Czarna... Furia :)

Baza wyszukanych fraz

Czarna... Furia :)

Stroje regionalne i ludowe, suknie Ĺlubne, materiaĹ na firany

Śliczna jest, ma coś magicznego w spojrzeniu

Misia napisał:

Śliczna jest, ma coś magicznego w spojrzeniu

Podstęp i knucie

Agressiva napisał:

Misia napisał:

Śliczna jest, ma coś magicznego w spojrzeniu

Podstęp i knucie

Mgławica napisał:

Agressiva napisał:

Misia napisał:

Śliczna jest, ma coś magicznego w spojrzeniu

Podstęp i knucie

Ale jak umiejętnie to ukrywa

Cudowna! Zawsze lubiłam czarne koty, mają w sobie coś takiego... tajemniczego, silnego i władczego

Jak chcesz spójrz na zdjęcie mojego dachowca Sary - troszkę podobna, ale ma miałe skarpetki i blaze.

Z szelkami będzie ciężko... wiem że nie pocieszam, ale ja od kilku miesięcy próbuję coś z nimi zdziałać i nie wychodzi. Z zakładaniem i noszeniem nie ma problemu, ale z chodzeniem jest... kotka chce iść tylko tam gdzie ma ochotę, a gdzie ja po prostu nie jestem zazwyczaj w stanie się zmieścić, a jak próbuję ją namówić by poszła w innym kierunku zwyczajnie kładzie się na ziemi. Wychodzimy więc zazwyczaj na krótkie spacerki bez smyczy do ogródka, ale jak przeniosę się do miasta to Ida będzie musiała w końcu się przełamać do szelek albo ze spacerów nici

Roene, a po co kotka ma iść tam gdzie Ty chcesz, skoro nauczyła się Ciebie pięknie prowadzać na smyczy?

jak chcesz ją nauczyć chodzić za Tobą, to nie możesz Ty chodzić za nią, na pewno nie na początku. Z jej perspektywy nie ma sensu chodzić za Tobą, skoro Ty możesz chodzić za nią i się na to godzisz

Czyli co miałabym zrobić? Jak próbuję ją pociągnąć w swoją stronę to się kładzie na ziemi i nie ma mowy o dalszym spacerze, a szkoda mi trzymać ją ciągle w domu jak się trafia piękna pogoda... Tyle że u mnie na podwórku jest możliwość żeby ją trochę puścić luzem lub pochodzić za nią na smyczy, a potem nie będzie... i nie wiem co robić....

Nie możesz jej ciągnąć, bo to jest dla niej nieprzyjemne i kojarzy chodzenie za Tobą z czymś niemiłym. Ja uczyłam Tulę tak, że dopóki chodziła gdzie chciała ja stałam bez ruchu nie zwracając na nią uwagi. Kiedy zaczynała iść w pożądanym kierunku szłam z nią, mocno ją chwaląc i okazując radość (to jest dla niej bardzo duża nagroda). I tak w kółko. Jak szła w innym kierunku - kompletnie ją ignorowałam, jak szła w dobrym - szłam z nią i chwaliłam. To żmudne i człowiek robiąc to czuje się jak głupek, ale w końcu załapała i pamięta do tej pory

Będę próbowała, tylko niech się zrobi cieplej bo coś czuje, że zajmie to duuuużo czasu....

Nie wiem... Ida nawet w domu jak ją wołam nie zawsze przychodzi, tylko jak jej się zachce a tak to czeka aż po nią przyjdę i wezmę na ręce

Jest leniwa straszliwie.

No ale po co ma przychodzić, skoro jak nie przyjdzie, to Ty do niej pójdziesz i weźmiesz na ręce? Nie jest leniwa, tylko sprytna

Heh. Chyba masz rację

Jak czegoś chce to tylko miauczy i czeka aż jej przyniosę (ma dwa rodzaje miauków - miauki na pieszczoty i miauki na jedzenie)

Ale aportować umie i lubi

I codziennie mnie o 6.40 budzi do szkoły lizaniem po policzkach - budzik niepotrzebny

Tak to już z tymi kotami spacerami jest. Jedne chcą i to chętnie, dadzą sobie założyć szelki ze smyczą, a inne nie chcą i już, nic je nie przekona. Kwestia bardzo indywidualna.

Moja Czarna ma dziś traumatyczny dzień, w ruchu poszedł odkurzacz i mop (sobotni rytuał) i niestety zielony potwór był tak straszny, że do teraz siedzi w pojemniku na pościel w drugiej kanapie i nie ma zamiaru wystawić nosa

Nowe fotki Czarnej paskudy

piękna paskuda

Ta czerń jest hipnotyzująca.... Uwielbiam czarnuchy!!!!

Zakładanie szelek klasycznych (przez łepek) to jest totalny hardcore!
Jako, że do obróżki która nosi od tygodnia już się przyzwyczaiła chcieliśmy sprawdzić jak pójdzie z szelkami, które podrzuciła mi kupela...

wyglądają tak:

kot zachowywał się jakbyśmy mieli obrać ją ze skóry,
nie lubi jak coś zakłada się przez głowę.... zestresowała się biedna bardzo, po kilku minutach trzeba było je zdjąć tak czy siak...

Szukam teraz jakiegoś innego rozwiązania... znalazłam szelki które zakłada się tylko przez łapki od dołu i zapina na grzbiecie:

http://www.pieszkotem.pl/kolorowe-szelki-ze-smycza-szer-1-5cm.html

Jak myślicie, czy taki model będzie lepszy? Nie ucieknie z takich szelek?

Szczerze mówiąc nie widziałam dotąd takich szelek. Ja mam takie najprostsze z najprostszych, z zapięciem na szyi i na brzuchu. Nie zakłada się przez głowę, tylko po prostu zapina wokół szyi.

Ines napisał:

Nie zakłada się przez głowę, tylko po prostu zapina wokół szyi.
Hm właśnie, może gdybym Potworzycy zapinała a nie wciskała je "na siłę" (bo inaczej w końcu z nią się nie da) - byłoby lepiej.

Moze jak będę u Weta w środę to zapytam się czy jest jakis mniej stresowy sposób.

Wciskanie na siłę raczej nie jest dobrym sposobem, bo zamiast kojarzyć szelki z czymś miłym, kojarzy je z czymś okropnym

myślę, że w takim wypadku trudno będzie sprawić, żeby spacery były dla niej przyjemnością.

Ines napisał:

Wciskanie na siłę raczej nie jest dobrym sposobem, bo zamiast kojarzyć szelki z czymś miłym, kojarzy je z czymś okropnym

myślę, że w takim wypadku trudno będzie sprawić, żeby spacery były dla niej przyjemnością.
dokładnie,
także po tym jak na obróżkę patrzy jak na coś "spoko",
podjęliśmy próbę z szelkami,
ale niestety musimy zrobić chwilę przerwy i spróbować za jakiś czas.
Przy okazji podejdę do zoologicznego gdzie właściciel ma koty i poradzę się go w sprawie "wygodnych" szelek.

Myślę, ze skoro Czarna pozwala sobie zapinać obróżke, to takie szelki bedą dla niej mało stresujące.

http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://img.bazarek.pl/65050/6628/275330/1428130786499592d215263.jpg&imgrefurl=http://www.bazarek.pl/produkt/275330/lupine-szelki-dla-kota-cherry-blossom-szerokosc-120cm-rozne-rozmiary.html&h=500&w=500&sz=74&tbnid=e8ak0kB2FbaL1M:&tbnh=90&tbnw=90&zoom=1&usg=__u1NgNmaRpPw9QKsR5FuzK30k6MM=&docid=qDjDNP6F2elNYM&sa=X&ei=KANaUYCbO4qy7Abbo4GgBw&ved=0CFkQ9QEwBA&dur=2311

kociamama napisał:

Mam temat do zbadania ogólnie jak najszybciej,
dobrze by było aby kota dała zabierać się na działkę zamiast siedzieć w domu

Nowa instagramowa focia:

Czarnulki są super.

Bardzo udany avatar - super ujęcie kici.

Sezon siedzenia w oknie - rozpoczęty

Drugi dom.

Wczoraj Furia w ramach prezentu od znajomej dostała transporterek. Myślałam, że go od razu znienawidzi i zacznie panikować - podobnie jak na widok wcześniejszego - pożyczonego od zaprzyjaźnionych kotów.
A tu proszę, spodobał się. W środku ulubiony ręcznik do leżakowania

Cieszę się bardzo, że ma takie nastawienie w tym przypadku.

Mały wampirek w swojej jaskini.

Cywilizuje się dziewczynka, a poza tym docenia własny przytulny kacik.

Pożyczony transporterek pewnie zbyt mocno pachniał innymi kotami i to Furię przerażało.

No to teraz tylko zgoda z szeleczkami i na wycieczki.

Z szeleczkami niestety jest problem. O ile założenie ich nie jest już aż tak uciążliwe (i bolesne w ranach na moich rękach) o tyle przymocowanie smyczki to istna dla niej trauma. Od razu wije się jak wąż i ucieka. No nic. Małymi kroczkami może coś się uda zdziałać. A jak nie... trudno.. nie wszystkie kocury nadają się do spacerów.

A tu takie świeższe fotki:

Furia zaczęła brązowieć... już prawie całe podwozie ma brązowe... zło ją opuszcza

A tu czeka na kołdrę...

Śliczna czarnulka

Ma cudne oczy

Agressiva napisał:

Smużka napisał:

Uważaj na imiona.

Ja bym nazwała ją spokojniej - tak na wszelki wypadek.

Póki co reaguje tylko na zapach mięsa

Imię ma w głębokim poważaniu

PS. Fajne imiona to też:
Merida
Prada
Dora (imię mojego ex psa)
Yerba

Szukam jeszcze czegoś z dziedziny informatyki/grafiki (jestem web designerem).

Smużka napisał:

Moi panowie też chodzą na spacery w szelkach.
Ragdoll rzadko (niezbyt lubi), dachowiec prawie codziennie.

Rewelacja,
mam nadzieję, że moja sierściucha też złapie bakcyla. Przecież to dla jej dobra, prawda? Uważam, że lepiej jak zwierzak bardziej interaktywny (jak kot, pies) ma kontakt ze światem zewnętrznym.

Z imion web designerskich przyszła mi do głowy Domena

Czarna jest cudna

Graża napisał:

Agressiva napisał:

Smużka napisał:

Uważaj na imiona.

Ja bym nazwała ją spokojniej - tak na wszelki wypadek.

Póki co reaguje tylko na zapach mięsa

Imię ma w głębokim poważaniu

PS. Fajne imiona to też:
Merida
Prada
Dora (imię mojego ex psa)
Yerba

Szukam jeszcze czegoś z dziedziny informatyki/grafiki (jestem web designerem).

Smużka napisał:

Reaguje już na imię Furia,
nawet jak cicho powiem to imię w drugim pokoju to ona już jest koło mnie

Nie będę już jej mieszać w głowie

No właśnie, mnie też ciężko się już przestawić żeby nazywać Gnidka inaczej. Też tak już chyba zostanie

A Furia jest piękna!

Furia ma teraz focha za czyszczenie uszu

ahh muszę znów pójść na kontrolę, raz ten świerzb jest raz nie... damm
dnia Czw 18:02, 06 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
Nowa focia:

puma

Ale masz jaguara

Czarna pantera na łowach. Piękne zdjęcie.

Avatar nowy też świetny.

cudo - czarny kot ma w sobie coś magicznego

OJ tak Furia ma w sobie tyle magii, że aż podwozie zaczęło jej brązowieć

kociamama - avek z netu tym razem

stąd: http://awwcats.tumblr.com/

Świetna fota

Dzięki Jolu

Dawno mnie nie było.... urlop, praca, etc

Z dobrych kocich wieści Furia ma już 100% zdrowe uszy

Przytyło jej się nieco podczas mojego urlopu - rodzice ją rozpieszczali, także jest teraz na diecie

A sprawy fotkowe tak się przedstawiają:

Jej nowy kumpel, którego chciała obrać z piórek i zjeść:

Szaleństwo na kanapie:

Caaaaałe łóżko dla mnie:

Witaj !!! Piękna kicia .Po oczach coś mi się wydaje że z kici niezła kombinatorka jest.

Oj tak lubi psocić

Ostatnio ma fazę na kable, ciągle je zaczepia i coś kombinuje. Muszę co chwilę coś z prądu odłączać na wszelki wypadek.

zdjęcie z gołębiem jest super

mnie zachwyciła fotka szalenstwo na kanapie jest dynamika i obłędne oczyska cud miod i fistaszki

Z gołębiem była niezła historia.
Przyleciał któregoś dnia na parapet, Furia z impetem walnęła w szybkę. gołąb nawet nie drgnął (podejrzewam, że był z jakiejś hodowli - miał obrączki na obydwóch łapakach). Niczego się nie bał. Zrobiłam mu masę zdjęć. Po pewnym czasie, żeby kot nie dostał świra postanowiłam go przegonić, ale stawiał opór. Uznał, że mój zewnętrzny parapet jest idealny na nocną kimkę. W końcu otworzyłam okno i go ręką przegoniłam, ale daleko nie uciekł. Wylądował 2 m dalej na parapecie w dużym pokoju. Na początku Furia tego nie zauważyła, dopiero po godzinie kapnęła się, że jest. Pilnowała go. On już spał. Zasłoniłam żaluzje na oknie - prawie je straciłam, bo Furia robiła wszystko aby odsłonić sobie widok. W końcu wyniosłam ją z pokoju, zamknęłam drzwi. Ale nie odpuszczała. Siedziała przy drzwiach pół nocy. Rano gołębia już nie było

prawdziwy kot myśliwski

Instynkt łowcy - prawdziwa puma.

Owszem bardzo, nawet biedronka jej uciekła

Biedronka nie jest warta takiej uwagi i wysilania mięśni. Ale takie coś okrągłe mniam i tyle piórek do zabawy by było

Hehe

Biedronka była też fazą na ponad godzinę, ale widocznie Furia nie ma instynktu mordercy

Furia bierze udział w konkursie... klikniecie dla niej?

http://www.petsupplies.pl/dachowiec-i-rasowiec-miesiaca.html?prID=3419

Oj, ciężki wybór tym razem w konkursie, mam ogromny dylemat

Ale zdjęcie Furii jest fantastyczne, gratuluję

Ojej i znów mnie robota pochłonęła, zupełnie oderwała od innych rzeczy m.in jak to forum

Ale ale czas nie był zmarnowany dla Furii. Zgodnie z moimi wcześniejszymi planami pokój gdzie śpię i pracuję zmienił się aby miała też fajny kąt dla siebie. Już nie tylko parapet należy do niej ale też kocie drzewko domowej roboty.

Strasznie zainspirował mnie tutorial znaleziony w sieci, w którym do zrobienia drzewka został wykorzystany słupek stolmen z Ikei oraz półki wycięte ze sklejki liściastej

Wypadło to wszystko tak:

To co jeszcze będzie na tym drzewku to zielone filcowe podkładki na półkach aby były miękkie i wygodne oraz sznur sizalowy na samym dole aby mogła ostrzyć szpony

Jak to na Furię przystało jeszcze z niepewnością do tej konstrukcji podchodzi, choć dziś wspięła się na 3 półkę od dołu i rozglądała się za wejściem wyżej. Musi zrobić kilka takich kroczków aby nabrać pewności siebie.

PS. Furia znów ostatnio troszkę chorowała. Zaczęło się niewinnie - zwyczajne łzawienie oczu co jakiś czas wiec od razu pojechałam z nią do weta. Okazało się, że był to wirus przyniesiony do domu na butach... (od kiedy się dowiedziałam po wejściu do domu buty od razu chowane są w szafie). Musiała przyjąć kilka zastrzyków z antybiotykiem, tabletki i krople do oczu.
Ale już jest ok.
Zresztą byłam z nią w innej klinice gdzie została zbadana jak nigdy wcześniej. Od A do Z.
Po nowym roku zdecydowałam się poddać ją sterylizacji.
dnia Nie 23:08, 24 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Gratuluję pomysłu i realizacji jak jeszcze pojawią się podkładki Furia z pewnością go zasiedli teraz pewnie jej się troszkę łapki ślizgają

Dzięki za szybką odpowiedź.
Termostat u Furii jest bardzo dziwny (na parapecie ma swój kocyk, myślisz, że na nim siedzi? nie, woli na zimnym parapecie:)).
Myślę, że ona tak już ma - nie wchodzi na wszystko od razu. Musi najpierw zaakceptować, że dany element pojawił się nagle i wtargnął na jej terytorium. Swój pierwszy drapak podrapała po tygodniu jego pobytu w pokoju

Świetne to drzewko.

Kocia na pewno polubi wędrówki na szczyt, ale rzeczywiście dla jej bezpieczeństwa filc będzie dobry, bo taki upadek po poślizgnięciu się może być baaardzo niemiły.

Raz już zeskoczyła z 3 półki bezpośrednio na podłogę, nic jej się nie stało, ale po raz pierwszy widziałam u niej taki skok. Szok.
Podkładki już wycięte, teraz muszę je tylko przykleić

świetny pomysł z tym drzewkiem

Robi wrażenie. Super Ci to wyszło

Fotki półkowo-regałowe

[/url]

no proszę jednak sie przekonała do drapaczka super !

Wysokościowa ta twoja puma

http://niespodzianka.info/ClcE

Zielone gałązki, a na każdej świeczka,
W stroiku z bibułek stoi choineczka
Gdy zaświeci gwiazdka między gałązkami,
Wesołą kolędę dla niej zaśpiewamy.

Furia wczoraj była na zabiegu sterylizacji i jest w nieco słabszym stanie.

Jak wiecie jest u mnie mniej więcej od 1 roku swojego życia. CO się z nią wcześniej działo - nikt poza nią nie wie.
Wczoraj po otworzeniu jej okazało się, że miała w przeszłości sterylkę, ale spapraną. Miała pozostawiony jeden jajnik i fragment macicy. Pani wet ją "oczyściła" z tych resztek. Przez to rana jest nieco większa niż przy rutynowym zabiegu.
Długo wybudzała się z narkozy. Patrzenie na jej bezsilność i obolałość aż mnie skręca z żalu.

Mam nadzieję, że szybko wydobrzeje.

Kciuki za lepsze samopoczucie kotki

Nic się nie mart! Już jutro będzie lepiej

Teraz już będzie tylko lepiej

Dzięki wielkie za wsparcie

Dziś już jest duża poprawa, jestem w szoku, że kota tak szybko dochodzi do siebie.
Operacja była wczoraj a już dziś mi raz wskoczyła na biurko i na blat w kuchni (tam ma wyjście awaryjne na balkon). Prawie przy tym dostałam zawału!!

Jutro wizyta kontrolna. Mam nadzieję, że rana goi się i jest wszytko ok pomimo braku ubranka pooperacyjnego (nie dała sobie założyć i bałam się to zrobić choć troszkę na siłę, ale pilnuję, aby nie lizała rany)

Teraz weszła na drukarkę, ma tam sweter męża i smacznie śpi.
Pewnie dziś wskoczy mi już do łóżka

głaski ogromne dla Czarnej - super, że tak szybko dochodzi do siebie

Tak jak przewidywałam - spała już dziś ze mną

A rano od razu poprosiła o śniadanie. A później o drugie śniadanie

Buziaczki dla pięknej czrnulki i kciuki za wspaniałe samopoczucie

Mizianki i przytulanki dla dzielnej czarnulki.

Odwiedzajcie nas częściej i foteczek też poprosimy troszkę, bo cudna z niej panterka.

Życzę zdrówka twojej czarnej pumie ! Czarno- białe zdjęcia koteczki obłędne.

Zdrowka dla czarnulki:-)

Troszkę stan Furii się pogorszył,
sterylizację miała w poniedziałek i do wczoraj (sobota) wszystko było ok.
Ale jak obudziłam się rano - zobaczyłam, że jej rana z szwami zrobiła się ciemniejsza. Na szybko poszłam do weta koło domu (wcześniej nie chodziliśmy do tej lecznicy), bo nie miałam jak dojechać do mojego weta - ale byłam z nią w konsultacji telefonicznej. W momencie kiedy Furie niosłam zawiniętą w koc, z ranki zaczęła wypływać lepka przezroczysta substancja, teraz jest lekko żółta.
Dostała antybiotyk w zastrzyku i tabletki do podania.
Znajoma mi jeszcze poleciła aby przemywać ranę nadmanganianem potasu (purpurowy roztwór). Ropka nadal jej wypływa (w małej ilości), okolica ranki jest już blada - w kolorze skóry jak wcześniej, więc chyba kuracja działa.
Jutro jadę już do swojego weta po pracy. Ale biedna Furia chodzi od środy w kołnierzu, na szczęście dobrze sobie radzi, ale szlag ją trafia, że nie może się umyć.

Martwi mnie jeszcze to, że od kilku dni nie robiła kupki, nie daję jej specjalnie za dużo jedzonka, poza tym niechętnie pije wodę - dla jej dobra muszą jej wmuszać ale zbyt wiele tak czy siak nie wypija...

Boję się, że ten zabieg jej zaszkodził

Gdybym wiedziała, że tak to wszystko będzie wyglądać to chyba pomyślałabym dwa razy czy jej to robić

dnia Nie 19:57, 11 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Czasem zdarzają się odczyny na szwy po operacji, tego nie da się przewidzieć. Ale lepsze to niż ropomacicze czy otorbielone jajniki! Zwłaszcza w sytuacji, w jakiej była Furia - takie pozostawione fragmenty narządów rozrodczych lubią się otorbielać, czego następstem mogą być zmiany nowotworowe. Podjęłaś jedyną słuszną decyzję i absolutnie nie masz czego sobie wyrzucać.

Problem z raną po sterylizacji miała u swojej kotki nasza forumowa Sui. Możesz jej podpytać jak sobie radziła. Pamiętam, że dziewczyny z BŚ udzieliły jej kilku wartościowych porad.

Ines napisał:

Czasem zdarzają się odczyny na szwy po operacji, tego nie da się przewidzieć. Ale lepsze to niż ropomacicze czy otorbielone jajniki! Zwłaszcza w sytuacji, w jakiej była Furia - takie pozostawione fragmenty narządów rozrodczych lubią się otorbielać, czego następstem mogą być zmiany nowotworowe. Podjęłaś jedyną słuszną decyzję i absolutnie nie masz czego sobie wyrzucać.
Ja wiem, Inez.
Ale wiesz jak to jest kiedy serce pęka na widok zwierzaka, który męczy się z powodu zabiegu i ewentualnych komplikacji. Oczywiście lepiej żeby cierpiała z powodu kołnierza, swędzenia i odczynu na szwy niż w przyszłości na nowotwory, torbiele i inne paskudztwa.
Mam nadzieję, że jutro wet powie, że to nic strasznego i że będzie ok.

Oj, biedna maleńka czarnulka.

Możesz jej troszkę ulżyć energicznie czesząc dość ostrą włosianą szczotką. A picie spróbuj podać jej w dużym kubku.
Tak funkcjonował mój dachóweczka Zahary, kiedy po operacji wycięcia nowotworu musiał mieć kołnierz przez trzy tygodnie.

Można to przeżyć. Dacie radę. Za szybką poprawę.

kociamama napisał:

Wielkie dzięki

Jadę dziś z nią do swojego weta. Właśnie rankę znów jej przemyłam nadmanganianem, wygląda nieźle, tylko w jednym miejscu - centralnie na środku ma tą rankę czerwoną - oczywiście ropka jeszcze była. Antybiotyki są w akcji.

Wodę ma rozstawioną wszędzie w wysokich kubeczkach, nawet kilka razy piła, ale od 2-3 dni po prostu nie chce pić w żaden sposób. Poradzę się dziś weta co z tym fantem zrobić.

Kumpela podwiozła nas do weta. Ogólnie nie ma dramatu. Ma odczyn na szwy (reakcja alergiczna), dostała jeszcze antybiotyk, ja zostałam pochwalona, że od razu zaczęłam jej przemywać ranę nadmanganianem potasu.

Na "zaparcie" dostała lek w płynie, też jej mam podawać dzień w dzień.

Zdjęcie szwów zgodnie z planem - w najbliższy czwartek.

Mam wrażenie, że po takim czasie chodzenia w kołnierzu - nauczy się w końcu chodzić w obróżce, może nawet szelki da sobie założyć

śpiąca królewna w kloszu

jutro zdjęcie szwów, hurra

cudna

Furia ma dość poważny odczyn od szwów wewnętrznych.
Skończyło się dziś na dresiku:

Całkiem "twarzowy" ten dresik

wygląda super

tylko pilot do ręki i można odpoczywać

dużo zdrówko dla Furii!

Bardzo się przyda

Dzięki

Słodko jej w dresiku.

Czarnej piękności życzymy powrotu do zdrowia. :*

Czarnulka bidulka , szybkiego powrotu do zdrówka życzę

Przytul malutką mocno i niech się wszystko szybko wygoi.

A spytałaś doktorka o podawanie wapna w jakiejś formie. Może to da jej trochę ulgi?
Ktoś na innym forum poleca "(małe tabletki calcium pantotenicum są najwygodniejsze do podawania)"

Biedna panterka, ale w tym ubraneczku wygląda słodko.

Dziś już widać dużą różnicę przy ranie, odczyn utrzymuje się jeszcze na dole. Zaczęło się porządnie goić, ma 2 antybiotyki (w tym jeden muszę wstrzykiwać do ranki) oraz żel Rivel.

Martwi mnie jeszcze brak korzystania z kuwety - numeru 2 dawno nie było, wcześniej podawałam jej lek w płynie do pyszczka na zatwardzenie, teraz ma karmę weterynaryjną. Ale nic to nie daje.
Może kubraczek a wcześniej kołnierz ją blokują psychicznie?

Furia oficjalnie jest już zdrowa.
Koniec z antybiotykami,
koniec z ubrankiem,
tym bardziej koniec z kołnierzem.

Strasznie się cieszę, że to koniec zabawy w domowy szpital

Odkąd wróciła z weta bez dodatkowych atrakcji widać, że czuje się lepiej.

W trakcie choroby bardzo się rozgadała. Wcześniej była cichym kotem. Zostało jej to jak widać i ciągle mnie zaczepia miauczeniem

No to super że wreszcie Furia jest zdrowa:-) Teraz będzie z toba więcej gadać;-)

może wcześniej nie miała powodów do narzekań to siedziała cicho a teraz ci wypomina chwile w kubraczku

Wspaniałe wieści. Wyściskaj mocno moją ulubiona czarną panterkę.

Mgławica napisał:

może wcześniej nie miała powodów do narzekań to siedziała cicho a teraz ci wypomina chwile w kubraczku

Gdyby to przetłumaczyć na nasz ludzki to na pewno sama cenzura musiałaby być zastosowana

Aż wolę nie myśleć co mogłabym o mnie powiedzieć