ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany

ależ masz piękny zwierzyniec
a to zdjęcie gdzie Lusia podskakuje rozbawiło mnie na całego



te biegnące psinki powalają.
tęsknię za moimi pieskami

Pysia napisał: [

A tu Panna Sznurek wygląda jak jeżyk

Cudowne masz to stado

Moje stado to jakby sens mojego życia Gdy odeszła Szelma - niufka- w lutym to nagle zabrakło mi poczucia humoru. Jakby mi zabrano część mnie- tą lepsza Lusia troszke zatkała dziurę, ale nie do konca. Nie da sie zastąpić jednego psa drugim. Ale da sie odwrócić uwage od tesknoty I o strachu o druga staruszkę....
Uwielbiam je. Są pełnoprawnymi członkami rodziny. Jak leżę chora to wygrzewaja mnie na kanapie. Oglądają ze mną TV, chodzą w gości itd. My i one to jedno.

Dzisiejsze fotki dziewczynek
Staruszka Zmorka bardzo zarosła. Na dniach zostanie podcieta aby wyglądała schludnie




A Lusiosława to taki wesołek nieustanny






Chciałabym zrobić fotkę Szpilki z dziewczynkami, ale na razie Luśka ewakuuje sie szybko jak ją widzi a Zmorka zastawia pychol łapa i udaje ze jej nie ma A Luśka nieco zbyt szybko dobiega do Zmorki jak na warunki focenia w domu Ogólnie to poznawanie odbywa się na zasadach Szpilkowych Nic na siłę. Jak jest ciekawa to idzie do psów na dół i je obserwuje. Nie pozwalam za długo aby Luśce kot nie kojarzył się ze zbytnim stresem





Szpileczka to świetne imię dla tej małej, ślicznej kici. Dobrze, że znlazła u Was domek. Nawet jeśli na chwilę, to bardzo dużo znaczy dla malucha, dobre wychowanie od początku.

Lusia to genialny PSIOKAKTUS - odjazdowa dziewczynka.

A Zmorka - sama miłość w cudnym, czarnym opakowaniu.

O mamusiu ale genialne psiaki

W tych dredach to powinna być zagadka na "znajdź psa właściwego"

Stadko piękne

Dopero teraz znalazłam Twoj watek i będę tu gościem bo pięknie piszesz o swoich domownikach - tyle ciepła i serdeczności w tej opowieści a do tego cudne zdjęcia prześlicznych Psiotów. Niech Zmorka cieszy się i ciebie, a właściwe Was, długim życiem w zdrowiu. Luśka w końcu zrozumie, że Szpilka nie jest potworem , dogadają się .
Zdradź jak się pielęgnuje takie puli -siowe loki ?

kociamama ja bym Szpileczke zostawiła bo już ją kocham mimo brojenia. Każdy dzieciak przecież to robi Na szczęście zaden z naszych zwierzaków ideałem nie jest Inaczej chodziłabym sfrustrowana bo mam mase wad. A tak to wszyscy jestesmy tacy sami- normalni z masą wad

Z Lusi śmiejemy się ze jest tak brzydka, ze aż śliczna Przy ugładzonej Zmorce dredy na Luśce zyjące własnym życiem są ogromnym kontrastem. Już spacerując z dwiema niufkami nie mogłam spokojnie przejść kawałka drogi. Z niufką i puli to już jest nie lada wyczyn. Dopada nas masa ludzi chcąc dotknąć, zapytać itd Ci ludzie są zadziwieni kiedy pozwalam miętosić tą dużą a tą małą nie. Puli są jako typowe pastuchy nieufne do obcych.
Zmoreczka jest kimś szczególnym.... Wyjątkowym.....

Lindusia genialne na szczęście one nie są Za to są moją rodziną A Luśka jest spokojnym psem chociaż składa sie z radosnego sznurkowego uśmiechu
Stadko dziekuje

Graża Dziękujemy za życzenia długiego życia Są dla nas bardzo ważne. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co bedzie jak Zmorki braknie... Wiem ze to nastąpi, ale .....
Co do Lusi to nie musi pałać jakąś specjalną miłością do kota. Miejsca w domu jest wystarczająco Chodzi o to aby Szpilka i Lusia trafiając na sebie nie przeżywały stresu. To mi wystarczy w zupełności Jestem bardzo szczęśliwa że Lusiosława nie ma zapędów krwiożerczych do kotów

Sierść puli samoistnie z czasem przechodzi w dredy. Spiralny podszerstek w trakcie rośnięcia oplata sierść i tworza sie sznurki. Trzeba tylko te sznurki rozrywać, bo często są zbite w jedno. Nie jest to ani jakaś ciężka praca ani zajmujaca czas. Po prostu głaskając psa napotykamy na zbity dred i rozrywamy delikatnie. Tego psa się nie czesze. Nie gubi też sierści Naprawdę
Trochę lat trwa zanim sznurki będą do ziemi. 4-5 trzeba na to czekać. Wiele osób strzyze swoje puliki na sportowo- tj zostawia dredy na 15 cm długie. Nie dziwi mnie to bo długie sznurki zbierają wszelakie dary natury
Puli kąpie sie w bardzo rozcieńczonym szamponie. Pierze sie jak ciucha w rekach te długie sznurki. Potem dokładnie spłukuje i.... No i albo ma się dmuchawe i sie suszy, albo ma sie cudowne reczniki i się wykręca w nie, wykręca...., wykręca.....
No i na codzień jak puli ma długie sznurki to się gumeczki zakłada na tył aby nie posikiwał/a sobie tego psina Jak sie nie chce robić z psa idioty i zakładać gumek to co kilka dni trzeba podmyć i wyprać kilka sznurków na sznurku

puli to jednak zjawisko samo w sobie

Puli to zwykły pies Zresztą bardzo bystry
Nie szukałam puli do adopcji. Szukałam niewielkiego psa. Miał być kundelek. Nawet nie zdąrzyłam zapytać o żadnego kiedy dostałam maila z proźbą abym wzięła Luśke do siebie. Że mam miejsce, ze Zmorce trzeba koleżanki i ble ble ble Ona potrzebowała spokojnego domu gdzie zamieszka do końca swoich dni ( jestesmy jej trzecim domem....) a my niewielkiego psa. Luska zamieszkała wiec z nami. I zostanie.
dnia Sob 15:08, 26 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Pysiu, jak tam Szpileczka ?

Bazylia napisał: Pysiu, jak tam Szpileczka ?

Właśnie...bo nie wiem jaka decyzja zapadła. Czyżbym coś przegapiła????

Szpileczka slicznie rośnie Jest dwa razy większa niż była Zdrowiuteńka, nauczona chować pazurki, mruczeć stała sie przefajną łobuzicą
Mimo wszystko syn stwierdził że to nie " To". Jednak kot półdługowłosy jest bardziej w jego typie. No i on musi popatrzec koty w oczy i sie zakochać. To ma byc jego wybór a nie losu. Uratował malizne i teraz odda ja do super domku. Tylko coś nie bardzo śpieszy mu sie do rozstanbia. Tzn musi drugie szczepienie zrobić jeszcze bo inaczej nie wyda. Musi być tip top wszystko

A ja po rasoym kocie jestem w szoku jaki inny charakter mają dachowce Szpilka dzikus zwiewa przed nami. Tylko do syna się pcha na kolanka. Na firanki się wspina aż po sufit! Nigdy Tommy nam tego nie robił.... Nawet wskoczyła i zawisła pazurami na obrazie na ścianie! Mąż z lekka poirytowany działaniami destrukcyjnymi Szpilki
Zmorka nadal dostaje po nosie od małej. Lusia trzema sie za Zmorką na wszelki wypadek Szpilka podporzadkowała sobie calutki dom i chyba jak pójdzie do nowego domu to zrobi się dość smutno i pusto. Ja bym zostawiła łobuzice

No właśnie cały urok dachowcow Dlatego ja mam 2 xDDD
Troche szkoda , że chce ja oddac - to juz na 100%?

Oby ten domu nowy byl taki super...

Pysia napisał: Ja bym zostawiła łobuzice

Czytałyście to zdanie ???? Jest nadzieja

Głaskanki dla maluszka.

Pysiu gratuluję SYNA - tak, tak Jeśli nie planuje zostawić Szpilki a mimo to dba by było na tip top! Tak odpowiedzialny opiekun to marzenie każdego hodowcy , ktoremu zależy na losie kociaków. Pozdrów chłopaka serdecznie:)

_Jadis_ - gdybym zostawiała każde zwierze w domu na stałe któremu pomogłam byłabym drugą Willas....
A dom wybrany przez syna nie martw się. Będzie może nawet bardziej super niż nasz. Wiem już jaki to dom. Marzy o kotku od jakiegoś czasu. Mała będzie kochana, rozpieszczana i ptasiego mleka jej nie braknie

Bazylia - u nas w domu każdy kto przyprowadzi zwierze bierze za nie odpowiedzialność i o nim decyduje. Reszta tylko pomaga. Szpilkę przyniósł syn. Zapytał nas czy może o nią zadbać póki co. Reszta należy do niego. Ja nie zamierzem się wtrącać. To on jest kociarz w domu. Ja pokocham wszystko co znajdzie sie u nas w domu

Graża - on tak został wychowany. Widział takie zachowania od najmłodszych. Zwlekałam zwierzeki do domu, leczyłam, szczepiłam, robiłam badania a jak byłam pewna że zwierzak ok to szukałam domu. Nawet psiaki które niejako tylko przewijały sie chwilowo przez mój dom z innych DT ( bo im dom znalazłam) zanim szły do stałego domku były najpierw szczepione przeze mnie jak wcześniej nie było to dokończone. Wielkim psom robiłam RTG w kierunku dysplazji a psom krótkopyskim badałam serce. W ten sposób nowi opiekunowie mogli się cieszyć zwierzakiem od początku z radością nie borykając sie z problemami zdrowotnymi. A ja nie miałam wyrzutów że zwierzakiwi coś dolega a nowi opiekunowie nie będą potrafili tego wykryć na czas.
Tak samo postąpił syn. Zebrał małą, odchuchał, przebadał, odrobaczyl, odpchlił, zaszczepił i nauczył dobrych manier ( ma chłopak " rękę" do kotów i potrafi z nimi postępować jakby tak samoistnie).

Gdzieś na tym świecie jest kot dla niego. Już myślałam że uda mi się odłożyć pieniążki i kupić mu malucha kociaka. Ale jednak proza życia nie dała. Chłopak pracuje ale też uczy się. Sam nie kupi sobie kota bo ma na razie wydatki wazne dla jego przyszłości. Poczekamy więc. On też poczeka. Nie jest niecierpliwy. Ja czekałam 30 lat aby spełnily sie moje marzenia o hodowli. Cierpliwosci też się nauczył
Graża- syn zakochany w Dziewannie
dnia Czw 21:05, 08 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
To bardzo fajnie , że kotem trafi do dobrego domu . Trzymalam za to kciuki bo swego czasu sama myslalam o DT ale teraz jak pojawil sie Olek nie mam juz an to mozliwosci . Aczkolwiek wspieram goraco kazdego komu udaje sie to polaczyc z normalnym zyciem albo po prostu ma miejsce na dodatkowe maluchy Mizianki dla malutkiej



Pysiu, a widziałaś w adopcjach ogłoszenie o Tao-Tao ?

To kitek specjalnej troski, ale tylko dlatego, że wolniej rośnie.
U Was na pewno byłoby mu dobrze, a Ty pomogłabyś synowi w opiece nad kruszyną.
Poczytajcie i skontaktujcie sie z Niką, bo to z jej hodowli maluszek.
A może to właśnie ten ???

Czytam forum ale nie piszę.

Szpileczka ma nowy domek od ponad tygodnia Jest pod obserwacją syna calutki czas. Mieszka z babcią dziewczyny syna. Babcia jest " na rozruchu" całkowitym ale nie pracuje już. Szpileczka nie jest sama w domu
W niedziele syn ją odwiedził. Zrobiła się baaaaardzo miziasta i dużo mniej dzika. Wcina Orijen i surowe mięsko Jest rozpieszczana i kochana. No i babcia dziewczyny Karola zrobiła sie monotematyczna I oczywiście Szpileczka jest najcudniejszym kotem na tym świecie.

A mnie jednak troszke smutno bez tej łobuzowatej kruszyny w domu.....

O Tao Tao wiem. Przeczytałam od razu i zadzwoniłam do Niki dowiedzieć sie co i jak. Potem pokazałam go Karolowi i.... On się chyba trochę wystraszył.
Może niech on sobie sam kotka znajdzie. Ja podejrzewam, że szuka drugiego Tommy'ego. A to niemożliwe..... Ja też był chciała drugą Szelmusie. A mam Luśke i jest bardzo fajniasta

Szpileczka u babci na kolankach... oj, oj, to grozi całkowitym rozpieszczeniem futrzaka
Lepiej nie mogła trafić

Jest rozpieszczana bardzo

A moje dwie czarne dziewczynki przeżywają dziecięcą radość na widok śniegu Wczoraj były wielkie oczy a potem mega wariactwo. Dzisiaj jak wypadły na dwór to z takim zniecierpliwieniem. Szybciutko musiały zobaczyc czy nadal jest biało .

Pysia napisał:
A moje dwie czarne dziewczynki przeżywają dziecięcą radość na widok śniegu Wczoraj były wielkie oczy a potem mega wariactwo. Dzisiaj jak wypadły na dwór to z takim zniecierpliwieniem. Szybciutko musiały zobaczyc czy nadal jest biało .

Pysiu... a fotki czarne na białym to gdzie ?

Ciężka sprawa z tymi fotkami Ciasu brak Wariacje przedświąteczne


Zdrowych, Pogodnych Świąt Bożego Narodzenia życzy cała rodzina Czarnej Obsesji z dwiema czarnymi dziewczynkami

Pysiu dla Ciebie i całej rodziny serdeczne życzenia wesołych Świąt

Dziękujem y

Zapoznam Was z seniorką rodzinną. Mruczka ma 16 lat i 7 m-cy. Jest wychodzącą kotką do tej pory potrafiącą złapać w locie ptaszka. Z tego to akurat dumni nie jesteśmy ..... Mimo to kondycji mógłby jej młody kotek pozazdrościć
Jest kundelką. Znajomi mieli persiczkę która znikła w rujkę. Potem urodziły się kociaczki.... Mruczka nie ma koloru od starości, tylko taka jest od zawsze. Troszkę tłuściutka bo wysterylizowanej żarełko smakuje zawsze. Chociaż myszkami i ptaszkami tez nie gardzi. Czasami zastanawiam się czy to jej doskonałe zdrowie i kondycje nie zawdzięcza własnie tym myszkom, ptaszkom i możliwości polowania....
Ale Mruczka zyje w miejscu do którego nawet asfalt nie prowadzi.... Tam jest raj dla wychodzących kotów.


Śliczna Nie wygląda na kota w sędziwym wieku

Ale słodkie zdjęcie

Nie dała się sfotografować na stojąco ani siedząco. Ucieka przed fleszem skubana Wtedy bardziej byłoby widać ze jej wygląd i sylwetka absolutnie nie mówią o sędziwym wieku Na dodatek byłam świadkiem w dniu robienia fotki jak na placu upolowała w locie ptaszka Wydarłam się jak szalona i puściła go ze strachu. Mam nadzieję, ze ptaszkowi nic sie nie stało.
Ile ja prosiłam teściową o specjalny dzwoneczek na szyje.... SAle ona się boi że Mruczka sie gdzieś zaczepi i zostanie. A na polach coraz mniej skowronków A ta skubana jest tego największą przyczyną bo to najłowniejszy kot tam na wsi. Kiedyś przychodzili ludzie prosić o kotka od niej przez to. Na odpowiedź że kotków nie będzie bo ona wysterylizowana pytali: " Jak tak można było zrobić"
dnia Śro 14:04, 28 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Pysiu,

jestem pierwszy raz na Twoim watku i juz wiem,ze ede tu zagladac baaaardzo czesto

Czekam tylko na wiecej zdjec i opowiesci o piechach
Jestem zakochana w nowofunlandach
Ale nie wiem czy kiedykolwiek bede w stanie zapewnic warunki takiemu piechowi

Chetnie poczytam cos o Twoich pociechach!!!

Pozdrowienia z pochmurnej Anglii

O wyczynach Zmorki i Szelmy możnaby napisać książke Ta część mojego życia kiedy były razem była bardzo szczęśliwa. Teraz gdy nie ma Szelmy jest dużo spokojniej. Ktoś mógłby rzec że to chyba lepiej. Otóż nie. Brakuje mi ich szaleńczych wyczynów, włamów, kombinowania i wspólnego działania.
Niby z Luśką sznurką też razem działają. Ale sznurka jest psem wręcz idealnym. Nic nie psoci. Jest grzeczniutka aż do bólu. Tylko ta jej radość nieustanna jest cudowna Mimo to nasze umysły zasnęły bo nie musimy przewidywać co wywiną dziewczyny. Zmorka starutka, Luśka idealna. I wieje nudą
W chwili obecnej młoda, ruchliwa Luśka trzyma Zmorke w umiarkowanej ruchliwosci. Namawia ją aby t6a wstała, namawia aby nas poinformowała że chce na dwór. To widac. Luśka szybko stwierdziła że rozumiemy Zmorke doskonale i wykorzystuje to dla własnych potrzeb. Jesteśmy z tego zadowoleni bo Zmorka przynajmniej się rusza a nie starczo tylko śpi. Luśka wymaga aktywności od niej. Nie upierdliwej i ponad siły staruszki, ale takiej umysłowej. Obie są psami potrafiącymi współżyć w stadzie. Potrafią wiec mówić do siebie ciałem i sie rozumieć. My żyjąc tyle lat z niufami tylko i wyłącznie nauczylismy się bezbłędnie odczytywać tą rase. Niby psy, ale jednak różnice są. Luśka ma inaczej osadzony ogon, inaczej nosi głowę i ma inny ruch. Ma tez inny temperament. Na poczatku nie bardzo wiedzieliśmy o co jej tak do końca chodzi. I tu następowało pytanie do Zmorki. Ta nam odpowiadała sobą co Luśka chce.
Teraz już wiemy co nam mała chce przekazac, ale wykorzystujemy znowu Zmorke - dla niej samej. Dla jej aktywności. W ten sposób nie naciskając na nią zmuszamy do ruchu. Posuniecie adopcji dorosłego psa było dla Zmorki bardzo dobre. Po tych 6-ciu miesiacach moge to śmiało powiedzieć
Fajnie tez jak one obie śpią sobie po spacerku na dole w pokoju a my siedzimy u góry w salonie. Po spacerze obie maja moc darów natury. Zwłaszcza Luśka. Trzeba poczekać az to odpadnie żeby nie podarować całemu domowi tego Jak juz obie się wyspią to czas na siq. I tu słyszymy Zmorke jak wydaje z siebie specyficzny gardłowy głos mówiac : " Wypuśćcie nas na dwór". Wiemy z daleka co mamy zrobić. Na dole czeka na nas Zmorka pokazująca drogę do drzwi a tuż za nią robiąca to samo Luśka. Czasami zdarza się że Zmorka stwierdzi ze zrobiła co trzeba i chce isć dalej spać. Jej pęcherz z racji wielkości jest duz o większy , wiec stwierdza ze nie chce jej się. I tutaj wkracza Luśka. Staje w progu i warkocze. Najpierw myśleliśmy ( nie mając psów warczacych ), że ona warczy w złosci. Ale szybko zrozumieliśmy ze to nie to. Wystarczyło popatrzeć na reakcje Zmorki. Ta słucha, patrzy a następnie podnosi się i idzie machajac ogonem do Luśki. Ta wyskakuje z domu i odwraca sie zaraz sprawdzajac czy starsza idzie. Znowu warkot, szczek krótki dla pospieszenia marudy i obie są na dworze. Jeszcze kółeczko Luśki dookoła Zmorki i mała zadowolona ze swojego wyczynu prowadzi starowinke na spacer po placu.
Nie jest to zmuszanie na siłę. Obserwując je przez okno mam najlepszy obraz. Wiadomo ze jak z nimi wychodzę to jest inne zachowanie, bo obie nastawione są na mnie. Jak nie wiedzą że jestem to są dwie dla siebie. Patrzę jak Luśka namawia Zmorkę na dalsze chodzenie, ale jak ta mimo namów sie kładzie to Luśka siada blisko niej i patrzy. Widać wyraźnie że pilnuje. Jak tylko wtedy coś sie poruszy przy płocie to mała najeżona leci ratować Zmorke przed OBCYM Jak przegoni to szybko wraca na swoje miejsce czuwać dalej. Ale najpierw podchodzi doi Zmorki od przodu i ją wacha jakby mówiła: " leż sobie bo ja tu jestem i nic Ci sie nie stanie".
Luśka jest kulturalnym psem. Miska Zmorki i jej posłanie są nieruszalne. Nie podchodzi nawet do nich. Zmorka jest bezczelna. Stara sie zawsze wypić luśkową wodę i potrafi się tak zwinąć w kłębek ze miesci się na posłanku Luśki. Luśka oczywiscie oburzona takim traktowaniem chodzi z wypiętą klatą i warkocze Zmorka udaje wtedy że oślepła i ogłuchła ze starosci
Są przefajne. Jak sie ma dwa psy i nagle potem jednego to pomijajac ból zabrane nam jest wiele innych rzeczy. Obserwowanie zachowań. Psy potrafią się świetnie ze sobą komunikować. Potrafią też cudownie z nami. Jak to zrozumiemy to my też jesteśmy w stanie przekazać bez słów wiele . Uczę sie tego cały czas. Nauczyłam się rozmawiać z niufami. teraz uczę sie trudnej sztuki rozmowy z puli. Mam nadzieje że Luśka pokaże mi jak to się robi i zadowolę ją. Chyba troszeczke mi wychodzi już, bo ze straszka bojącego się własnego cienia Luśka wyszła na psa pewnego siebie. Spacerujemy z nią w miejscach publicznych na spacerniaku przy zalewie. Kiedyś bała się kazdego przechodzącego człowieka. Teraz biega wokół nich nie zwracając uwagi nawet na rolkary, rowerzystów i rozdarte dzieci. Biega szczęśliwa i nie boi sie nikogo. Wręcz przeciwnie. Zdarza się i tak że jak jej sie ktoś szczególnie spodoba to poprosi o mizianki. Obcego człowieka! Wypróbowałam ją też na wystawie psów- halowej. Hałas, tłumy i masa psów. I Luśka posród tego wszystkiego z ogonkiem na grzbiecie . Na dodatek cała jej mowa pokazywała zainteresowanie co to i co się dzieje. Zero strachu tylko ciekawość świata
Oczywiscie Luśka nigdy nie będzie nowofundlandem kochajacym z ufnością kazdego napotkanego człowieka. To puli, czyli rasa nieufna do obcych. Jak każdy puli jest silnie terytorialna i nie przepada za spoufalaniem się z obcymi. Chyba ze na pulikowych zasadach- czyli wtedy kiedy chce. Za to rodzinnie kocha bardzo wymownie Nie sposób nie zareagować radością na jej radość

Kasiaczek - nie wiem co rozumiesz przez zapewnienie nowofundlandowi dobrych warunków. Jezeli mniemasz że jest to dom z ogrodem to jesteś w wielkim błędzie..... Prędzej powiedziałabym że tej pchle która waży 12 kg potrzebny jest dom z ogrodem niż niufowi I wiem co mówię.

Fruwająca sznurka


Starowinka Zmorka ma jeszcze całkiem fajny ruch


Tą panią trzeba zmęczyć na spacerku starając sie bardziej


każda literka w twojej opowieści Pysiu tchnie miłością do czarnego kudłatego i sznurkowatego

uwielbiam twoje pieski ostatnio był na animal planet program o psach najtrudniejszych do pielęgnacji i oczywiście na szczycie był twój sznurek - podziwiam bo jest piękny ale przypuszczam, ze to rasa dla bardzo cierpliwych ludzi

Graża- jak ich nie kochać?
Wróciłam dzisiaj z pracy do domu. Mąż w pracy do późna. Syn pojechał do dziewczyny. Otwieram drzwi a tuż za nimi .... Zmorka śpiewa swoim basem arie operowe z radości a za nią kręci sie w kółko sznurek podszczekując aby i ją było słychac. Radośc wielka. Ktoś jest i się cieszy z mojego przybycia Zmęczona po całym tygodniu, wypluta nagle uśmiecham sie całą sobą. Bo jak można inaczej patrząc na nie? Nie da sie. Wypuszczam je na dwór i nie rozbierajac sie też wychodzę. I okazuje sie że mam siły! Biegam po podwórku za Luśką bo ta postanowiła pobawić sie w berka. Obok biegnie Zmorka radośnie wywijając młynki ogonem. Przeciągamy sie zabawkami, rzucam aporty i śmieję sie w głos aż do łez
Teraz dostały papu i za godzinkę idziemy na spacerek. Nie jestem sama. Mam je
Jak to piszę to Luśka leży z lewej strony fotela przy którym siedzę a Zmorka z prawej Ja szczęśliwa i one tez. Tak naprawdę to w życiu nie chodzi o to ile kto ma pieniędzy/domów/samochodów/ciuchów itd. Chodzi o to ile kto ma szczęścia. Ja mam go dużo a część jego jest od moich ukochanych burków. Bez nich byłabym uboższa mimo że miałabym wiecej pieniedzy

Mgławica- znam wiele ras psów. W programy i to co piszą w książkach nie wierzę. Na szczęście, bo nigdy bym niufa nie miała gdybym nie popytała o nie ludzi którzy z nimi żyją Zanim wzięłam sznurke to tez oczywiście zaprosiłam koleżanke która ma dwa puli do siebie i wyppytałam o wszystko. Został mi przekazany instruktaż jak sie o dredy dba. I..... Jedyny problem z dbaniem o sznurki jest to, że trzeba podmywac dół sznurków z tyłu bo sie posikuje psiak który ma długie. Kapiel nie jest niczym trudnym i trwa chwilkę. Tylko z suszeniem już tak wesoło nie jest Latem super bo pies wysycha sam. W bloku też pewnie problemu nie ma bo powietrze w blokach suche. Ja mieszkam w domu prywatnym. Ci co mieszkali w bloku i potem w domu wiedzą, ze wilgoność w domu jest dużo większa. Sznurke wiec musze zimnymi porami roku suszyc bo do rana nie wyschnie. Suszy sie długo....
Ale.... Koleżanka ma yorki. Takie wystawowe z długą sierścią. Kąpie je raz w tygodniu a potem robi papiloty aby nie niszczyły sobie włosa. Pracochłonne zajęcie.... Czesanie, cudowanie- nie dla mnie. PON-y- nasza polska rasa. Czesać je trzeba praktycznie codziennie bo kołtunią sie masakrycznie i filcuje sie podszerstek szybko. Dla mnie odpada! Kąpie się tez je co tydzień. Do tego białe i brud widać bardzo
Uwierz że jest wiele ras wymagających dużo więcej czasu od puli. Tym bardziej że ich sie nie czesze wcale. Jedynie jak dredy rosną to jak głaskam sznurke to przy okazji znajdując nierozdzielonego dreda łapię i pociągam lekko. Rozdziela sie to prosto i bezboleśnie. Pracy i czasu nie wymaga to bo i tak sie psiaka pieści. Kilka sekund i po sprawie To cała filozofia. Najwiekszym problemem jest ilość darów natury przy puli który ma dredy do ziemi. Ale przecież można je podciać krócej i wtedy sie to eliminuje.
Niufkę wyczesuje co tydzień- dwa. Godzina-pół pracy. Kapiel i suszenie trwają 5 godzin.... Potem jeszcze trzeba schludnie przyciąć i znowu pół godziny. To już ciężka praca. Są odciski na rękach od grzebienia Ale nie wyobrażam sobie psa którego miałabym czesac codziennie.....

A! Przypomniało mi się że kiedys przeczytałam w książce ze pulikowi dredy trzeba robić I uśmiałam sie do łez wtedy. Bardzo wielcy znawcy piszą ksiażki Bo dredy tworzą sie samoistnie Można to zobaczyć na fotce. Luśka miała na głowie i karku wyskubane do skóry sznurki. Teraz jej pięknie odrastają i juz widać rozdzielajace sie od skóry pasma przechodzące w dredziki. Z czasem stana sie sznurkami bez mojej pomocy. Niektórym puli trzeba już w tej fazie długości pilnować rozdzielania podczas głaskania, ale Luska ma dobre geny i dopiero bardzo długie trzeba ciutkę pilnować ( jakieś kilka sekund dziennie )


Jeszcze Lusia w pozycji pieknej


I typowa radość Lusiosławy

Czyli goopawka z zabawką w pycholku

I moje dwa szczęścia


- jak miło u Ciebie...i psiaki piękne i opowieści wspaniale się czyta,,,,,,pozdrawiamy wszystkie futerka i życzę miłego weekendu

Ale cudne psiska i opowieści!

Pozdrawiam serdecznie!

Śliczne zdjęcia i piękne słowa! Uściskaj te swoje dwa kudłate szczęścia!

Ja tylko szepnę słówko. Swoich PONów nie czeszę ani codziennie, ani nawet raz w tygodniu.
Zwykle czeszę je 2-3 razy w miesiącu, ale tak porządnie i to wystarcza (przy przestrzeganiu zasady, że mokremu psu nie wolno wyschnąć bez wyczesania - dopóki są suche, można nie czesać). Codziennie by mi się nie chciało.
Kąpię raz w miesiącu lub raz na dwa. Ale moje nie są wystawowe (choć wyglądają dość dobrze - Myślę, że spokojnie mogłabym młodszą wystawić w obecnej kondycji sieściuchowej. Starsza od zawsze ma kiepski - znaczy krótki włos, ale dobrej jakości, niekołtuniący się).
Kumpela wystawowe kąpie i czesze przed wystawą, a pomiędzy wystawami "leżą odłogiem".
PON nie powinien się łatwo kołtunić, tzn. taki z wzorcową sierścią, bo bywają niestety różne 'delikatności'.

Pozdrawiam

Ada44, Smużka, vivienne - dziękujemy. Nasze psiaki dają nam siłę

Smużka - znam trochę PONków. Nawet sporą ich hodowle Nawet wciskano mi je abym sobie wystawowego szczeniaczka wzieła Wiem że zaczyna sie tak dziać, że są już jakby dwa typy. Takie normalne jakie mi się podobają i takie z długim gęstym włosem. Te ostatnie wygrywają na wystawach ale nie są już typowymi psami użytkowymi. Mają zbyt absorbującą sierść.
Czesałam nawet kilka razy PONa normalnego. Na mokro przy pomocy odżywki. Ciężko to idzie. Łatwo połamać włos. Jednak niufa czesze się prosciej. No i naprawdę aby PON miał włos totalnie gładki od skóry to trzeba mu poświęcić sporo czasu. Niuf z dobrymi genami może byc nieczesany miesiąc i nic się nie skołtuni. Spróbuj tak z PONkiem Nie będzie miał ni kołtuneczka? Moczyc nie wolno niufa do czesania- tylko na sucho. Zamieszania wiec ciut mniej. I kolor mniej " rudzący " Do tego niufa można kąpać ..... No moja Zmorka była ostatnio w czerwcu i jest czyściutka. Nawet po tak długim czasie woda w kąpieli będzie czysta. Serio. Ta sierść nie łapie brudu więc czym częściej sie kąpie tym gorzej Puli kapałam tak naprawdę dwa razy jak u mnie jest. Pierwszy jak przyszła bo śmierdziała jak szambo ( abo gorzej(. Drugi w styczniu po wystawie. W międzyczasie wkładam tylko do kabiny i piorę jakieś 10 cm sznurków od dołu na samym tyle. Aby pracy było mniej Luśka jest wygolona na brzuniu i na wewnętrznej stronie ud. Tego nie widać jak biega i stoi a zawsze jest to higienicznie O tak to wygląda:

A PONki i puli mają z moich obserwacji bardzo podobne charaktery. Nieufne do obcych, silnie terytorialne i cudownie szybko się uczące. Do tego nastawione na swojego człowieka na maxa I radosne Puli tylko jest bardziej skoczne bo mniejsze i lżejsze. Zreszta nadal wypasają owce na Węgrzech w ten sposób, że nie biegają w stadzie tylko PO owcach I sierść puli czysta pachnie jak skóra z barana którą mamy w sypialni Bardzo lubię ten zapach. Jest inny niż u reszty ras Nawet jak puli zmokni to pachnie jak mokra skóra z barana. Nie tak jak niektóre psy kiedy sie mówi ze wonieją wiatrem

Pysiu, wspaniale i z wielką miłością opowiadasz o swoich pupilach Czytam Twoje opowieści jak dobrą książkę i mogłabym tak bez końca Zawsze bardzo mi się podobały duże rasy psów. Kiedyś, jeszcze u rodziców miałam moją przekochaną Kruszynę (sunię o wyglądzie owczarka podhalańskiego), kochałam ją bardzo, ale po jej odejściu bardziej lgnęłam do kotów.

Lusia w biegu wygląda tak, jakby każdy jej lok tańczył swój osobisty radosny taniec wygibaniec . Piecho uśmiechnięty na obu końcach:)
Niuf za to prawdziwa psia powaga i nostalgiczne spojrzenie - razem są jak Kłapouchy i Tygrysek

Moja kumpela zaniedbała swoje dwa PONy. Nie czesane chyba ze 4 miesiące lub więcej! Tragedia.
Jednego ogoliłam całkiem na zero, ale na drugim jej zależało i jakoś rozczesałyśmy, ale 3 dni nad nim siedziałyśmy po kilka godzin. Wyrwałyśmy masę włosów, ale i tak wyglądał lepiej niż ogolony i szybciej zarośnie do wystaw.
Nie twierdzę, że są łatwe w pielęgnacji, ale gdybym chciała łatwe, to bym kupiła np. jamniki krótkowłose.

Nowofundlandów żadnych nie znam osobiście, puli też nie. Szkoda, skoro takie urocze.

Koty są fajne. Jednak dla mnie psy są tym czego trzeba mi jak oddychania.
Brakuje nawet mnie w domu kota. Nawet tych czułości o 4-tej nad ranem Brakuje mi nocnego tupania, kręcenia się pomiędzy nogami i widoku spacerujacego ogona. Brak mi mrucznek. Ale potrafię bez tego żyć. Bez psów nie.
Jak wyjeżdżałam na delegacje to aż wstyd przyznać, ale najbardziej mi było brak spacerów psich. Oglądałam się za każdym napotkanym psiakiem. Teraz na szczęście nie jeżdżę w delegacje

W grudniu udało mi się uskładać nawet pieniążki. Ciut brakowało na kociaka, ale stwierdziłam ze powinno sie udać do urodzin syna. No i .... Zepsuł się dwufunkcyjny piecyk gazow od ogrzewania i ciepłej wody. Nie dość ze uskładana kasa poszła to jeszcze musiałam połowę pieniędzy na niego wziąźć na raty.... I tak nieustannie coś. Co już prawie jest na kota to zaraz jakiś wydatek nieprzewidziany. I zaczynam myśleć, ze kociak nie jest dany synowi. Może kiedys jak założy własną rodzine i stanie na nogi to sobie sam sprawi. Albo coś sie zmieni na tym świecie i cieżko pracujący ludzie będą mogli odłożyć trochę kasy jak to bywało kilka lat wstecz. Świat stanał do góry nogami i wiele rodzin ma teraz dużo gorzej. Jeszcze trzy lata temu po prostu pojechałabym i kupiłabym wystawowego kota- było na to. Teraz jest inaczej. Życie A syn jednak uwielbia koty określonego typu. No i jednak chce kociaka a nie dorosłego kota....

Graża masz racje Luśki sznurki żyją własnym życiem i każdy jest promykiem radości
Niuf psią powagą nie jest w rzeczywistości Raczej siłą spokoju. Ale miny niufowe są fantastyczne U Luśki mimiki nie widać z powodu wszechobecnych kudłów. Niuf ma wyraziste spojrzenie. Gdy Zmorowatość coś zbresi to jej spojrzenie mówi: " To nie ja. Ja jestem aniołek". Jak nam podkradnie kanapke z talerza ( tuż pod naszym nosem ) to mówi: " Ja musiałam spróbować czy nieotruta"

Jak pies sie raduje to radują się fafle. Jak zaciekawiony to przygryza warge z jednej strony Gdy smutny to patrzy z boku od dołu. Wiele wyrazów Luśka musi mimikę twarzy nadrobic ruchami sznurków
I są rzeczywiscie jak Kłapouchy i Tygrysek

Smużka każdy z nas bierze to co mu pasuje Tzn każdy świadomy Bo niektórzy jedynie " na wygląd".... A ja tylko piszę że mit o najtrudniejszym psie do pielęgnacji rasy puli to jakaś bzdura. Jest ciężko, ale nie aż tak żeby poświęcac nieustannie czas na to
Ja czesać mogę. Nawet lubię to robić. Dla mnie jest najgorsze jak widzę jasnego psa po wiosennym spacerku Nie wytrzymałabym i bym prała I zniszczyłabym psu sierść... Dlatego lepiej jak psy mam ciemne Dla mnie i dla nich
W Warszawie jest sporo niufów. Spotykają sie na szkoleniach. Puli znam warszawskie białe- obcięte na krótko Chcesz? Możesz poznac i niufy i puli

Mistrzynią mimiki była Szelmusia. 21 lutego będzie rocznica jej śmierci Ciągle nam jej brak....







To było ostatnie lato w jej życiu. Już nigdy nic nie będzie takie samo....
Ciągle straszą końcem świata. Przecież ten koniec dzieje sie non stop. Dla nas nastąpił właśnie 21 lutego 2011 r. Koniec jednego świata. Początek nowego... Przyzwyczajamy sie i uczymy w tej nowości żyć. A jak wiadomo początki zawsze są cieżkie...
dnia Sob 15:14, 11 Lut 2012, w całości zmieniany 2 razy
Jej, jak tu u Was ciepło i przyjemnie. Czytając Twój wątek, aż sie cieplej na sercu robi... Ostatnimi czasy również zaczęłam szaleć za niufami, takie misiaczki z nich
Luśka, Zmorka to cudowne psiaki, tak ciepło i z sercem o nich opowiadasz
Bardzo wzruszyły mnie ostatnie zdania:
Cytat: To było ostatnie lato w jej życiu. Już nigdy nic nie będzie takie samo....
Ciągle straszą końcem świata. Przecież ten koniec dzieje sie non stop. Dla nas nastąpił właśnie 21 lutego 2011 r. Koniec jednego świata. Początek nowego... Przyzwyczajamy sie i uczymy w tej nowości żyć. A jak wiadomo początki zawsze są cieżkie...
Na pewno każdy z Nas wie, co to znaczy stracić przyjaciela. I z pewnością każdy wie, jak wygląda ta szara codzienność, bez ukochanego futra, po prostu musimy nauczyć się żyć bez tego NASZEGO psa...

Lubię tu zaglądać tyle tu ciepła i miłości .

Katherinee ja myślę że wszystko zależy od podejscia. Sporo ludzie bierze zwierzaki i traktuje je przedmiotowo. Kochaje je, dbają o nie i nawet te zwierzaki są w pewien sposób szczęsliwe. Ja zostałam nauczona miłości i szacunku do zwierząt. Kocham ludzi i czworonożnych braci mniejszych. Ludzie są cudowni, ale czasami człowiek musi odetchnąć A sam znowu być nie może, bo nie jest stworzony do tego. I tu luke wypełniaja psy/koty
Na dodatek TV nie jest moją ulubioną rozrywką Jak męża nie ma to nawet nie włączam tego paskudnego wynalazku. Moja rodzina jest wspaniała. Ale każdy potrzebuje aby istnieć naprawdę " czegos". Jakiegoś bzika. Ja mam- psiego Ogólnie to składam sie odkąd wychowałam syna z bzików Ale psi jest największy Ten bzik został mi zaszczepiony genetycznie. Oczywiście wszystko w pewnych granicach. A one są, bo niby warunki mam na całe stado psiaków i kotów w domu. A psy mam dwa. Teraz to nie byłoby mnie stać nawet na utrzymanie wielkiego stada, ale wczesniej bez problemu. Jednak jestem w stanie zapewnić spokojne i szczęśliwe życie psom do sztuk trzech. Kiedys sobie to wyliczyłam
A kot?
Tommy do czwartego roku życia był jedynakiem. Uczyłam go i Karola jak sie wspólnie żyje. Potem jak przeprowadzilismy sie do domu z dwoma psami i kotem to postanowiłam całkowicie scedowac opiekę nad kotem na Karola. Nie z powodu odtracenia piękniesia- o nie. Po prostu kot był jego, jego najbardziej kochał, za nim tęsknił itd. Skoro byl jego wewnętrznie to niech sie młody człowiek uczy kompletnej odpowiedzialnosci a nie tylko częściowej. Oczywiscie że nie da sie całkowicie wyeliminować działania, bo jak kot się załatwił to sprzątał ten kto akurat to widział. Z karmieniem też podobnie. Ale pamiętanie o odrobaczaniach, odkłaczaniach itp było na barkach syna. Ja tylko patrzę i pilnuję żeby nie zapomniał

Właśnie niedawno zostałam sponiewierana w dziewiczym śniegu przez dwie czarne gadziny Wyglądałyśmy wszystkie trzy jak bałwanki hahahaha.




© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting