Stroje regionalne i ludowe, suknie Ĺlubne, materiaĹ na firany
Jak powinny być naliczane opłaty za wywóz śmieci? na podstawie wielkości lokalu - 7% na postawie ilości zużytej wody - 19 % na podstawie liczby osób zameldowanych w lokalu - 54 % powinien być ryczałt, równy dla wszystkich gospodarstw - 19 % nie wiem - 2 % Jak idziesz do sklepu kupić masło to czy się płaci od: 1 na podstawie wielkości lokalu ( im większe mieszkanie, tym droższe masło) 2 w zależności od ilości zużytej wody 3 na podstawie ilości osób zameldowanych w lokalu itd. Otóż nie powinno się płacić za ilość śmieci wystawionych do wywózki, tak jak jest do tej pory przykłady gdy powyższe metody się nie sprawdzą 1 WIELKOŚĆ MIESZKANIA - wyjeżdża rodzina na wczasy na miesiąc nie generuje śmieci ale płacić musi 2 OD ILOŚCI ZUŻYTEJ WODY latem podlewasz trawnik i ogródek zużywasz więcej wody ale nie śmieci - zapłacisz więcej czy to sprawiedliwe 3 NA PODSTAWIE ILOŚCI OSÓB ZAMELDOWANYCH tu będzie pole do popisu dla myślących Polaków a Polak potrafi, w mieszkaniu zostanie jeden reszta się wymelduje 4 RYCZAŁT - równo to było w socjaliźmie, wiadomo jeden wygeneruje 1 tonę drugi 100kg i dlaczego płacić po równo PODSUMOWUJĄC Tyle ile kto wytworzył śmieci objętościowo nie kilogramowo powinno się płacić, a po drugie segregować śmieci!!! Dla wypełnienia przewidzianych prawem celów, niezbędne jest więc stworzenie takiego modelu gospodarowania odpadami, który byłby efektywny środowiskowo, ekonomicznie i organizacyjnie. Niestety w tej chwili nie mogę [...] jednoznacznie odpowiedzieć, ile dokładnie mieszkańcy płacić będą za wytwarzane odpady komunalne. Przewidzieć można z dużym prawdopodobieństwem, że za śmieci będziemy płacić więcej niż w tej chwili… Otóż niekoniecznie. Metoda osobowa ma te wadę, że nie uwzględnia tego w jaki sposób zweryfikować liczbę osób. W dniu 24 września 2010 r. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwalił nową ustawę o ewidencji ludności, opublikowaną w Dz.U. Nr 217, poz. 1427, która wejdzie w życie zgodnie z Ustawą o zmianie ustawy o ewidencji ludności Dz.U z 2011 Nr. 288 poz. 1689 - 1 stycznia 2013 r. Ustawa przewiduje zniesienie obowiązku meldunkowego z dniem 1 stycznia 2014 r. Z duża dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że pewna cześć gospodarstw się „wyludni”.
Stare powiedzenie głosi, że lepsze jest wrogiem dobrego. Dzisiejszy system odbierania odpadów z gospodarstw indywidualnych (a tych w Pucku jest chyba większość) jest dobry, ale niewydolny. U podstaw tego leży brak egzekwowania obowiązku zawierania umów o wywóz śmieci (pomiędzy gospodarstwami a przedsiębiorstwem komunalnym). Trudność polega na tym, że można podpisać umowę z przedsiębiorstwem z Rumii lub Władysławowa i nie figurować na liście w PGK. Wystarczyłoby aby KAŻDE gospodarstwo domowe miało obowiązek zawarcia umowy z wyznaczonym przedsiębiorstwem na odbiór nie mniejszej liczby odpadów jak 0,11 m^3 miesięcznie (tak jak jest do tej pory). Owszem, niektórzy tyle nie produkują, ale to przypadki odosobnione, a opłata „ryczałtowa” jest na tyle niska, że można ją chyba zaakceptować. Kolejny ruch to sprzedaż worków na odpady selektywne, ale nie po takiej cenie jak dotychczas, a po cenie niższej niż koszt pojemnika odpadów nie posegregowanych. Tańszą wersją jest po prostu nabycie dodatkowych pojemników (na koszt gospodarstwa domowego), ale to pociągałoby konieczność przystosowanie taboru do jednoczesnego obioru różnego rodzaju odpadów. Wiem, że to o czym pisze nie jest łatwe do zrealizowania, a władze (te samorządowe też) przeważnie idą na łatwiznę, ale jest jeszcze wystarczająco dużo czasu by wypracować coś, co nie zemści się za 10 lat w postaci braku dbałości u kolejnego pokolenia młodych Polaków.
Art. 6j. 1. W przypadku nieruchomości, o której mowa w art. 6c ust. 1, opłata za gospodarowanie odpadami komunalnymi stanowi iloczyn: 1) liczby mieszkańców zamieszkujących daną nieruchomość, albo 2) ilości zużytej wody z danej nieruchomości, albo 3) powierzchni lokalu mieszkalnego – oraz stawki opłaty ustalonej na podstawie art. 6k ust. 1.
[...]
Art. 6k. 1. Rada gminy, w drodze uchwały: 1) dokona wyboru jednej z określonych w art. 6j ust. 1 i 2 metod ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi oraz ustali stawkę takiej opłaty; 2) ustali stawkę opłaty za pojemnik o określonej pojemności. 3. Rada gminy określi niższe stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, jeżeli odpady komunalne są zbierane i odbierane w sposób selektywny. Art. 6k. 1. 2. Rada gminy, określając stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, bierze pod uwagę: [...] 4) przypadki, w których właściciele nieruchomości wytwarzają odpady nieregularnie, w szczególności to, że na niektórych nieruchomościach odpady komunalne powstają sezonowo. Art. 6m. 1. Właściciel nieruchomości jest obowiązany złożyć do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta deklarację o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi w terminie 14 dni od dnia zamieszkania na danej nieruchomości pierwszego mieszkańca lub powstania na danej nieruchomości odpadów komunalnych. Art. 6o. W razie niezłożenia deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi albo uzasadnionych wątpliwości co do danych zawartych w deklaracji wójt, burmistrz lub prezydent miasta określa, w drodze decyzji, wysokość opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, biorąc pod uwagę uzasadnione szacunki, w tym średnią ilość odpadów komunalnych powstających na nieruchomościach o podobnym charakterze. Reasumując, jeżeli ktoś zadeklarował 2 pojemniki, wystawia dwa pojemniki, ale ma 4 mieszkańców to wynika, że albo będzie musiał zapłacić za powietrze w dwóch pojemnikach, albo, skoro już będzie musiał zapłacić to zapcha je dwukrotnie powiększając liczbę odpadów generowanych przez gospodarstwo domowe.
Jest to milowy krok wstecz względem dzisiejszego systemu, kiedy można wystawić od 1 do 4 pojemników, zależnie od aktualnej ilości wytwarzanych odpadów.
Pozostaje mieć nadzieję, że burmistrzowie i wójtowie będą mieli więcej oleju w głowie niż ustawodawcy (o których nie da się chyba napisać w inny sposób niż "mądrzy inaczej") i nie będą mieć "uzasadnionych wątpliwości" tam, gdzie ich nie powinni mieć lub jeżeli stwierdzą nieprawidłowość to ustalą opłatę rzeczywiście "biorąc pod uwagę uzasadnione szacunki". Czy jestem nadmiernym optymistą? Chyba tak, bo "Opłata za gospodarowanie odpadami komunalnymi stanowi dochód gminy.", więc będzie okazja nieco wydoić mieszkańców, którzy jednak odwdzięczą się większa liczbą odpadów. Ot taka wojna polsko-polska pod patronatem Sejmu RP.
Nie będzie konsultacji społecznych w sprawie wprowadzenia nowych zasad naliczania opłat za wywóz śmieci. Samorządowcy z powiatu puckiego zgodnie stwierdzili, że ustawodawca wprowadził przepisy w takim czasie, że teraz nie ma możliwości, by swoja opinię wyrazili na ten temat mieszkańcy. W miastach i gminach planuje się jedynie przeprowadzenie akcji informacyjnej, podczas której będzie można zapoznać się z nowymi zasadami odbioru śmieci.
Już Albert Einstein udowadniał, że w pewnych warunkach czas płynie wolniej, a w pewnych szybciej, ale tzw. ustawa śmieciowa jest z 1 lipca 2011 roku i weszła w życie 1 stycznia 2012 roku dając samorządowcom półtorej roku na wprowadzenie nowego systemu gospodarki odpadami komunalnymi. Sumując, mamy dwa lata, co według wspomnianej notatki prasowej stanowi dla samorządowców zbyt krótki okres. No tak, jak zabiera się za sprawę na zasadzie „pięć minut przed terminem” to faktycznie brakuje czasu. Pozostaje to podsumować prostymi słowami: Nikt nikogo do samorządu nie wpycha na siłę, a jak ktoś nie umie to niech się sam nie pcha.
- Nie ma idealnej metody, bo każda z nich ma swoje wady i zalety - przyznaje burmistrz Marek Rintz. Racja, wiec po samorządowcach oczekiwałbym takiego postępowania, które zmierza do sprawiedliwego rozliczenia gospodarstw, a nie do nachalnego nabicia miejskiej kabzy. Nie wiem jak to zrobić. Pewnie gdybym wiedział to i inne rzeczy to ubiegałbym się o mandat radnego. Mandat ów niesie za sobą obowiązki... prócz wynikających z litery prawa są to też obowiązki moralne w stosunku do wyborców.
PS Cieszę się, że ktoś czyta moje wypociny, a jeszcze bardziej gdy się zn nimi zgadza . Skoro więc internauta (-tka?) Ns tu zagląda to zapraszam do dyskusji. Zresztą tak samo jak tych, co się nie zgadzają, bo brak wyzwań konfrontacyjnych jest największą słabością tego forum i w sumie czyni z niego blog.
dnia Pon 23:25, 12 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powyższa stawka uwzględnia koszty systemu gospodarki odpadami, w tym przede wszystkim koszty wynikające z odbierania, transportu, zbierania, odzysku i unieszkodliwiania odpadów, stworzenia i utrzymania gminnego punktu selektywnej zbiórki odpadów jak również obsługi administracyjnej systemu. Spośród wyżej wymienionych proponuje się metodę według ilości mieszkańców zamieszkujących daną nieruchomość, która jest najbardziej zasadna, gdyż ilość powstających odpadów na nieruchomości zależna jest przede wszystkim od liczby zamieszkującej na niej osób. Metoda ta wydaje się być także najbardziej sprawiedliwa i zrozumiała dla mieszkańców, a zatem najbardziej akceptowalna społecznie. Wokół nowych przepisów jest ogromny bałagan. Radni jak gdyby zbojkotowali projekt tej uchwały, dotyczącej ustawy śmieciowej. Ta ustawa to po prostu jest bubel legislacyjny. Uważam, że jest to postawione troszeczkę na głowie, ponieważ my najpierw musimy ustalić cenę, jaka będzie obowiązywała dla każdego mieszkańca, a dopiero później będzie przetarg. My nie wiemy tak naprawdę, ile będą kosztowały nas te śmieci.
A teraz spójrzmy na uchwałę nr XXIV/5/2012 Rady Miasta Puck z dnia 28 listopada 2012 r. w sprawie: wzoru deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi składanej przez właścicieli nieruchomości zamieszkałych położonych na terenie Gminy Miasta Puck. W te to uchwale wielce szanowna rada życzy sobie podania też zużycia wody i dołączenia kopii faktury. Po jaką cholerę? Oczywiście by "zweryfikować" liczbę mieszkańców, czyli a priori uznano, że ktoś może oszukiwać wpisując liczbę mieszkańców. Ja rozumiem sytuację gdyby ktoś wpisał 5 osób, a potem 8 m^3 i magistrat wówczas obniżyłby opłatę za śmieci, ale nie ma o tym mowy. Zatem żądanie podania pewnego parametru, od którego nie jest zależna wysokość opłaty to godzenie w fundamentalne prawa obywatelskie. Nikt nie może być podejrzany o oszustwo jeżeli nie ma ku temu uzasadnionych przesłanek. A tu w uchwale niejako z automatu założono, że każdy może być oszustem. Cały pakiet uchwał dotyczących podatku śmieciowego podaje dużo szczegółów, które w bieżącym roku zamierzam praktycznie przetestować. Warto podkreślić, że z analizy kwotowej (stawka za mieszkańca, stawka za pojemnik) wynika, iż przyjęto, że każdy mieszkaniec musi wyprodukować w ciągu miesiąca 100 litrów śmieci. Czy zatem od wspomnianej rodziny odebrane zostanie 500 litrów odpadów czy jedynie 220 l, jak dotychczas. O nowych przepisach nic kompletnie nie wiadomo prócz tego jakie jest ich literalne brzmienie. Jak dotąd nikt nie skalał się przygotowaniem czytelnego informatora dla mieszkańców. Ja rozumiem że okres świąteczny, ale do złożenia deklaracji zostało nieco ponad dwa i pół miesiąca. Wiadomo bowiem, że nawet segregując odpady powstaje pewna część odpadów zmieszanych, których nie można uznać ani za szkło, ani za plastik, metal, czy odpady biodegradowalne. Zatem jak złożyć deklarację skoro powstaje dylemat, że choć segreguje odpady to pewna ich część zaliczać się będzie do odpadów zmieszanych?
Wracając do wysokości opłaty w Pucku, gdyby choć powiedziano, że stawka jest tymczasowa i na razie została ustalona z pewnym marginesem na późniejszą redukcję, jeżeli okaże się, iż rzeczywiście jest za wysoka. Ale nic z tego, magistrat o tym milczy (jak zapytacie dlaczego, to dostaniecie odpowiedź, że stawki ustala rada miasta i burmistrz "nic nie może"), ale znajduje czas na opisanie mikołajkowego strojenia choinki, festiwalu kolęd kaszubskich lub jarmarku świątecznego.
Ciągle zapomina się, że ludziom trzeba chleba i igrzysk (w tej właśnie kolejności). Jak zabiera się chleb to mami się igrzyskami.
Najciekawsze jest jednak to, że wywóz odpadów z terenu gminy wiejskiej Puck, dziś jest większy o dwa złote niż w gminie miejskiej, a po zmianach opłata będzie o złotówkę niższa niż ta w mieście. Czyżby kilometry się skróciły? Nie. Po prostu gmina wiejska weźmie mniejszy haracz.
Dla wyżej przedstawionej, przykładowej rodziny będzie to 50 PLN w stosunku do 37,15 jakie zapłaci dziś. Rożnica wynosi więc 12,85 PLN, czyli haracz jest mniejszy o około 10 złotych niż w gminie miejskiej.
PS Trzeba pamiętać, że są pewne formy protestu, które powinny trochę zmusić do myślenia. Skoro i tak trzeba płacić za mieszkańca to można kichnąć na ekologię czy ekonomię, można kupić dwie tony piasku i każdy z pojemników do połowy wypełniać piaskiem. Może to pokaże bezsens nowego prawa, a prasa opisze, że życie załogi śmieciarki stało się naprawdę cięższe (w każdym wymiarze).
dnia Sob 10:14, 05 Sty 2013, w całości zmieniany 4 razy
Musimy wierzyć że ludzie nas nie okłamią i nie podadzą zafałszowanych danych. Jak to wygląda w praktyce? Ano tak:
Pucki rodzaj zaufania. Używasz dużo wody, a podałeś "za mało" mieszkańców to spodziewaj się bardziej szczegółowej kontroli. Wstępną kontrolę już zaserwowano nakazując wypełnienie deklaracji z jej punktem 5. Co istotne, a o czym już wspominałem, ilość zużytej wody nie ma żadnej innej funkcji prócz kontrolnej, bo żaden ze sposobów przyjętych w Pucku nie obejmuje rozliczeń na podstawie wskazań wodomierzy.
Pozostaje pytanie: Dlaczego uchwalono taki wzór? Czy uważa się każdego innego za potencjalnego oszusta, czy może sądzi się według samego siebie?
Później wstawię więcej rozważań, zwłaszcza tych dotyczących śmiesznie małych różnic w stawkach za śmieci segregowane i niesegregowane (obie gminy Puck) w kontekście art. 3b ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
dnia Sob 16:30, 26 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Jęk zawodu wywołała informacja o konieczności zakupu nowych kubłów, każdy w innym kolorze. - Wiem, że przez pierwsze miesiące będziemy uczyć się tego systemu - mówił Puszkarczuk. Samorządowiec przekonywał, że po roku będzie można zweryfikować stawkę, jaką muszą płacić mieszkańcy.
Zanim dość dokładnie opiszę to co zafundował nam nasz kochany samorząd to poruszę dwie ciekawe sprawy.
Po pierwsze, lektura zeszłotygodniowego EZP przyniosła pewną zaskakująca informację. Otóż wójt gminy Puck stwierdził, że (proszę zwrócić uwagę tylko na wyostrzony fragment pod koniec tekstu):
Jaka wielka szkoda, że nie mam wydania EZP sprzed kilku miesięcy, gdy wójt Puszkarczuk twierdził, że stawki są OK i argumentował to bodaj nieobciążeniem najuboższych (tu mogłem coś przekręcić, więc jak ktoś ma ten numer to proszę o dosłowny cytat). No proszę, jak to można szybko zmienić zadnie. Ale w sumie, na plus dla wójta należy zaliczyć sposób w jaki wypowiedział swoje nowe stanowisko. Powiedział, że śmieci segregowane powinny być połowę TAŃSZE niż niesegregowane, a nie niesegregowane o połowę DROŻSZE od segregowanych. Oznaczać to powinno ni mniej ni więcej, że wójt zaproponuje obniżenie stawki dla odpadów segregowanych do 5 zł 50 gr za osobę/m-c. No chyba, że dla wójta nie ma różnicy czy szklanka jest do połowy pusta czy do połowy pełna (a trzeba pamiętać, że mowa jest o innych szklankach).
Druga sprawa dotyczy bezpośrednio gminy miejskiej Puck. Ze 2-3 tygodnie temu w EZP przeczytałem coś takiego:
Nie wiem co szokuje pana Zenona. Przecież jak pucki magistrat od niemal roku oducza Pucczan segregacji śmieci to i są tego efekty. Możecie sobie śmiało pogratulować pomysłowości.
Ale w sumie, na plus dla wójta należy zaliczyć sposób w jaki wypowiedział swoje nowe stanowisko. Powiedział, że śmieci segregowane powinny być połowę TAŃSZE niż niesegregowane, a nie niesegregowane o połowę DROŻSZE od segregowanych. Oznaczać to powinno ni mniej ni więcej, że wójt zaproponuje obniżenie stawki dla odpadów segregowanych do 5 zł 50 gr za osobę/m-c.
Nauczony już przez życie, że władza potrafi zręcznie manipulować informacją, wcale nie podchodziłbym aż tak entuzjastycznie do tej wypowiedzi, która to na piewszy rzut oka sugeruje obniżenie stawek.
Otóż jeśli ją dokładniej przeanalizować, to nie wynika z niej wcale, iż cena za śmieci segregowane będzie zmniejszona o połowę w stosunku do niesegregowanych pozostawiając wysokość tej drugiej bez zmian.
Mowa jest tylko o proporcji 1 do 2. Można równie dobrze przyjąć, że właśnie cenę śmieci segregowanych pozostawimy bez zmian, a podniesiemy odpowiednio niesegregowanych i warunek "o połowę tańsze" też będzie zachowany.
I tak dla przykładu zakładając 1 osobę w gospodarstwie i stawki Gminy Puck na dziś: - segregowane - 10,00 zł/os. - niesegregowane - 13,60 zł/os. możemy otrzymać np. takie wersje podatku (s=segregowane, n=niesegregowane):
a) optymistycznie, niesegregowane bez zmian - s=6,80 zł n=13,60 zł b) pesymistycznie, segregowane bez zmian - s=10,00 zł n=20,00 zł c) skrajenie pesymistyczne, obie stawki rosną - s=15,00 zł n=30,00 zł d) mocno realistycznie, segregowane trochę maleją - s=8,00 zł n=16,00 zł
Odpuściłem sobie wersję "nieprawdopodobnie optymistyczną" gdzie cena "n" spada poniżej aktualnej stawki. Wersja "a" też jest mało prawdopodobna, gdyż już przy obecnych stawkach wywóz jest nieefektywnie realizowany (choć są też inne oprócz finansowych powody). Na opcję "c" raczej w kontekście zbliżających się szybkimi krokami wyborów nikt o zdrowych zmysłach się nie pokusi. Pozostaje więc chyba wariant "d".
Jak widać pomimo PR'owskiego proekologicznego wydźwięku zmiana wysokości podatku z zastosowaniu rozwiązania "d" i przy aktualnym rozłożeniu proporcji segregujących do niesegregujących mniej więcej 1 do 4 (jak czytamy w drugim artykule - choć to dane dla miasta - może w gminie jest nieco lepiej), spowoduje przede wszystkim pozytywny efekt ekonomiczy po stronie gminy.
Oczywiście rozwiązaniem chroniącym mieszkańca przez wypływem kasy z jego portfela jest zwiększona segregacja, czyli to czemu niby taka zmiana stawek miałaby służyć.
Jednak jak wiemy realne segregowanie nie jest takie proste i potrzeba na to nieco czasu (o tych problemach później).
A zanim to nastąpi to mieszkańcy gminy jako całość będą płacić więcej niż teraz, a wójtowie, burmistrzowie już wkrótce z uśmiechem na ulotkach będą się rozpisywać jak to dbają o ekologię i nawet obniżają podatki.
Wprawdzie drugi artykuł o mieście mógłby sugerować nawet wariant "c", to biorąc pod uwagę takie obrazki:
decyzja o jego wprowadzeniu wydawałby się nieco ryzykowną i kontrowersyjną (delikatnie mówiąc).
Dla wyjaśnienia. To jest jeden z kontenerów na terenie spółdzielni mieszkaniowej, która aktualnie (z uwagi na brak możliwości realnej segregacji) w całości deklaruje zrzut odpadów niesegregowanych. Czym wyjaśnić, że przed 1.07.2013 takie obrazki nie miały miejsca? Śmieci były również niesegregowane, a stawki prywatnej firmy wywożącej odpady znacznie częściej, były niższe.
Wydaje się, że harmonogram odbioru śmieci dla tego typu miejsc jest niewłaściwie dobrany. Nie wzięto np. pod uwagę tego, że obok kontenera (a propos - o mniejszej pojemności niż przez 1 lipca) znajduje się osiedle domków jednorodzinnych (w tym przypadku Grodzisko).
Należałoby oczekiwać, że w związku wprowadzeniem nowych regulacji, podrzucanie odpadów do miejsc zrzutu budownictwa wielorodzinnego ustanie. Tak by mogło być gdyby czynnik ekonomiczny był jedyną przesłanką tej praktyki. Lecz niestety nie jest. Należy oczywiście uznać, że jest to główny bodziec skłaniający do wyrzucania śmieci poza swoją posesję i ustawa w jakimś stopniu ten proceder zmniejsza, ale istnieją jeszcze inne powody tych zachowań. Otóż jednym z powodów to brak miejsca (i/lub niechęć) do składowania na swojej posesji większej liczby śmieci do czasu kiedy przyjedzie śmieciarka PGK.
Dowodem, że tak się dzieje to te wielkie czarne worki na zdjęciu, których w blokach praktycznie się nie używa. Przed pierwszym lipca zdarzały się sporadycznie, teraz widać je praktycznie non stop.
Zauważyć należy, że w ten sposób można również uniknąć zakupu jednego lub dwóch pojemników które zajmują miejsce na podwórku. W grę wchodzi także kwestia estetyczna i zapachowa (szczególnie latem - gdzie niekiedy dodatkowo wynajmuje się pokoje gościom).
Mówiąc wprost, wygodniej jadąc na szybkie zakupy jest wywalić śmierdzące śmieci koło bloków, niż jechać na drugi koniec miasta by oddać śmieci do PSZOK (i to przecież tylko w określonych godzinach).
Ktoś, powie: "W czym problem? Przecież teraz nie jest ważne gdzie wyrzucamy śmieci - gmina odbierze."
Problem jednak istnieje. Pomijając nieprzyjemne zapachy, śmieci walające się wokół kontenera a co za tym idzie ryzyko epidemiologiczne plus wzrost populacji gryzoni, to za chwilę może pojawić się kwestia pieniędzy (zaznaczam - to moja osobista teoria na dziś).
Skąd takie przypuszczenie. Otóż za chwilę (co włodarze już sygnalizują) zmienią się stawki. Ale myślę, że i (m.in. z powodu skargi do TK) zmienią się zapisy ustawy. Opłaty za odbiór śmieci mogą zostać zmienione tak by rozdzielić opłaty budownictwa jedno i wielorodzinnego. To może spowodować częstsze odbiory w takim punkcie, który dodatkowo raczej pozostanie punktem niesegregowanym, a co za tym idzie czeka jego użytkowników wzrost cen. Dodatkowo śmieci z domków, które mogłyby być posegregowane na posesji nadal będą trafiać do kontenerów bez segregacji, bo po co się męczyć albo jechać do odległęgo PSZOK, jak pod ręką jest ogólnodostępny i darmowy punkt odbioru odpadów (w nocy to nawet i wielkogabarytowych - przecież i tak będzie na tych z bloków). Nie muszę też chyba wspominać, że SM czy Policja zupełnie ignoruje zgłoszenia o podrzucaniu śmieci.
Czyli eko ale tak jakoś na pół gwizdka.
Ciekawa jest też kwestia tych PSZOKów. Puckie PGK wygrało w wielu gminach (lub częściach gmin) przetargi na odbiór śmieci. Tak też się stało np. w Gminie Puck, na której stronach www czytamy, że dla ich mieszkanców właściwym PSZOKiem jest..., tak tak, Zamkowa 6 w Pucku. Już widzę jak mieszkaniec Piaśnicy, czy Mieroszyna jedzie z pralką, kanapą czy akumulatorem do Pucka...
Otóż jednym z powodów to brak miejsca (i/lub niechęć) do składowania na swojej posesji większej liczby śmieci do czasu kiedy przyjedzie śmieciarka PGK.
Dowodem, że tak się dzieje to te wielkie czarne worki na zdjęciu, których w blokach praktycznie się nie używa. Przed pierwszym lipca zdarzały się sporadycznie, teraz widać je praktycznie non stop. W rejonach zabudowy jednorodzinnej odpady zbierane selektywne powinny być gromadzone w odrębnych workach. Jak chcesz gromadzić odpady w zabudowie jednorodzinnej? a) wyłącznie w workach; b) wyłącznie w pojemnikach; c) chcę mieć możliwość indywidualnego wyboru czy w workach, czy w pojemnikach. Nie deklarowałem segregowania śmieci, bo to nie ma sensu. Wszystkie papiery spalę w piecu... Otóż Szanowny Panie Andrzeju, nie wszystkie papiery można spalić w piecu!!! Spalić Pan może EZP, ale nie powinien Pan tego robić już nawet choćby z Auto Światem.
Obok wypowiedzi Pana Andrzeja jest też wypowiedź, której autorką jest Pani Krystyna Ferra. Ponieważ to bardzo celne spostrzeżenia, to zamieszczam wypowiedź w całości (zdjęcie usunąłem, bowiem Pani Krystyna nie jest osobą publiczną i nie wiem czy życzyłaby sobie, aby pojawiło się na tym forum):
To tyle tytułem wstępu, bo mam jeszcze dużo do powiedzenia w temacie śmieci.
Też jestem zdania, że Pan Wójt odwróci kota ogonem, ale zgodnie z logiką, za punkt wyjścia dla wypowiedzi trzeba przyjąć sytuację bieżąca, więc logicznie powinien zaproponować stawkę 6,80PLN (napisałem 5,50PLN, bo myślałem, że w gminie jest 11 za niesortowane). Nauczony już przez życie, że władza potrafi zręcznie manipulować informacją, wcale nie podchodziłbym aż tak entuzjastycznie do tej wypowiedzi, która to na piewszy rzut oka sugeruje obniżenie stawek. Nie wiem, czemu pominąłeś wariant b) to nie rozpisywałem się o punkcie b, gdyż jest on po prostu najbardziej delikatną wersją opcji c i choć nie należy takiej wersji z góry wykluczyć, to dlatego, iż jest ona jednak jako całość podwyżką (dodatkowo pamiętając o stosunku ilości osób segregujących do niesegregujących), a co za tym idzie ma z punktu widzenia PR negatywne zabarwienie, wydaje się średnio prawdopodobna. Chyba korzystniej jest dla władzy, skoro już decydujemy się na zwiększenie podatku (czyli mamy wkurzonych wyborców jak w przypadku "b"), iść w takim razie w kierunku wariantu c (za to mamy chociaż większe przychody).
W kwestii spalania śmieci. Wielokrotnie na różnych forach, czy w komentarzach do artykułów o odpadach, czytam takie wypowiedzi jak pana Andrzeja. Ogromna grupa ludzi nadal nie widzi niczego złego w takiej formie pozbywania się śmieci. To świadczy o niewłaściwej edukacji proekologicznej społeczeństwa przez państwo. Zamiast od lat przeprowadzać kampanie promujące i uczące jak i co należy utylizować, to od razu uderzono z grubej rury w Polaków środkiem represyjnym jakim jest podatek który ma ich skutecznie "wyedukować ekologicznie".
A przecież można inaczej, co pokazują rozwiązania skandynawskie czy niektórych krajów na zachód od nas. Tam obywatela zachęca się do dbania o środowisko w najbardziej efektywny sposób. Ekonomicznie. Olbrzymia grupa opakowań jest zwrotna, bądź można otrzymać zapłatę za oddanie do punktów segregacji określonego asortymentu "śmieci". Śmieci w cudzysłowiu, gdyż po prostu stają się one towarem.
Kiedy za utylizację można otrzymać pieniądze lub inne dobra (papier toaletowy w poprzednim ustroju) to znacznie wzrasta motywacja ekologicznego podejścia do odpadów. Znakomitym przykładem potwierdzającym taką zależność u nas są puszki aluminiowe czy złom (pomijam aktualny aspekt społeczny i formę ich pozyskiwania - to inny temat). Podobnie było w latach 70-tych, 80-tych poprzedniego wieku np. z butelkami czy wcześniej wspominaną makulaturą. Oczywiście motywy odzysku surowca były bardziej złożone, ale podejście do opakowań było bardziej racjonalne niż teraz (znowu temat na oddzielne rozważania).
Reasumując. Aby wprowadzić mechanizm realnego recyklingu powinnien istnieć ogólnokrajowy, spójny system i właściwa struktura gospodarki umożliwiające jego działanie. Łańcuch nowoczesnych odpowiedniów socjalistycznych punktów skupu, potem sortowni, zakładów odtwarzających surowiec, w końcu fabryk i ponownie sklepów.
Jasne. Jest to kosztowne i zbudowanie tego musi trwać latami (równoległa edukacja). To ponownie pokazuje, że władza w Polsce nie myśli długofalowo, raczej od pożaru do pożaru. W momencie kiedy z powodu lat zaniedbań zmuszeni zostaliśmy przez EU do gwałtownych ruchów, to mamy to co mamy. Czyli drogie, niesprawiedliwe, nieprzyjazne obywatelowi, nieopłacalne producentowi a przede wszystkim nie działające rozwiązanie (samo posortowanie to za mało). Jedynie decydenci mają sie dobrze: system kulejąco ale jakoś tam działa, są dodatkowe przychody dla gmin, ludzie jeszcze trochę zbiednieją ale przecież i tak wybiorą ponownie. Pożar ugaszony.
Kontynuując rozważania nt. "doskonałości" uregulowań jakie zafundowali nam urzędnicy i radni trzeba spojrzeć na kwestię odbioru odpadów selektywnych poza sezonem. Raz w miesiącu na plastik i opakowania wielomateriałowe to kpina. Ja wiem, że gdzieś tam w głębi Polski jacyś idioci ustalili nawet raz na kwartał, ale mam nadzieję, że głupota nie jest zaraźliwa. W ciągu miesiąca zbieram około 6 worków opakowań wielomateriałowych i plastiku. Już teraz nie wiem gdzie to trzymać (3 worki), a do odebrania przez PGK jeszcze kupa czasu. Wniosek prosty: płace więcej i mam zagraconą przestrzeń. Opakowania TETRA-PAK po dwóch tygodniach w garażu rozsiewają "przyjemną" woń. Warto też podkreślić, że nasz urząd na swojej stronie internetowej jeszcze nie tak dawno pisał (teraz już nie mogę tego znaleźć), że segregacja jest taka prosta, że nie trzeba nic myć itp. Oczywiście mógłbym wystawić śmieci na zewnątrz, ale ktoś inteligentny inaczej zdecydował, że nie można wystawić ich w pojemnikach (tylko worki) więc zostawianie czegoś na miesiąc, by zajął się tym wiatr i zwierzęta jest mało kuszącą perspektywą. Wcale mnie nie zdziwi, że sporo ludzi śmieci po prostu spali. Brawo urzędnicy, brawo Rado Miasta. Jesteście genialni w utrudnianiu życia. A wystarczyło porządnie przygotować reformę tzn. odbiór segregowanych śmieci maksymalnie (!) co 2 tygodnie i możliwość ich gromadzenia w workach lub pojemnikach (każde gospodarstwo samo zdecyduje, który sposób jest dla niego lepszy).
Jeszcze lepiej było dzisiaj, gdy PGK zbierało odpady biodegradowalne. Zazwyczaj przy okazji zabierali też inne posegregowane odpady, ale tym razem woleli wieźć na przyczepie zaledwie kilka worków i dużo powietrza. Na marginesie, ulice przez które dziś jechałem miały wystawione najwyżej kilkanaście worków (różnych tzn. też z plastikiem i szkłem). I tak PGK będzie musiała te śmieci odebrać... albo może pójdą kominem i wszyscy będą je wdychać . Trzeba przyjąć założenie, że nie każde gospodarstwo domowe dysponuje możliwością odwiezienia śmieci na Zamkową, a zresztą nie po to płacimy słony haracz, by wyręczać (w myśleniu i działaniu) tych, którzy ten haracz zgarniają. W obecnym układzie noszę się z zamiarem korekty mojej deklaracji i oddawania śmieci niesortowanych. W głowie się nie mieści jak pucki urząd miasta może "pomóc sobie" w osiągnięciu przez gminę wyśrubowanych standardów unijny.
Witam, to moj pierwszy wpis na forum choć zaglądam już od kilku miesięcy. Teraz po prostu nie wytrzymałem i muszę to z siebie wyrzucić. Dzwoniłem dziś do Urzędu Miasta by zapytać kto był tak genialny i ustalił w przetargu wywóz plastików i opakowań wielomateriałowych raz w miesiącu. Przecież to kpina. W tym miesiącu odpady biodegradowalne zbierane są pięć razy, a plastiki dwa: 3 i 31 października. Ile do cholery tych brązowych worków zbierją pracownicy PGK? Znajdzie się 100 w całym mieście? Wyjdzie po 20 na cały ciężki dzień jeżdzenia po ulicach? Szlag mnie trafia, bo pracownik urzędu powiedział, że obecne przepisy obowiązywać będą przez 18 miesięcy, co oznacza, że cały przyszły rok będziemy się męczyć z górą żółtych worków. Jakbyście nie widzieli, kto nam zaserwował tak skonstruwane warunki przetargowe to powiedziano mi, że zespół kierowany przez Krzysztofa Derca. Na usta cisną mi sie słowa, ktore pewnie administrator zaraz by wyciął. A przecież można było zrobić coś tak prostego jak ruszenie czterech liter zza biurka i sprawdzenie jak duzo ludzie wystawiali i wystawiają tych plastików. A tak, zamiast dostosować przepisy do rzeczywistości to urzednicy mówią, że tak musi być bo obowiązują ich przepisy. Przepisy, które sami schrzanili. Boże, w jakim kraju ja żyję! Mama zawsze mi tłumaczyła: "Synku jak coś zrobisz źle to musisz postarać się to naprawić". Czy urzędnicy mieli takie mamy jak ja?
Witam! Zapraszam innych obserwujących do dyskusji i podzielenia się swoimi doświadczeniami. Teraz jestem zawalony robotą, ale za 2-3 dni powinno się poluzować i też przedstawię co ciekawego onegdaj dowiedziałem się w naszym magistracie (a pytałem między innymi o formularz deklaracji).
Jak wspomniałem w poprzednim poście cofnę się o jakieś kilka miesięcy. Wówczas, korzystając z informacji zamieszczonej w ulotce rozpropagowanej przez Urząd Miasta zadzwoniłem pod wskazany numer telefonu i po bodaj dwóch przełączeniach odbyłem rozmowę z sympatycznym Panem, którego nazwiska już nie pomnę. Pamiętam natomiast 3 z 5 pytań jakie mu wtedy zadałem i odpowiedzi na nie. Znaczy się, pamiętam wszystkie, ale odpowiedzi na te trzy warto przytoczyć.
Pierwsze pytanie dotyczyło pojemników i ich specyfikacji technicznej. Tak, pojemników... bo wtedy nigdzie jeszcze nie było napisane, że nie będę mógł gromadzić odpadów w pojemniku! A zatem, chodziło mi o to, by nagle nie okazało się, że mój nowokupiony pojemnik jest za szeroki o centymetr i nie mieści się na podajniku śmieciarki. Oczywiście nie mogłem uzyskać odpowiedzi na to pytanie z prostego powodu. Mój rozmówca nie miał pojęcia kto wygra przetarg i jakim taborem dysponuje, w związku z czym na początek poradził mi selekcjonowanie do plastikowych worków. Pytanie to zadałem specjalnie, by upewnić się, czy założenia formułowane w czasie przygotowywania procedury przetargowej obejmują takie techniczne sprawy. Jak się okazuje widocznie nie obejmują. Efekt końcowy widzimy dziś, czyli traktory zbierające worki (ostatnio nawet do wieczora). Co ciekawe, znajomi mówili mi (przyznaję, nie zweryfikowałem informacji), że we Władysławowie - gdzie w sektorze II przetarg wygrała właśnie nasza PGK - worki są wliczone w opłatę, która w moim przypadku byłaby o kilkanaście złotych miesięcznie... niższa niż w Pucku!
Drugie pytanie dotyczyło odpadów powstających podczas spalania paliw stałych w domowych kotłowniach. Pan nie potrafił mi odpowiedzieć, do którego pojemnika powinny być wrzucane, ale przytonie zasugerował, że do tego na odpady zmieszane. Szkoda, że wzorem Władysławowa i wielu innych miejscowości Puck nie oddzielił popiołu od innych odpadów. Wiem, że to oznaczałoby kolejny pojemnik (we Władysławowie chyba barwy szarej), ale - jeżeli wierzyć ekspertom - popiół jest stosunkowo problematycznym odpadem.
Trzecie pytanie dotyczyło... a jakże, owego punktu 5. deklaracji jaką należało złożyć do Urzędu Miasta. Zapytałem się po co to. Pan bez zażenowania odpowiedział, że w celach kontrolnych. Zrobiłem krótki monolog o braku poszanowania elementarnego prawa do tego by bez wyraźnych powodów nie być podejrzanym o oszustwo i o tym, że liczbę powinno się weryfikować wyłącznie w oparciu o dane z Biuro Ewidencji Ludności i Dowodów Osobistych skoro przyjęto system rozliczania od liczby mieszańców, a nie od zużytej wody. Wiem, że mój rozmówca nie był winny tego, że nasi kochani radni bez wstydu potraktowali nas jak potencjalnych złodziei i oszustów (bo innego wytłumaczenia tego punktu po prostu nie ma... no chyba, że bezmyślność), ale może po tej rozmowie zmienił nieco podejście do odpowiedzi na pytanie będące tematem tego akapitu.
No i mamy zmiany. jak się okazuje - na całe szczęście - nie trzeba było czekać 18 miesięcy jak informował Eddie. A teraz kilka refleksji: 1. Obniżono opłatę za śmieci segregowane - teraz różnica z niewielką nawiązką rekompensuje miesięczny koszt worków, które segregujący wcześniej musieli sobie kupić sami. 2. Ku mojemu zdziwieniu wróciła dobra tradycja sprzed "usprawnień" i PGK dostarczyła mi w tym tygodniu kilka darmowych worków (bodaj dwa żółte i po jednym zielonym oraz brązowym). 3. Nowe deklaracje nie zawierały już kompromitującego punktu 5.
Jak to mówią "lepiej później niż wcale", ale naprawdę nie trzeba było być Einsteinem by to wcześniej wyliczyć. Pewnie ludzie cieszą się z obniżki, ale prawda jest taka, że przez rok płacili sporo więcej niż w okresie sprzed wejścia w życie nowych przepisów.
Jeszcze tylko zrobić wywóz plastików dwa razy częściej niż obecnie i wprowadzić swobodę w zakresie wyboru worki/pojemniki (co pewnie będzie trudne bez dostosowania taboru samochodowego), a będziemy mieli system bliski optymalnemu. Wprawdzie nadal będę płacił więcej niż dwa lata temu, ale jak już kiedyś wspomniałem traktuję różnicę jako koszt pokrywający gospodarowanie odpadami kłopotliwymi lub niebezpiecznymi, które kilka razy w roku wywożę do PSZOKu.