość tych, którzy nie robią bada po prostu żałuje kasy . Sama wiesz że echo i testy genetyczne to nie pięć złotych. To wszystko niezmiernie smutne , bo przecież zanim się choroba ujawni można powołać do życia wiele kotów z wadą i pula genetyczna się niszczy a rasa cierpi . do tego ogrom zwierzęcego i ludzkiego nieszczęścia
Oczywiscie echo serca i nerek sa tak samo wazne jak testy DNA. Jest tez tak ze koty z wynikiem pozytywnym DNA nigdy nie zachorowaly na HCM mamy w Anglii baze danych ragdolli wszystkie obowiazkowo testowane ok 30% dalo wynik pozytywny (w heterozygocie i homozygocie) wiekszosc tych kotow dozyla kilkunastu lat nigdy nie rozwijajac HCM. Oczywiscie koty z wynikiem pozytywnym w homozygocie w wiekszosci HCM mialy. I tak jak Iza wspomniala kot z wynikiem negatywnym rowniez moze rozwinac ta chorobe (ale odstetek jest bardzo maly)
Ta historia jest przerażająca, gdy pierwszy raz ją przeczytałam byłam zbyt wzburzona i przerażona, żeby coś napisać. Zresztą dalej jestem, i to chyba coraz bardziej. Najgorsza jest ta bezsilność - nic nie możemy zrobić tym pożal się Boże niby "hodowcom" jestem bardzo rozczarowana postawą pani, której "wymiana" kotka rekompensuje wszystko. Wymienić to sobie można buty! Moja Tula jest ze mną zaledwie pięć dni a już nie mogę znieść myśli, że coś mogłoby się jej stać, jak jestem w domu to co chwila sprawdzam, czy u niej wszystko w porządku, nawet z pracy wydzwaniam do męża zapytać, co robi Tula, czy ładnie je, pije, czy nie kicha itd. Jak można tak po prostu przejść do porządku dziennego nad śmiercią kotka, nie żałować, nie próbować zapobiec następnym takim przypadkom, nie próbować uchronić innych przed taką stratą? Nie jestem w stanie tego pojąć. Po co w ogóle ktoś bierze pod opiekę kota, skoro traktuje go jak rzecz, którą można wymienić jeśli nawali?
Witam przepraszam że tutaj pisze mój temat ale również zginął mój mały pupilek,miał on ok.10 miesięcy był to mały wredny kocurek.I pewnego dnia gdy wrócił do domu wyskoczył mu duży guz.Pojechałem z nim do weterynarza dostał tabletki odrazu gorączka mu zeszła dał sie głaskać po tym guzie i wszystko było dobrze.Guz mu pękł strasznie go bolało,ale po 2,3 dniach doszedł do siebie i zaczął wracać do formy.Chciał wyjsc na dwór to go wypuściłem i nie było go dwa dni szukałem go i znalazłem leżał w drugim domku moim takim opuszczonym cały zimny i że tak to nazwe napręzony,Wiecie czym to sie mogło stac czy mogłoby to być zakażenie czy poprostu normalny zgon.Chciałbym dodac ze moj kocurek był bardzo duży jak na swój wiek,po pierwszym spotkaniu weterynarz myślał że ma moj kotek 3 lata a miał wtedy bodajże 7 miesięcy.Prosze o odpowiedz
Łącze się w bólu
Inko, przyjmij wyrazy współczucia z powodu nagłej śmierci Twojego ragdollka. Domyślam się, co czujesz, bo w maju umarł mój Maurycy. To strasznie boli. Robi się okropna pustka...Można zwariować od tego. Mi bardzo pomogło przyjęcie do rodziny małego Gustawka. Oczywiście on nie zastąpi Maurynia, ale przecież też trzeba go kochać, zająć się nim, pobawić, wygłaskać, uczesać, nakarmić, kuwetkę posprzątać, pomartwić, czy aby wszystko w porządku...To zajmuje myśli, serce i naturalnie łagodzi ból. Może zastanów się nad takim rozwiązaniem... Może Ci to by pomogło? A przy okazji pomogłoby Twojemu brytyjczykowi, bo przecież on też został osierocony i napewno cierpi. Ściskam Cię mocno javascript:emoticon('')
Co do tego hodowcy: może facet poczuł się zagrożony, że będzie musiał zwrócić Ci pieniądze, albo innego kociaka i węsząc stratę finansową, się przed tym rozwiązaniem agresywnie bronił. Przejrzyj swoją umowę kupna kota. Standardowo hodowcy piszą, że kot, którego sprzedają za sumę xxxx jest zdrowy. W mojej umowie jest zapis, że w wypadku ujawnienia się wad wrodzonych, hodowca zwraca mi pieniądze, albo daje innego kota. Gdybyś udowodniła, że przyczyną śmierci kota była wada wrodzona - czyli kot w momencie sprzedaży miał "wadę ukrytą", to hodowca musiałby się dostosować do warunków umowy. Może to nie pierwsza taka sytuacja dla niego...Może nie lubi ponosić strat, zwłaszcza finansowych...Może to dlatego przykleił się do braku świstka o kastracji - mógł Ci w ten sposób wytknąć to, że to Ty nie dotrzymałaś warunków umowy, a nie on np sprzedając Ci kociaka z wadą, jako zdrowego...Wydaje się, że puzzelki pasują... Trzymaj się!
Oto potwierdzenie, że w hodowli Happy Farm rozmnażane są chore koty
Forumowa koteczka Gloria zakupiona w Happy Farm jest chora na HCM. Pod wyżej wymienionym linkiem informuje o tym jej właścicielka Pani Kasia.
przepraszam, że odświeżam ten bolesny wątek, ale po przeczytaniu od razu weszłam na stronę hodowli Happy Farm. W zakładce 'zdrowie' jak na ironię 3 linki o HCM i bezczelny podpis "Kto się wczytał w tematykę HCM doskonale zdaje sobie sprawę, jak ważne jest regularne badanie kotów." Strona aktualnie chyba już nie działa (ostatni wpis w 2014 roku) ale to i tak w głowie się nie mieści. Bardzo mi przykro Polko Inko, że musiałaś przeżywać takie straszne chwile
Mój obecny ragdoll jest chory na astmę. Pierwsze objawy tej choroby to duszenie się. Po złych doświadczeniach natychmiast przebadałam mego kota u autorytetu w kociej kardiologii znanemu wielu kociarzom doktora Rafała Niziołka. Na szczęście okazało się, że na HCM mój obecny kot nie cierpi. korzystając z możliwości kontaktu z doktorem Niziołkiem zapytałam, czy zna hodowlę Happy Farm. Nie musiałam rozwijać pytania. Doktor odpowiedział z oburzeniem, że rozmnażane są tam chore zwierzęta. że ma lub miał wielu kocich pacjentów z kardiomiopatią z tej hodowli, że Happy Farm to fatalna hodowla...
Oj dawno mnie tu nie było. Gloria odpukać ma się dobrze, i oby tak dalej, teraz w lipcu kończy 5 lat, gdyby nie dr Niziołek już by jej z nami nie było. Codzienne podawanie leków daje efekty, zwiększona ilośc tauryny w pokarmie, dobrze też że jest to kotka o spokojnym usposobieniu, ale czasami lubi sobie z innymi pobrykać, jest taka kochana. Boję się strasznie dnia kiedy odejdzie, podobno leczone koty z HCM żyją 5-7 lat, a ona ma już prawie 5. Trzymajcie kciuki oby jak najdłużej było wszystko ok. Pozdrawiam wszystkich.