Stroje regionalne i ludowe, suknie Ĺlubne, materiaĹ na firany
Z tego, co wydedukowałam, to raczej przymierzasz się do kupna, choć pierwszy post na to nie wskazywał
Szukanie kota do adopcji jest trudniejsze i na ogół dłużej trwa. Ale jest to rozwiązanie dla osób, które nie mogą sobie pozwolić na opłacenie pełnej kwoty za kota, a chcą mieć zwierze rasowe. Jeżeli jesteś w stanie wydać 1000-2000zł na kota, to pozostaje Ci tylko wybrać hodowlę.
Koty z adopcji są tak samo "wartościowe", tyle, że często starsze, czasami z problemami (np. boją się dzieci).
Jeszcze jedna uwaga - jeśli znajdziesz ogłoszenie, gdzie sprzedawane są kocięta w wieku poniżej 12 tygodni, powinna zapalić Ci się czerwona lampka. Hodowcy nie wydają kociąt wcześniej niż przed ukończeniem 12 tygodnia. Ponoć jakieś stowarzyszenie ma zapis, że można wydawać w wieku 10 tygodni, ale ja tego nie popieram. Minimalny czas to 12 tygodni.
Dejikos dobrze mowi 12 tyg to minimum .
Teraz mówisz o kupnie kociaka z hodowli.
Adopcją ( nieodpłatną lub częściowo odpłatną) nazywamy nabycie kotka starszego od kogoś, kto z różnych powodów nie może już się kotem opiekować.
Do adopcji hodowcy często przeznaczają koty dorosłe wycofane z hodowli.
Czasem są to podrośnięte, kilkumiesieczne kociaki, które jeszcze nie znalazły nowych domków, a czas już na to. One bywają do adopcji częściowo odpłatnych lub poprostu sa w niższej cenie.
Zdarzaja się do adopcji też kocięta "specjalnej troski" - ale tu hodowca szuka specjalnego domu adopcyjnego, takiego znanego i godnego zaufania.
Sama adoptowałam 7-mio letnią koteczke. Jest u nas dokładnie rok i wszystko układa się wspaniale między nią, a nami, naszym Piechem i kotem.
Skoro zdecydowałes się na kupno kociaczka, to przeglądaj strony hodowli i znajdź swoje kocie szczęście. Powodzenia
Już wszystko wiem.
Zatem chodzi mi o zakup kociaka.
Za zamęt związany z adopcją przepraszam. Niestety nie wiedziałem jak to dokładnie wygląda i co się kryje za zagadnieniem adopcja.
Wracając do zakupu kociaka. Ktoś ma jakieś sprawdzone hodowle w regionie wielkopolski?
Przejrzałem i z wlkp mam 3 oferty. Będę musiał się przejechać i obejrzeć pociechy dzięki za pomoc oby coś z tego było.
Natknąłem się na pewien problem.
Czy ktoś wie z Was jak dekodować symbole opisywane w hodowlach i co one oznaczają np. RAG n 03 RAG n 0321
Wiem że dotyczy to umaszczenia kota ale w jaki sposób to się odnosi do nazwy koloru? dnia Nie 17:24, 29 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Litery oznaczaja kolor/maść - "n" to seal czyli foczy/czarny/brązowo-kawowy w praktyce. Liczby to typ umaszczenia - "03" oznacza bicolour - to kotek z odwróconym "V" na pyszczku+białe łapy+płaszcz w kolorze kawy z mlekiem, jeśli to seal.
Kolejne liczby "21" oznaczaj cechę umaszczenia tabby = lynx, co na nasze oznacza pręgi
Czyli kotek Rag n 03 - to seal bicolour, a Rag 03 21 - to seal bicolour lynx(tabby)
O kolorach ragusiów poczytaj w tym samym dziale, tylko ciut wyżej jest wątek "Kolory RAG" - znajdziesz tam wszystko i to poparte zdjęciami.
Mój kot Severus jest przykładem Rag n 03 - zapraszam do jego watku.
sprobuje tez wytlumaczyc
Uploaded with ImageShack.us zacznijmy od "ksztaltow umaszczenia" zdjecie u gory przedstawia bikolora ragdolla z odwroconym "V" . "V" moze byc roznej szerokosci wielkosci itd .
tak jak napisalam kazda literka oznacza po kolei kolor . jezeli chodzi o kolory to tak jak pisala kociamama polecam poczytac na forum , a jesli to ci nie pomoze to wpisuj pokolei w google grafika np " ragdoll blue bicolour" i bedzie ci pokazywalo jak wyglada - ja sie tak nauczylam
Mam nadzieje ze pomoglam pisalam bardziej jezyku "ludzkim " niz profesjonalnym zebys lepiej zrozumial
Dzięki bardzo. Jesteście WIELCY
Właśnie czegoś takiego szukam jak na pierwszym zdjęciu i coraz bardziej przekonuję się do Kotki.
Dostałem już jedną propozycję za kociaka "na kolana" 1600zł Po tym co czytałem zdaje się że to chyba trochę za dużo. Co myślicie? dnia Pon 0:14, 30 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
nie ma za co
Na pierwszym zdjeciu to seal bikolor ( ciemny prawie ze czarny braz i bikolor) a co do oferty to wydaje mi sie okej , cena tak a przecietna . A czy kotka bedzie juz wysterylizowana ? i z jakiej hodowli jesli mozna wiedziec . I wiesz juz jakie umaszczenie ?
Wyglądają tak: Są zaszczepione, odrobaczone, całkowicie zdrowe.
Hodowca opisał to tak: "...Zabieg kastracji: Z uwagi na dobro zwierząt, zalecamy kastrację najwcześniej po ukończeniu 8 miesięcy u kocurów i pierwszej rui u kotek. Chodzi tu nie tylko o dojrzałość płciową, ale również fizyczną i emocjonalną oraz psychiczną. Optymalnym wiekiem do tego zabiegu pod względem zdrowotnym i fizycznym (rozwojowym) oraz behawioralnym, jest ukończenie przez młode koty pełnych 12 miesięcy. Zwykle jednak jest to niemożliwe, z uwagi na ich zachowania związane z prokreacją (znaczenie terenu, zaburzenia hormonalne u kotek)..."
O ile poczytałem to z tą psychiką to niby mit. Co do wieku się zgodzę, ale z psychiką kota wykastrowanego i koniecznością pierwszej rui, cóż sami skomentujcie. Ja nie mam takiego doświadczenia.
Hodowca poinformował że nie kastrują kotków. W zasadzie nic innego mi nie podpadło w meilu po za tematem kastracji i kwotą 1600zł i 30% zadatku za rejestrację, a przypomnę że chodzi o kota "na kolana". Z tego co pisaliście to prędzej kwoty 1200 można by się spodziewać.
Zobaczymy co zaoferują hodowcy z linku podesłanego przez Dejikos
1600 zl to wdlg mnie przecietna kwota . w gre wchodza szczepienia , utzymanie , jedzenie i wszytsko inne , jezeli kot jest z dobrej hodowli i wlasciciel chce tyle to znaczy ze karma bedzie najlepszej jakosci ,dobry weterynarz itd . + oczywiscie kazdy chce zarobic . Co do kastracji sie zgodze ze kotow nie powinno sie wczesnie kastrowac ALE mysle ze 8 czy 12 m-cy to troche przesada , Pani z hodowli powiedziala ze hormony i calkowity rozwoj narzadow plciowych odbywa sie do 6 miesiaca wiec wtedy najlepiej kastrowac / sterylizowac zeby pozniej nie "wpasc" w moment kiedy kot /kotka zacznie znaczyc lub zacznie miec ruje . No ale kazdy inaczej uwaza inaczej mowia . Ja swojego wykastruje za ok. miesiac bedzie mial wtedy prawie 6 m-cy (kilka dni do 6) a co do koloru to wydaje mi sie ze to blue colourpoint . w pszyszlosci bedzie wygladal mniej wiecej tak --> http://www.catteryshowcase.com/images/sunnybrookragdolls/sunnybrookragdolls_image5.jpg
Co do pieniedzy jeszcze to nie licz ze ceny beda o wiele nizsze bo to na prawde przecietna cena . Poza tym pamietaj ze jezeli teraz nie stac Cie to w przyszlosci moze to sie powtorzyc , Pamietaj ze koty choruja , jedza (sucha karma dobrej jakosci , puszki dobrej jakosci surowe miesko rybka), potrzebuja na zwirek , porzadny drapak ,wiec moze jeszcze to przemysl zeby decyzja nie byla zbyt pochopna . dnia Pon 4:48, 30 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Asiu cóż, o samym zakupie kota/kotki myślę już od dawna. Miałem wcześniej 2 kociaki. Jak wspomniałem dachowce i oba niestety trzeba było uśpić przez kamicę nerkową z którą nie potrafiłem sobie poradzić. Stąd z nadzieją kieruję zainteresowania na kota rasowego który nie ma tendencji do tej choroby/słabości.
Co do samej ceny to nie emocjonuję się tym póki co a jedynie opieram na tym co piszecie. To dopiero pierwsza oferta więc poczekamy co odpiszą kolejne 4 w tym z "Koci Szarm.pl"
Wypytuje hodowców o zachowania, rady hodowlane itd. by mieć najszerszy możliwy obraz czego spodziewać się po rasie jak i hodowcy.
Samo zagadnienie karmy/drapaka itp. dodatków dla kociaków to jakieś tam mam rozeznanie. Czy to jest dobrej jakości czy też nie to zapewne jeszcze poddam Waszej ocenie jako fachowców Tak czy inaczej póki co muszę się zdecydować na konkretnego kociaka i możliwie dużo się dowiedzieć o problemach rasy, bo każde zwierzę na coś choruje ale nie każde ma wielokrotnie powtarzające się dolegliwości.
W promieniu 10km od domu mam 3 hodowców. Dwóch w willach i jeden w bloku(google map się przydało ). Zobaczymy co oni odpowiedzą i wtedy jakoś zasięgnę jeszcze rady z innych regionów by wypośrodkować sobie sytuację jaka panuje w kraju. Do 300km dopuszczam dojazd więc jeśli będzie warto to się pojedzie i dalej.
Nie wiem jeszcze czy to ma być typowo pupil na kolana czy może później nie okaże się że będę chciał go pokazać na wystawie czy założyć hodowlę. Ciężko mi to ocenić w tej chwili ale możliwość taką daję pod rozwagę i muszę to ewentualnie uwzględnić w zakupie.
Nie wiem z czym się wiąże wystawianie i hodowla, jakie to koszta itd. bo nigdy nie miałem rasowego zwierzęcia ale mam nadzieję że się tego dowiem.
Czas pokaże.
Po wstępnych rozważaniach i obejrzeniu masy zdjęć doszedłem do wniosku że będę szukał kociaków w takim umaszczeniem a dokładnie z literą "V". Jakoś bardziej są one zbliżone wyglądem do tego co widuję na co dzień i łatwiej mi będzie się przyzwyczaić, choć serce nie sługa. Jak się zakocham to i Stworka wezmę dnia Pon 5:39, 30 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Emil ale to czy kociak będzie na kolanka czyli pet czy będzie hodowlany musisz zdecydować już teraz...kot pet na kolanka jest w cenie od 1200-2000 zł, natomiast kot z uprawnieniami hodowlanymi jest o wiele droższy .
Jednym słowem, nie możesz rozmnożyć kota którego kupujesz na kolanka -jest to złamanie umowy i nie będąc zrzeszonym w związku łamiesz prawo którego weszło o zakazie rozmnażania zwierząt bez uprawnień.
Ech.
Emil napisał: Z uwagi na dobro zwierząt, zalecamy kastrację najwcześniej po ukończeniu 8 miesięcy u kocurów i pierwszej rui u kotek. Chodzi tu nie tylko o dojrzałość płciową, ale również fizyczną i emocjonalną oraz psychiczną. Optymalnym wiekiem do tego zabiegu pod względem zdrowotnym i fizycznym (rozwojowym) oraz behawioralnym, jest ukończenie przez młode koty pełnych 12 miesięcy. Zwykle jednak jest to niemożliwe, z uwagi na ich zachowania związane z prokreacją (znaczenie terenu, zaburzenia hormonalne u kotek)... Asia_Messi123 napisał: Co do kastracji sie zgodze ze kotow nie powinno sie wczesnie kastrowac ALE mysle ze 8 czy 12 m-cy to troche przesada , Pani z hodowli powiedziala ze hormony i calkowity rozwoj narzadow plciowych odbywa sie do 6 miesiaca wiec wtedy najlepiej kastrowac / sterylizowac zeby pozniej nie "wpasc" w moment kiedy kot /kotka zacznie znaczyc lub zacznie miec ruje . No ale kazdy inaczej uwaza inaczej mowia . Ja swojego wykastruje za ok. miesiac bedzie mial wtedy prawie 6 m-cy (kilka dni do 6) Żadna przesada, Asiu. Ja też uważam, że odpowiedni wiek na kastrację kota czy kotki to gdy dojrzeje, a nie dojrzewa w wieku 6 miesięcy! Zdarzają się wyjątki, że kocur może wcześniej dojrzeć, gdy w jego towarzystwie jest kotka - ale - jeżeli kotka nie miała ruji, to nie zajdzie w ciążę. Kotę można zabezpieczyć lekami hormonalnymi.
Emil napisał: Nie wiem jeszcze czy to ma być typowo pupil na kolana czy może później nie okaże się że będę chciał go pokazać na wystawie czy założyć hodowlę. Ciężko mi to ocenić w tej chwili ale możliwość taką daję pod rozwagę i muszę to ewentualnie uwzględnić w zakupie.
Nie wiem z czym się wiąże wystawianie i hodowla, jakie to koszta itd. bo nigdy nie miałem rasowego zwierzęcia ale mam nadzieję że się tego dowiem. Niektóre koty nakolankowe można wystawiać, zależy to od umowy. Nie znasz się na hodowaniu kotów, to się za to nie bierz! To nie jest "cudny interes", do tego trzeba mieć pasję. Przeczytaj ten artykuł: https://lh6.googleusercontent.com/-eJ99aF2QK9g/TnXQPlm6WEI/AAAAAAAAB68/PZlc2QM986s/s1000/kot.jpg dnia Pon 7:26, 30 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Mi się bardzo podoba opcja niekastrowania w młodym wieku i bardzo żałuję, że nie dotyczyła mojego kota.
Cena 1600zł za kota na kolanka też mi się wydaje całkiem sensowna.
Mnie martwi, co się dzieje w głowie Emila Na początku chciał kota do kochania - bo w domu pusto, mógł być "bez rododowodu". Teraz, jak się okazało, że rodowód jest niezbędny, to myśli o zakładaniu hodowli. 1600zł cię szokuje, zapytaj ile kosztuje kot hodowlany! I zmień tok rozumowania.
Dejikos napisał: Mnie martwi, co się dzieje w głowie Emila Na początku chciał kota do kochania - bo w domu pusto, mógł być "bez rododowodu". Teraz, jak się okazało, że rodowód jest niezbędny, to myśli o zakładaniu hodowli. 1600zł cię szokuje, zapytaj ile kosztuje kot hodowlany! I zmień tok rozumowania.
Mam podobnie Aga, bo jeszcze nie tak dawno Emi mylisz cieczkę z rujką a teraz myślisz o hodowli ? Uwierz mi, od kiedy poznałam realia hodowli w życiu bym się nie podjęła i szczerze podziwiam dziewczyny które je prowadzą. Na pewno nie jest to biznes zarobkowy!!!
A ja myślę, że takie myśli maja prawo każdemu przebiec przez głowę. Jak kupowałam pierwszą sukę, z rodowodem i w ogóle WOW.. to też myślałam, żeby ja wystawiac, żeby mieć po niej szczeniaczki. Potem okazało się, że ma wadę serca. Kupiłam drugą i nadal myślałam o uroczych małych szczeniaczkach, choć już nie tak bardzo.. Zanim suka skończyła 4 miesiące, już wiedziałam, że nigdy w życiu nic nie rozmnożę i tego się trzymam.
Gdy kupiliśmy kota (na kolanka), pierwsza myśl mojego męża to była - załóżmy hodowlę (nie żeby Racucha rozmnożyć, ale kupić drugiego hodowlanego)! 2 tysiaki za każdego koteczka. Będziemy bogaci, a małe kotki są urocze. Ze 3 tygodnie mu to ze łba wybijałam, bo nie wierzył, że rzeczywistość nie jest tak cukierkowa i że hodowla bywa strasznie frustrująca, rujnująca psychikę, że do tego trzeba mieć serce i głowę na karku. Wydaje mi się to normalne (takie myśli o hodowli), zwłaszcza jak po raz pierwszy coś, co uznawaliśmy wcześniej za jakiś 'wysokopółkowy rarytas', staje się naszym udziałem. dnia Pon 8:32, 30 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Smużka napisał: A ja myślę, że takie myśli maja prawo każdemu przebiec przez głowę. Jak kupowałam pierwszą sukę, z rodowodem i w ogóle WOW.. to też myślałam, żeby ja wystawiac, żeby mieć po niej szczeniaczki. Potem okazało się, że ma wadę serca. Kupiłam drugą i nadal myślałam o uroczych małych szczeniaczkach, choć już nie tak bardzo.. Zanim suka skończyła 4 miesiące, już wiedziałam, że nigdy w życiu nic nie rozmnożę i tego się trzymam.
Gdy kupiliśmy kota (na kolanka), pierwsza myśl mojego męża to była - załóżmy hodowlę (nie żeby Racucha rozmnożyć, ale kupić drugiego hodowlanego)! 2 tysiaki za każdego koteczka. Będziemy bogaci, a małe kotki są urocze. Ze 3 tygodnie mu to ze łba wybijałam, bo nie wierzył, że rzeczywistość nie jest tak cukierkowa i że hodowla bywa strasznie frustrująca, rujnująca psychikę, że do tego trzeba mieć serce i głowę na karku. Wydaje mi się to normalne (takie myśli o hodowli), zwłaszcza jak po raz pierwszy coś, co uznawaliśmy wcześniej za jakiś 'wysokopółkowy rarytas', staje się naszym udziałem.
Masz rację Smuzko, ja sama w pewnym momencie stanęłam przed wyborem, sam hodowca od którego kupowałam kociaka namawiał mnie do założenia hodowli. Ofiarował pomoc i całą resztę. Jednak mam 3 kastraty w domu, bo hodowla to nie bajka i sa wzloty i upadki. Na początku przeważnie są same upadki i rozpacz. Co do wczesnej kastracji to ja osobiście mam mieszane uczucia i mój wet jej nie stosuje, zaznacza, że kocura kastruje się po ukończeniu 6 miesiąca, chodzi o układ moczowy a nie o samopoczucie, a u kotki ten proces trwa dłużej bo do pierwszej rujki. Jedna ma ją wcześniej druga później. Generalnie nie dziwię się hodowcom, że wcześnie kastrują swoje pociechy (gdybym byłą hodowlą, zrobiłąbym to samo, za dużo jest nieuczciwych ludzi aby ryzykować). Unikają nieczystego sumienia poprzez kupujących takich jak np. Emil. Ja w tej chwili czytając Twoje posty nie sprzedałabym Ci kotka niewykastrowanego/niewysterylizowanego, bo jak sam oficjalnie napisałes sam nie wiesz jak potoczą się Twoje decyzje.
Kup kastrata, zapoznaj się z genetyką rasy, powystawiaj swojego kociaka w klasie kastratów, poznaj koszty takich imprez i po jakimś czasie zdecydujesz czy chcesz się w to bawić. Nie kuś się na zakup kociaka bez kastracji bo prawdopodobnie zostaniesz kolejną pseudohodowlą. Przykro ale takie mam odczucia czytając Twoje posty.
Dejikos wlasnie o to mi chodzilo co napisala Agnieszka ze kocurek moze byc kastrowany po skonczeniu 6 m-ca , a ja z uwagi ze mam 2 pieski chce o kilka dni wczesniej zeby maksymalnie miec pewnosc ze kotek nie zacznie znaczyc terenu bo wtedy bym miala " " w domu z 2 psami i kotem . co do Emila to przemysl to bo widze ze sam nie jestes juz pewny tego co piszesz , raz kotek z adopcji potem jednak kupujesz , potem nagle ze hodowla nie masz jeszcze zadnej wiedzy na temat tych kotow . Posłuchaj sie Agnieszki i Dejikosa , bo kompletnie nie widac tego zebys przez te dwa lata kied sie zastanawiales nad ragdollem , poczytam o nich choc troche
Asia_Messi123 napisał: Dejikos wlasnie o to mi chodzilo co napisala Agnieszka ze kocurek moze byc kastrowany po skonczeniu 6 m-ca , a ja z uwagi ze mam 2 pieski chce o kilka dni wczesniej zeby maksymalnie miec pewnosc ze kotek nie zacznie znaczyc terenu bo wtedy bym miala " " w domu z 2 psami i kotem . Nie spotkałam się z kocurem, który w wieku 6 miesięcy znaczył teren, no ale może mało widziałam. Pierwsze objawy dojrzewania to - tłusty ogon i śmierdzący mocz. Oczywiście niczego nie nakazuję, każdy właściciel sam decyduje o swoim zwierzaku.
Kot moich rodziców (dachowiec) zaczął znaczyć w wieku 5 miesięcy. Rodzice wytrzymali z nim tylko tydzień (pamiętam, że był kastrowany ok 21 w wielki piątek, bo moja Mama powiedziała, że nie wytrzyma z nim świąt). Po kastracji praktycznie od razu problem zniknął.
Smużko - źle się wyraziłam - nie spotkałam się z takim Ragdollem Ta rasa ponoć późno dojrzewa. Na dojrzewanie mają wpływ różne czynniki - w tym otaczające środowisko. Jak usłyszy kotkę w rui to może mu się w główce przestawić
A że z ragdollem takim, to już wierzę.
Widzę że moje wypowiedzi wprowadziły sporo zamętu. Cóż odczucia macie słuszne, jednak nie do końca. Otóż jaw wspomniałem w pierwszym poście to mój pierwszy zakup zwierzaka z rodowodem. To co człowiek wie, a co sobie wyobraża to rzecz jasna dwie odmienne rzeczy. Wydatek 1600zł (mam już oferty za wystawowego na 1500zł, a hodowlanego na 3200zł) nie ukrywam nie jest mały biorąc pod uwagę że wcześniejsze zwierzaki były FREE. Biorąc pod uwagę obecne realia przy takiej kwocie przeszło mi przez myśl możliwość hodowli i wystawienia kota. Nie znam jeszcze cen jakie niosą za sobą takie rzeczy dlatego póki co to tylko w sferze pomysłu a nie realizacji.
Kolejną sprawą to nie miejcie mylnych odczuć. Nadal szukam kotka jako członka rodziny i tego się będę trzymał. Przychodząc na forum miałem nadzieję na wtajemniczenie w temat pupili z rodowodem. Chcę poznań po prostu możliwości zanim kupie zwierzaka i na tej podstawie dokonać właściwego wyboru niż kupić i za jakiś czas kupować kolejnego . Faktem jest że z oferty 3200zł za zwierzę do hodowli to stanowczo za dużo i nie stać mnie na to. Aspektów samej hodowli nie znam ale przy kwocie zakupu i tym co piszecie mogę ją sobie odpuścić. Co do wystawy. Bierzecie pod uwagę że można wystawić i kastrata. Rozumiem że to dotyczy kotka "na kolana". Czyli jakaś alternatywa jest.
Specjalnie nie piszę od razu wszystkiego co chcę się dowiedzieć bo z natłoku wiadomości sam nie będę wiedział już nic.
Do samego zakupu pupila podchodzę w prosty sposób. Jeśli mam zapłacić za kociaka 1600zł to niech ma wszelkie możliwe opcje rozwojowe w tej cenie. W moim przypadku główną rolę niestety gra cena. Póki jej nie ustalę nie ma mowy czy to będzie zwierze na wystawy czy hodowle czy na kolana. Zwierze na wystawy przecież jest takie samo pod względem podejścia właściciela do pupila jak to na kolana. Jedno i drugie tyle samo serca i miłości otrzyma. No chyba że jest inaczej o czym nie wiem.
Chodzi oto że sam nie jestem w stanie stwierdzić (mam za mało wiadomości) czy za kilka lat nie będę miał ochoty jechać na wystawę, a kotek to nie zabawka która po roku się nudzi tylko jest z Nami na lata. Tak jak w przypadku hodowli o czym piszecie i cenie zwierzaka wynikającej z ofert mogę sobie taką wersję odpuścić od razu tak w przypadku wystawy jeszcze nie mogę tego jednoznacznie założyć. Kociaki nie są do wzięcia od zaraz więc mam jeszcze na to czas, a Sami pisaliście żebym się nad zakupem poważnie zastanowił, więc to robię i biorę wszystkie możliwości pod rozwagę i zgłębiam temat.
Póki co uzyskałem ofertę za kotka wystawowego 1500zł co jeśli chodzi o poprzednią 1600zł za "na kolana" zdaję się być lepszą. Nie znaczy że na wystawy będę jeździł.
Wychodzę z założenia że: "Lepiej mieć możliwość a jej nie wykorzystywać, niż chcieć wykorzystać a nie móc."
Nie dziwcie się co się dzieje w mojej głowie bo sam tego nie wiem . Na kolejne Wasze wypowiedzi rodzą się kolejne pytania.
Priorytet to pupil w domu i czy to będzie kociak na kolanka czy na wystawy nie wiem. Biorąc pod uwagę że w cenie na kolanka można znaleźć opcję na wystawę to dlaczego się nim nie zainteresować. Jeśli w umowie będzie zapis że nie wolno wystawiać to nie zrobię już nic i ręce będę miał związane a chyba nikt w razie możliwości nie chce ograniczać sobie pola manewru. Być może syna wystawy zainteresują i sam zapragnie jeździć z pociechą.
Jakie zatem mogą być koszta wystawiania zwierzaka? Czy jest to przymus? Trzeba być zarejestrowanym, czy coś w tym stylu? Jakie korzyści idą z wystaw po za samym zadowoleniu? Z czym muszę się liczyć wystawiając zwierzaka?
To pytania które aktualnie mnie nurtują przy wyborze opcji zakupu, bo cena jest zbliżona kotka na kolanka i do wystawy.
Listę ofert postaram zamieścić sobie wieczorem. Wtedy mam nadzieję pomożecie mi je omówić Póki co uciekam bo auta do naprawy czekają Miłego dnia życzę dnia Pon 13:38, 30 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Emil napisał: Jakie zatem mogą być koszta wystawiania zwierzaka? Czy jest to przymus? Trzeba być zarejestrowanym, czy coś w tym stylu? Jakie korzyści idą z wystaw po za samym zadowoleniu? Z czym muszę się liczyć wystawiając zwierzaka? Cena wystawienia kota zależy od wystawy, choć nie jestem pewna. Najlepiej pojedź na jakąś (bez kota) i zobacz jak to wszystko wygląda. Imprezy są co jakiś czas, masz w czym wybierać. Nie trzeba być zarejestrowanym, trzeba natomiast wysłać zgłoszenia chęci uczestnictwa + opłatę. No i twój kot musi mieć rodowód (jeśli wystawiasz go jako kota rasowego, bo koty domowe też mogą brać udział w wystawach).
Nie każdy kot nadaje się na wystawy. Nie chodzi tylko o wygląd, ale też o charakter. Ja mam możliwość wystawiania swojego kota, natomiast robiłabym mu tym krzywdę. Przed każdą wystawą kot musi przejść serię zabiegów kosmetycznych + odbyć wizytę u weterynarza. Samo to jest wielkim obciążeniem psychicznym. Na wystawie jest masa obcych ludzi, gwar, ktoś tego kota maca, każe mu robić dziwne rzeczy. Kot bardzo płochliwy (a taki jest mój kot), źle znosi wystawy. dnia Pon 14:20, 30 Lip 2012, w całości zmieniany 2 razy
Emil napisał: Jakie zatem mogą być koszta wystawiania zwierzaka? Czy jest to przymus? Trzeba być zarejestrowanym, czy coś w tym stylu? Jakie korzyści idą z wystaw po za samym zadowoleniu? Z czym muszę się liczyć wystawiając zwierzaka?
-koszt samego wystawienia kota to kwota około 200 zł, musisz doliczyć paliwo, jedzenie, nocleg itp. -to nie jest przymus, sam decydujesz kiedy i na którą wystawę pojechać -tak, musisz być zarejestrowanym w klubie, oczywiście musisz opłacać składkę -kot podlega ocenie sędziego i zdobywa określone tytuły, ma to większe znaczenie dla właściceli kotów hodowlanych, dla kastratów to bardziej jest zabawa (chyba ) -pamiętajmy że wystawy to stres dla naszych kotów, oczywiście są koty które uwielbiają być pokazywane, jednak dla większości jest to stres.
Kwota 3200 zł, za kota hodowlanego to naprawdę nie jest dużo, w bardzo dobrych hodowlach kwota ta jest dużo większa
iza5 napisał: -tak, musisz być zarejestrowanym w klubie, oczywiście musisz opłacać składkę Serio? Kastraty też? To o tym nie wiedziałam
no żeby wystawić kota musisz być gdzieś zarejestrowany, to klub potwierdza, że możesz jechać na wystawnę nie ma znaczenia czy to kastrat czy nie
Dodam jeszcze, że koszt wystawienia kastrata jest niższy niż kota hodowlanego dnia Pon 18:16, 30 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
No zwierzaka na pewno nie będę stresował. A powiedzcie mi czy Wy jako Forum/klub robicie jakieś zloty/spoty by wymieniać doświadczenia i poznawać ludzi, czy raczej ograniczacie się tylko do internetu?
Czyli klamka zapadła. Będzie pupil na kolanka bo życie jest na tyle stresujące że dodatkowych stresów ani ja ani też pupil nie będziemy przechodzić
Mam kocurka na kolanka, szukam dla niego domu...
Madzia wysłałem meila. Chętnie obejrzę zwierzaki.
Otrzymałem bardzo atrakcyjną ofertę na kotka.
Stąd moje jak sądzę jedno z ostatnich pytań przed zakupem.
Jakie macie porównania w zachowaniu Kotek, a Kotka? Czy faktycznie można zaobserwować że kotki mogą bardziej zżyć się z właścicielem niż kot? Czy kotek będzie bardziej żywiołowy niż kotka?
Jak to wygląda wśród kotów, bo jeśli chodzi o pieski to zdanie mam wyrobione ale kotu tak naprawdę nigdy się nie przyglądałem pod względem zachowania.
Madzia. Pisałaś że masz też kotkę. Chciał bym też Twoją obserwację poznać.
Witaj Emilu, Widzę że Poznań rośnie w siłę jeżeli chodzi o Ragusie Mam kotkę i kocura. Porównanie o którym piszesz bardziej ma zastosowanie do psów (sunia bardziej przywiązuje się do właścicieli ). U kotów jest nieco inaczej. Powiem tak , powszechnie mówi się że kot jest bardziej miziasty a z kotkami bywa różnie. W moim przypadku jest tak że wszystkie trzy (dwa Ragdolle i brytyjczyk) są bardzo miziaste. Kotka napewno jest bardziej charakterna i potrafi strzelić focha ...jak to z kobietami bywa . Ale mimo wszystko ma serce na łapce
Nie ma stałej reguły. Kotki są jednak inne. Trudno to jakoś opisać, mają to "coś". Moje dwie damy są bardzo miziaste, uwielbiają pieszczoty i obie to wariatki (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). One wybrały swoich ulubionych dwunożnych, natomiast kocur kocha wszystkich i w zasadzie nie ma dla niego znaczenia, kto go głaszcze (też jest duuużym pieszczochem). Woli odpoczywać na uboczu (czasami się schować) i nie bawi się w wariactwa. Ale tak naprawdę każdy kot jest inny
Prawdajest taka, że z kobietami to nigdy nie wie się... Kotkę głaskasz wtedy jeżeli ona chce być głaskana. Kotka w porównaniu z kotem jest bardziej humorzasta. Ale tak samo kochana...
Kota też głaszczesz, kiedy on chce Nie wszystkie kotki są humorzaste, niektóre są bardzo "ciapowate". Z kotką mojej mamy można zrobić wszystko, jest taka ugodowa. dnia Wto 8:53, 31 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
W naszym "stadzie" Lussy zdecydowanie bardziej kocha mego męża, a Severus mnie, ale oboje są bardzo czuli dla nas obojga, niemniej z małą przewagą w jedną stronę.
Tęsknią tak samo za nami i baaaardzo sie cieszą, jak wracamy.
Humorków nie miewają raczej.
Nie wiem jak to napisać, bo poniekąd czuję się głupio i jednocześnie mi przykro ale rozumiem sytuację. Pragnę zwierzaka ale niestety to nie jest tylko moja decyzja. Moja lepsza połówka powiedziała NIE głównie za sprawą ceny, mimo że jest ona tak niska jak na kotka z rodowodem i jaką zaproponowała mi jedna z osób. Może za jakiś czas jak uda mi się coś sprzedać z części samochodowych lub aut wtedy będę miał co zarobiłem na boku i wymówki nie będzie. Póki co zostanie mi oglądanie nadesłanych zdjęć i marzenia o pupilu który przytuli się z lekkim pomrukiem.
Madzia czy są inne opcje?
A może w takim razie adopcja? Kotek jest w prawdzie starszy, ale to przeciez nieumnijesza jego wartości. A zaadoptować można za darmo lub za jakąś niedużą dopłatą.
zycze wytwalosci Ja czekalam na moj skarb 4 prawie 5 lat i warto bylo Mam nadzieje ze marzenie sie spelni .
Niektórzy hodowcy zgadzają się na zapłatę w ratach.
Konstancja, w wypadku adopcji trochę obawiam się przyzwyczajeń kotka i jego wcześniejszych przeżyć. Miałem kiedyś co prawda psa ze schroniska i dało się zauważyć że był on nerwowy. Panicznie bał się zwykłego strzału. Drogą przez mękę było przyzwyczajenie go pod nowe środowisko. W przypadku kota wiem że to indywidualiści a w połączeniu z moim synem 6lat może się to źle skończyć.
Dejikos jest to jakaś opcja ale póki co jeszcze nikogo nie znalazłem kto by był skłonny zrobić taki ukłon w moją stronę.
Emil mylisz pojęcia -wzięcie psa ze schronu zawsze wiąże się z tym że pies nie będzie odpowiednio z socjalizowany. Jeśli chodzi o adopcję zwierząt -ja mam adoptowanego Goldena z Fundacji Aurea który ma 10 lat i żadne z zachowań o którym piszesz nie ma miejsca -a to dlatego że ludzie dają im domki jako dom tymczasowy i znają wszystkie zachowania psa.
Jeśli chodzi o kota to hodowca będzie wiedział najlepiej o charakterze kota którego oddaje do adopcji
O raty musisz się pytać indywidualnie hodowcy ale wiem, że takie opcje również są
Lindusia napisał: Emil mylisz pojęcia -wzięcie psa ze schronu zawsze wiąże się z tym że pies nie będzie odpowiednio z socjalizowany. Bez przesady. Miałam sukę ze schronu i była idealna - o niebo mniej problemowa niż moje rodowodowe obecne.
A żeby kupić na raty, chyba trzeba by jakoś zdobyć zaufanie hodowcy. Tak całkiem obcemu chyba mało kto kota da. Ja bym nie dała.
Smużko to wszystko zależy od tego ile pies w nim przebywa. Prawda jest taka że nie zależnie skąd zwierze jest trzeba z nim pracować.
Smużka napisał: A żeby kupić na raty, chyba trzeba by jakoś zdobyć zaufanie hodowcy. Tak całkiem obcemu chyba mało kto kota da. Ja bym nie dała. Hodowca wydaje kota, jak otrzyma wszystkie raty.
Dejikos napisał: Smużka napisał: A żeby kupić na raty, chyba trzeba by jakoś zdobyć zaufanie hodowcy. Tak całkiem obcemu chyba mało kto kota da. Ja bym nie dała. Hodowca wydaje kota, jak otrzyma wszystkie raty.
Zdarza się, że płaci się raty mając już kota ale tu hodowca musi mieć duże zaufanie do kupującego.
@ Dejikos,
O takim czymś nie pomyślałam. Jak kupowałam psa na raty, dostałam go od razu. Tak samo sprzedają psy moje koleżanki - hodowczynie. Zaufanym osobom od razu wydają. Koszt trzymania zwierzaka dodatkowych kilka miesięcy nie jest mały + "uciążliwości techniczne".
@ Lindusia,
Nasza suczka była w schronie 4 miesiące.
Ja też myślałam o wydaniu zwierzaka od razu a odpowiednie zapisy w umowie np. wydanie rodowodu po zapłaceniu wszystkich rat zabezpieczają hodowcę.
@Smużko, ja myślałam o zwierzakach które w schronie siedzą czasami i kilka lat -chcąc nie chcąc zmienia im się psychika strasznie. Ale myślę, że prawie każdego zwierzaka da się zresocjalizować jeśli włoży się w to ciężką pracę
Emil moze popatrzc na ten watek z naszego forum - to byla adopcja ragdollka
W tym cały problem z adopcjami że zwierzaka trzeba pewnych zachowań nauczyć. Przestawić dietę, jeśli tego wymaga pamiętając że zwierzak nie jest już młody. Adopcja jest tańsza ale bo ja wiem czy to takie dobre dla pupila? Zmiana zachowań pod nowe otoczenie, zmiana żywienia, zmiana środowiska i to wszystko przez to że chciał bym mniej zapłacić?
Pupila nie chciał bym do tego zmuszać, ale pewnych rzeczy nie da się uniknąć, stawiając się w jego roli. Biorąc pod uwagę co przeczytałem w temacie adopcji dochodzę do wniosku że jednak wolę młodzika który ma czas wy wykształcić sobie zachowanie i ma wyuczone przez hodowcę do czego jest drapak, kuweta czy miska itd.
Swoje odczekam lub może na raty kupię jeśli przypisze mi szczęście. Przychyla się też bardziej do zakupu kotki. Bądź co bądź wolę pieszczotliwe mruczenie kociej kobiety do ucha niż kociego kawalera
Powiem Ci, że nie do końca masz rację. Mój mąż wychodził z takiego samego założenia, że młodego to się wychowa, a dorosły czy też starszy ma już swoje zachowania. Z perspektywy czasu już tak nie myśli. Natomiast adoptując kota starszego czy podrośniętego, nie wolno mu zmieniać diety. Musisz karmić go tak jak to robił hodowca, bo sama adopcja i zmiana domku to ogromny stres. Zmiana zachowań nie wchodzi w grę bo to Ty musisz dopasować się do kota a nie on do Ciebie.
Czyli tym bardziej nie mogę mieć takiego kotka. Sam jestem mało reformowalny więc nie mogę tego od innych wymagać
Czyli zostaje mi tylko zakup małej pociechy, kotka lub kotki. W obecnej chwili tylko na raty. dnia Śro 13:20, 01 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Ostatnio podczas poszukiwań otrzymałem informację że tylko 4 kociaki z miotu mogą mieć rodowód, a każde następne już nie.
Prawda to czy jakaś bajka dla dzieci?
bajeczka - wszystkie kotki dostają rodowód
Emil napisał: Ostatnio podczas poszukiwań otrzymałem informację że tylko 4 kociaki z miotu mogą mieć rodowód, a każde następne już nie.
Prawda to czy jakaś bajka dla dzieci?
Kompletna bzdura !!!!!!!, oczywiście domyślam się, że ten Twój byłby 5, 6 lub kolejny
KAŻDY KOCIAK PO RODOWODOWYCH RODZICACH (zarejestrowanych w związku) OTRZYMUJE RODOWÓD !!!!!, nie ma wyjątków
Emil widzę, że głównym wyznacznikiem zakupu kota, u Ciebie jest cena, a może lepiej poczekać pozbierać pieniądze i kupić kota takiego jaki Ci się marzy, czasami nie warto się spieszyć. Pamiętaj, że będzie to Twój przyjaciel na kilka/kilkanaście lat. dnia Pon 20:32, 06 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Emil nie Kamil No niestety nie przelewa mi się obecnie więc sprawdzam ceny, wdrażam się w temat i poszerzam wiedzę.
Emil napisał: Emil nie Kamil
przepraszam już poprawiłam
Tak przy okazji, nie jest to Ragdollek ale przemiła kotka która mi często towarzyszy przy naprawach i o dziwo huki walenia kluczami czy młotkiem ją nie przerażają. Nie ma lepszego pomocnika. Cały czas jak byłem sam dotrzymywała mi towarzystwa. Głównie za jej sprawą mimo wcześniejszych doświadczeń znów coś we mnie pękło i zapragnąłem pupila.
To już weszła mi do auta i ani myślała wyjść Urocza kotka
przesłodkie maleństwo
Śliczna jest! A ten krawacik i skarpeteczki!
Cudowna kicia
Śliczna kicia. I mam wrażenie że kot wybrał swojego pana...może to przeznaczenie??? Pomyśl o tym
śliczna koteczka i jaka odważna
Myślę właśnie. To kotka z rodziny "dachowców" przesympatyczna ale niestety potrzebuje ruchu. Inaczej skończyła by jak inne moje z kamicą nerkową. Tego bym sobie nie darował. Lepiej jej będzie tam gdzie jest niż w domu. Smutne to i zarazem radosne. Smutne bo nadal nie będę miał pupila i choć bym chciał to nie mogę jej zabrać, ale za to radosne jest to że będzie zdrowa i ma teren gdzie się wybiegać
Jak sami zauważyliście, mi serce na nią pękło
Jak ją drapię to mruczy a jak odejdę to zaraz alarm podnosi i tak niesamowicie miałczy że muszę kroku przyspieszyć by szybko wrócić. Raz musiałem ją zabrać ze sobą do domu bo ciele małe zaczęło za mną iść i auta by ja na drodze rozjechały. Rankiem odwiozłem pociechę do domku. Jak by nie było też tam ma swoich właścicieli i dzieci które się nią opiekują. dnia Pon 21:58, 06 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Przemiła koteńka. Może to ona jest Tobie na razie pisana, a Ragdollek będzie nieco póżniej, do pary. Bo każdy to powie: "co dwa koty, to nie jeden" Przemyśl to i .........
Emil napisał: To kotka z rodziny "dachowców" przesympatyczna ale niestety potrzebuje ruchu. Inaczej skończyła by jak inne moje z kamicą nerkową. Tego bym sobie nie darował. Lepiej jej będzie tam gdzie jest niż w domu. Smutne to i zarazem radosne. Smutne bo nadal nie będę miał pupila i choć bym chciał to nie mogę jej zabrać, ale za to radosne jest to że będzie zdrowa i ma teren gdzie się wybiegać
Moja też jest z tej rodziny i siedzi w domu. Nie wychodzimy z nią nigdzie, nawet na balkon (bo nie chce). Nie ma problemów zdrowotnych.
Może nieodpowiednio karmiłeś swoje poprzednie koty? Karma też ma znaczenie na działanie nerek. Może nie piły wystarczająco dużo wody.
Nie zwalałabym wszystkiego na to, że były to dachowce.
Poza tym, dachowce powinny być bardziej odporne na choroby niż rasowce, ze względu na to, że mają większą pulę genów. Może nie miałeś szczęścia.
Nawet gdyby była mi pisana wiem że siedziała by w domu/bloku z czasem z braku ruchu nabawiła by się kamieni i znów historia koło by zatoczyła. Dlatego wolę żeby została tam gdzie jest. Ma wybieg, może używać ile wlezie i przede wszystkim przynajmniej nie zachoruje jak inne moje koty
Jak to się mówi "Kocham Cię ale razem być nie możemy..."
Wodę miały zawsze. Karmy niby dla kastratów. Na owe czasy nie wiem co jeszcze mógł bym innego zrobić. dnia Wto 21:45, 07 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Emilu, karma dla kastratów to pic na wodę -taki chwyt marketingowy Ważne jakiej jakości była to karma -czy marketowa czy lepsza ?
Nie jestem zwolennikiem żeby taki kociak biegał samopas jeśli obok są auta i o tragedię łatwo
Lindusia napisał: Emilu, karma dla kastratów to pic na wodę -taki chwyt marketingowy Ważne jakiej jakości była to karma -czy marketowa czy lepsza ?
Nie jestem zwolennikiem żeby taki kociak biegał samopas jeśli obok są auta i o tragedię łatwo
Linada ma 100% racji. Koty które są "na ulicy" mają małe szanse i nie żyją tak długo jak kot w domu pod dobrą opieką. Takich przykładów jest masa. Nawet na forum kot domowy Kociejmamy który dożył sędziwego wieku. Oczywiście najwięszym zagrożeniem dla kotów "ulicznych" są samochody ale i trutki czy "dzieci" które lubią "eksperymentować". Mam wrażenie że i tak Cię nie przekonamy . Decyzje już podjąłeś...ale powiem Ci że na Twoim miejscu nie umiałabym tak jej zostawić...mimo że mam trzy koty
A ile lat mialy Twoje koty jak zaczely sie problemy z kamieniami? Prawda jest taka ze srednia jest taka ze kot wychodzacy zyje ok 3 lata, a ok.8 lat koty ktore sa trzymane w domu - trafilam kiedys na artykul z takimi srednimi. Wiadomo ze jak kot zyje 3 lata wiec jest w kwiecie wieku dlatego nie choruje, tak jak z ludzmi, dopiero na starosc zaczynaja sie problemy.
Ogolnie ja mialam dachowce, teraz ragdolla i uwazam ze dachowce ciesza sie lepszym zdrowiem, bo na Ragdollka to trzeba chuchac dmuchac
Ja bym tez zachecala do wziecia kotka do domu
Emil napisał: Nawet gdyby była mi pisana wiem że siedziała by w domu/bloku z czasem z braku ruchu nabawiła by się kamieni i znów historia koło by zatoczyła. Piszę do ściany, czy jak? Przecież napisałam wyżej, że kot dachowiec NIE MUSI być wypuszczany. To jakieś chore założenie, że to właśnie dachowce mają mieć dostęp do ogródka. To kot jak każdy inny. Dorobisz się Ragdolla to co, też go będziesz wypuszczał, żeby nie miał kamieni? No nie, Ragdolla to nie wypuścisz, bo rasowy. To, że 90% ludzi wypuszcza swoje dachowce nie znaczy, że ty też musisz to robić. Wypuszczany dachowiec nie jest szczęśliwszy.
Nie no po ulicy to ona nie biega. To teren ogrodzony a samochody były tam okazyjnie. Baza kuzyna gdzie trzyma rury, studzienki i inne pierdołki instalacyjne. Teren prywatny wynajmowany. 100m2 hala + jakieś 800m2 placu z tujami krzakami i innymi drzewami. Na terenie mieszka właściciel z dziećmi, a kotka to jedno z pociech niedawnego miotu
Wszystko ogrodzone płotem ze szczelną bramą.
Możecie mi wierzyć lepiej jej będzie tam niż w mieszkaniu 42m2 Gdyby to był dziki kot podatny na przejechanie czy inne nieszczęścia miejskie, pewnie bym go tak nie zostawił, ale ona od małego jest na otwartym terenie i teraz miał bym ją zamknąć?
Kot o ile pamiętam miał 2 lata kotka coś koło 3-4lat. W zasadzie kupowałem karmy w markecie, to wiskas to znów coś innego. Naprawdę różne by najbardziej im przypasować co lubią. Nie wiem po czym rozpoznać która karma jest dobra a która nie. Nie znam się na tym. Wiem za to że wysoka cena wcale nie jest adekwatna do tego że karma jest dobra.
Muszę to przemyśleć, choć póki co uważam że kot z wybiegiem gdzie może polować na myszy jest w swoim naturalnym środowisku i tam mu jest lepiej. Hodowlane zwierze jak Rafdoll zdaje się że bardzie domowe środowisko uważa za swoje.
Dejikos juź nic nie rozumiem.
Chcesz mi powiedzieć że naturalnym środowiskiem kota jest zamknięty dom i własnie tam będzie się czuł lepiej? Wszędzie trąbią że zwierze w swoim środowisku najlepiej się czuje. Koto wolny powinien mieć przestrzeń, kot hodowlany powinien być w domu. Jak to w końcu jest i co jest dla nich lepsze? Mam skrzywiony pogląd na życie kota czy co?
No poglądy odnośnie hodowania zwierząt to masz zupełnie skrajne od moich. W sąsiedztwie jest kotka, która rodzi młode i jej właściciele pewnie nie myślą nawet o sterylizacji. Te małe błąkają się po polu, niedługo dorosną do wieku rozrodczego i będzie ich jeszcze więcej. Ale nikt ich nie weźmie do domu, bo to dachowce, to takie mogą sobie chodzić jak im się podoba. A kotów nie ubywa, tylko przybywa.
Myślisz, że teren jest ogrodzony, ale nie znasz możliwości kota. Tam gdzie wejdzie głowa, przeciśnie się cały. To bardzo sprytne zwierzęta.
Robicie z nich dzikusów na własne życzenie.
Twoje poprzednie koty jadły Whiskasa - to jest odpowiedź na to, dlaczego chorowały. Ta karma to kupa śmieci. I bardzo często opisywano przypadki, że koty chorowały na różne schorzenia konsumując tą apetyczną "pełną mięska" karmę.
Mam taką radę. Kup mądrą książkę dotyczącą kotów. Na twoim miejscu nie sprowadzałabym zwierzaka do domu, o którym absolutnie nic nie wiem. To co je kot, jakie ma wymagania to są bardzo istotne kwestie.
Zwierze to nie zabawka. To nie ma tylko ładnie wyglądać.
Emil napisał: Chcesz mi powiedzieć że naturalnym środowiskiem kota jest zamknięty dom i własnie tam będzie się czuł lepiej? Udomowiliśmy dzikie koty, żeby siedziały razem z nami w domu. Wypuszczając je samopas i dając im wolną rękę, na powrót robimy z nich dzikusów. Kto ci powiedział, że naturalnym środowiskiem dla kota jest podwórko? To poglądy rodem ze wsi, bo tam nikt nie przywiązuje do tego wagi.
Emilu, patrząc na to w taki sposób to miejsce w którym mieszkają "wolne dzikie koty" w dzisiejszych czasach też nie jest ich "naturalnym środowiskiem" bo jest bardzo zmienione przez człowieka. Kotka garnie się do Ciebie - potrzebuje miłości i Ciebie nią obdarza Co do karm to niestety ale dużo osób karmi swoje koty źle nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Gwarantuje Ci, że "Twój kot nie kupowałby Whiskasa" Koty to zwierzęta mięsożerne. A wiesz jaka zawartość mięsa jest w tego typu karmach ? 4%. Reszta to pasza jak dla kur. Kotka była z Tobą już raz w domu. Jak się zachowywała ? Poza tym.. Zawsze można nauczyć kociaka chodzić na smyczy i zabierać go na krótkie spacerki w jakieś zaciszne miejsca. Pomyśl o tym
Tacco napisał: A wiesz jaka zawartość mięsa jest w tego typu karmach ? 4%. 4% mięsa pochodzenia zwierzęcego. Czyli tego, co zostaje z właściwego mięsa. Poza tym masa chemii.
Emil zacytuję Ci z Wikipedii jak wygląda naturalne środowisko kota. Cytat dotyczy żbika: "Zamieszkuje gęste lasy obszarów górskich. Najlepiej czują się na skraju kompleksów leśnych. Znajdując schronienie wśród drzew, a polując na terenach otwartych: łąkach, śródleśnych polanach, na polach. Szacuje się, że w Polsce we wschodniej części Karpat żyje nie więcej niż 200 żbików."
"Baza kuzyna gdzie trzyma rury, studzienki i inne pierdołki instalacyjne" jest tak samo nienaturalnym środowiskiem jak 42m mieszkanie.
Dejikos napisał: Na twoim miejscu nie sprowadzałabym zwierzaka do domu, o którym absolutnie nic nie wiem. To co je kot, jakie ma wymagania to są bardzo istotne kwestie.
Zwierze to nie zabawka. To nie ma tylko ładnie wyglądać. Właśnie o tym myślę i wiem, że tak kotka lubi skakać, drapać i gryźć. Nie nadaje się dla dziecka jako przytulaśny pupil. Z drugiej strony nie wiem co jada(pewnie wszystko).
Dlatego myślę o kocie z hodowli. Hodowca wie co je kot, jak się zachowuje, a przede wszystkim udzieli mi mam nadzieję istotnych rad.
Tacco napisał: Kotka garnie się do Ciebie - potrzebuje miłości i Ciebie nią obdarza Wesoly Tylko czy obojgu wyjdzie to na dobre. Tacco napisał: Co do karm to niestety ale dużo osób karmi swoje koty źle nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Gwarantuje Ci, że "Twój kot nie kupowałby Whiskasa" Wesoly Koty to zwierzęta mięsożerne. A wiesz jaka zawartość mięsa jest w tego typu karmach ? 4%. Reszta to pasza jak dla kur. Kotka była z Tobą już raz w domu. Jak się zachowywała ? Poza tym.. Zawsze można nauczyć kociaka chodzić na smyczy i zabierać go na krótkie spacerki w jakieś zaciszne miejsca. Pomyśl o tym Wesoly Co do karmy w życiu bym nie przypuszczał że to taki chłam. Co więc polecacie? Co do nauki kota to się zgodzę ale instynktu nie da się wyleczyć czy wyuczyć. Jeśli zwierze było dzikie to takie pozostanie. Nieufne, będzie polować, będzie agresywne, będzie ostro dawać do zrozumienia że mu się coś nie podoba. Takie miałem poprzednie koty i znam to z autopsji. Dlatego ukierunkowałem się na kota wyzbytego agresji, szybciej dziecko nauczę by nie psociło się pupilowi niż kota by nie atakował dziecka bo jest małe i wielu rzeczy nie rozumie. Po za tym gdyby kotka zaczęła skakać mi po szafach, oknach i firanach. Zobaczył bym walizki przed drzwiami i wyjechał razem z nią z pomocą żony Takie dachowce lubią skakać po szafach i przesiadywać wysoko. Są nieprzewidywalne. To rzeczy które niestety nie pozwalają mi takiego kociaka zabrać do domu, a większość wie że póki są małe i istna z nich słodycz. Gorzej jak dorosną, a to nie zabawka.
Sam nie wiem już co zrobić. To co uważałem za słuszne przy tym co piszecie jest roztrzasnąć o ścianę.
Spać przez Was nie mogę, bo wiecznie się zastanawiam co jest dobre i co wybrać
I dzięki Wam za to dnia Śro 11:19, 08 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Boli mnie, jak czytam to co piszesz. Ale za stary już jesteś, żebyś zmienił myślenie.
Emil napisał: Dlatego ukierunkowałem się na kota wyzbytego agresji, szybciej dziecko nauczę by nie psociło się pupilowi niż kota by nie atakował dziecka bo jest małe i wielu rzeczy nie rozumie. Ragdoll też może być agresywny, jeżeli nie będziesz nad nim pracował. To, że w hodowli nauczyli go dobrych manier nie gwarantuje, że w domu, w którym nie ma dyscypliny będzie zachowywał się tak samo.
Emil napisał: Po za tym gdyby kotka zaczęła skakać mi po szafach, oknach i firanach. Zobaczył bym walizki przed drzwiami i wyjechał razem z nią z pomocą żony Takie dachowce lubią skakać po szafach i przesiadywać wysoko. Są nieprzewidywalne. Ragdolle też skaczą po firankach, siedzą na szafach i są nieprzewidywalne.
I już nie mam chęci dalszego udzielania się w tym temacie, bo jesteś przekonany, że dachowce to dzikie koty i zło konieczne w domu. Nie dogadamy się nigdy. Pozdrawiam!
Co do karm to poczytaj dział " Jak prawidłowo karmić kota". Jest tam wątek "Polecane karmy" i wiele innych ciekawych wskazówek. Nikt Cie nie zmusza do zabrania tej koteczki oczywiście. Niektórym kotom - przyzyczajonym do życia na wolności mogłoby być naprawdę ciężko przystosować się do życia w mieszkaniu. Sama miałam kiedyś takiego kota - które siedział cały czas na parapecie i miauczał bo chciał wyjść no ale to już ocenisz Ty i Ty podejmiesz decyzje Co do agresji i skakania po szafkach to biorąc ragdolla, również nie będziesz mieć takiej pewności. Mój Tacco jak mu się coś nie podoba to gryzie. Natomiast Flipper nie jest wcale agresywny jednak straszny z niego łobuz . Po szafach latają razem. Tacco stąpa jak książe i niczego nie niszczy a Flipper wpada jak burza. Ostatnio zrobił sobie gniazdo w doniczce paprotki która stała wysoko na szafie Wiem, też że posiadają instynkt bo jak byłam z nimi w lesie i podbiegł pies to oba kociaste migiem wskoczyły na drzewa Może zastanów się czy chcesz w ogóle kota? Może lepiej psa, którego łatwiej nauczysz posłuszeństwa?
Naturalne srodowisko kotu nie zagraza, bo drzewo przeciez kota nie zaatakuje ale problemem sa auta i inne niebezpieczenstwa ktore wytwarza czlowiek, a ktore zagrazaja kotu wolnobiegajacemu. Ogrodzenie terenu dla kota nie jest zadnym zabezpieczeniem, bo on spokojnie moze sie wspiac po plocie lub przecisnac przez szczeline. Naraazie jest maly wiec sie boi, im bedzie starszy tym bardiej odwazny i zacznie opuszczac teren ogrodzony.
Problemem kotow wolnobiegajacyh jest brak sterylizacji. Potem z jednego kota zrobi sie kilka, potem kilkanascie. Beda chodzic wyglodzone, beda sie bic o kazdy kesek.
Koteczka jest mala wiec jak by trafila do mieszkania to spokojnie by sie tam jeszcze zaklimatyzowala, gorzej z doroslym kotem. Zawsze jak wspomniala Tacco mozna kupic szeleczki i probowac kota wyprowadzac na jakies przechadzki jesli energia go rozpiera
A jesli chodzi o karmy to poleca ten watek, ostatnio wlasnie byla nawet dyskusja apropo marketowek:
Dejikos napisał: Boli mnie, jak czytam to co piszesz. Ale za stary już jesteś, żebyś zmienił myślenie.
A ja sie nie zgodze - tylko krowa nie zmienia zdania Moim zdaniem czasem pewne osady wynikaja z niewiedzy
Naczytałem się opinii o ragdollach że to koty wyzbyte agresji i nie skaczą wysoko po meblach, idealne dla dzieci itd. Z tego co piszecie to też nie do końca prawda. Sam już nie wiem.
Dejikos wyjaśnijmy sobie coś. Moje przekonania nie są tu istotne, Nie przyszedłem tu by się w nich utwierdzać tylko uzyskać pogląd innych i wysłuchać rad doświadczonych osób mając otwarty umysł. Piszę o Swoich doświadczeniach i o tym co wiem, a czy to jest słuszne liczę że na to Wy wskażecie. Chyba taki jest jeden z głównych celów forum. Nigdy nie napisałem że dachowiec to zło konieczne, napisałem że wiem co robiły 2 moje koty i nic więcej. Na chwilę obecną na takiego skocznego dzikusa nie mogę sobie pozwolić ale nie uważam ich za jakieś zło. Nie chcesz pomóc trudno, nie będę zmuszał ale jak pomożesz będę wdzięczny. To że jestem "Już tak stary" nie znaczy że nie mogę się czegoś nauczyć.
Przyznałem że nie wiem wiele o kotach i opieram się na własnych doświadczeniach i informacjach z TV czy zasłyszanych. Po to tu jestem żeby się czegoś dowiedzieć więc nie struj fochów Dejikos tylko pomagaj
Apropo Ragdollkow - moj jest spokojny, niskopodlogowy -dokladnie taki jak w opisie rasy, chociaz tez lubi sobie poszalec w ogrodku - to wtedy jest jeszcze spokojniejszy Ale co kot to inny charakter, nawet w przypadku konkretnej rasy
Kochany, ja żadnych fochów nie stroję, tylko gadanie "do ściany" nie za bardzo mnie interesuje. Cokolwiek nie powiem, to wciąż powtarzasz to samo, ile można. Nie chcesz zwykłego nierasowego kota, to nie, nikt ci nie nakazuje posiadania takiego. Ale nie utwierdzaj innych w przekonaniu, że te koty są szczególne pod względem wychowawczym i że środowiskiem, w którym powinny się chować jest podwórko.
Z każdym zwierzakiem trzeba pracować, nawet z chomikiem, bo jak nie będziesz się nim zajmował to potraktuje cię jak zagrożenie. Kupując kota w hodowli nie otrzymujesz produktu gotowego, który można wstawić do domu i nic z nim nie robić.
Twoja wiedza na tą chwilę jest zbyt mała, moim zdaniem, żeby jakiś zwierzak u ciebie zamieszkał i był szczęśliwy.
Mam kotkę nierasową, głuchą do tego od urodzenia, a mimo to potrafiłam ją wychować i nie jest dzikusem. A też była kotką podwórkową!
To nie wina kota i to nie kot decyduje co mu wolno a czego nie. Jeżeli właściciel nie będzie pilnował zasad, to z każdego zwierzaka można zrobić potwora. dnia Śro 12:16, 08 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zgadzam się z dziewczynami, duuużo nauki przed Tobą. Poczytaj proszę o żywieniu z linków od dziewczyn -dowiesz się dlaczego nie kupować karmy w marketach i nie oznacza to, że musi być najlepsza od weta ! Wręcz przeciwnie większość z nas kupuje karmę w sklepach internetowych bo wychodzi to znacznie taniej.
Uwierz mi, bo sama miałam również dachowce -zależy to tak samo od charakteru kota jak się zachowuje a nie od danej rasy.
Mam w domu trzy Radolle -dwa kocurki i kotkę. I te niskopienne koty przesiadują wysoko na regale, wieszają się na mojej ukochanej firance a dzisiaj zawiesiły się na siatce na balkonie jak małpki z zoo Jednemu to nawet nie w głowie a drugi psoci za trzech a są po tym samym tacie Mamy trzyletnią córę i to nie raz ona jest większym zagrożeniem dla nich niż one dla niej Dziecko należy nauczyć delikatności do żywego stworzenia i traktować go jak członka rodziny. Mi również zdarza się zbić talerz czy wazon jak moim kotom ale to nie oznacza że zaraz mnie mąż za to wystawi za drzwi Jeśli żona ma takie podejście i nie lubi zwierząt to po prostu ich nie miejcie bo skrzywdzicie siebie i zwierze
Wiem że moja wiedza na temat kotów jest mała i liczę się z tym. Nie utwierdzam nikogo w tym że koty dachowe potrzebują jakiegoś specjalnego traktowania. Pisałem tylko o moich doświadczeniach z dwoma. Osobiście nie znam za bardzo zasad jak z kociakiem postępować i jak go wychowywać. Dotychczas uczyłem jak umiałem psa.
Liczę że poszerzę wiedzę, na tyle bym mógł takiego malucha wychować. Niestety bez rozmów, rad, sprostowań mojego myślenia nie nauczę się tego. Jestem wdzięczny za wszelką pomoc i rozwiewanie moich często nietrafionych teorii.
Ja czytam, Wy piszecie. Proszę tylko o trochę zrozumienia mojej sytuacji. Póki co wcześniej zwierze rasowe było dla mnie zagadką, a fachowa opieka kotem czymś o czym wcześniej nigdy się nie zastanawiałem. Proszę o więcej rezerwy do tego co piszę i nie irytujcie się tak od razu. Bóg Wam w dzieciach wynagrodzi Waszą dobroć i pomoc, a przy jakimś zlocie czy spotkaniu z wielką chęcią i Ja
Zamieniam się w słuch. Co radzicie zatem na początek takiemu laikowi jak Ja?
Mnie tam już Pan Bóg w dzieciach wynagrodził ( chociaż córeczki mi nie dał), więc podpowiadam.
Na początek kup książkę o pielęgnacji i wychowaniu kota od kociaka i przeczytaj bardzo dokładnie ze dwa razy.
Znajdź też hodowlę, z której chciałbyś kociaczka i nawiąż kontakt telefoniczny/mailowy, a najlepiej osobisty. Ważne żebyś zobaczył, jak żyją i zachowują się różne ragdolle i to w różnym wieku.
Bardzo dużo czytaj informacji z naszego forum, zawartych w działech: - Zdrowie, - Ragdoll, czy szmaciana lalka
Tam jest najwięcej mądrości oraz przykładów z życia różnych kotów.
Musisz dowiedzieć się wiele podstawowych rzeczy, zanim sprowadzisz kotka do swojego domu.
A o dachowcach - słodkich i grzecznych, które były moimi pierwszymi kotami możesz przeczytać w moim wątku wspomnieniowym "Kociostory Kociejmamy". Jeden był właśnie znajdą, co to przylazła do naszej firmy. Był wspaniałym cułym i mądrym kotem. Natomiast mama mojego pierwszego, ukochanego Florianka - to ona nas znalazła i natychmiast urodziła nam kociątka ( po 3 chyba dniach) - jedno - Florian zostało z nami. Natomiast pozostałej dwójce i ich mamie znaleźliśmy dobre domy.
Wiele z nas zaczynało swoją przygodę z kotami właśnie dzięki dachóweczkom. I to jakoś tak zwykle bywa, że to właściwie ona nas znajdują i adoptują.
Dobrze wychowany i madrze kochany kot, to wspaniały przyjaciel , - takiego Ci w przyszłości życzę.
Ps. A nie dziw się dziewczynom, że się zniecierpliwiły, bo rzeczywiście - niby chcesz rady, a tkwisz przy swoim. Więc tak, jak sam mówisz - " My radzimy, Ty czytasz, myślisz, uczysz się i pytasz". Od nadmiaru wiedzy nikt nie ucierpiał, a już napewno zyska bardzo na tym Twój przyszły kot.
Do tego co napisała Kociamama dodałabym tylko żebyś porozmawiał ze swoją żoną. Mam wrażenie że nie podziela Twojego entuzjazmu. A taką decyzję musicie podjąć razem...żebyś czasem nie robił "niespodzianki".
Emil, Emil, Emil. Mam nadzieję, że Twoje wyobrażenie o zwierzętach domowych się zmieni. Nawet nie chcę pytać gdzie jest miejsce psa (bo mam wrażenie, że odpiszesz, że na podwórku w budzie). Musisz zmienić swoje i żony podejście do zwierzaka DOMOWEGO, bo kot to nie tygrys i wcale nie jest mu najlepiej na wolności. Zacznijcie od tego, potem poczytaj o żywieniu, o kosztach jakie niesie za sobą posiadanie kota (bo nie są małe) o ich charakterach i usposobieniu. Dopiero potem pomyślcie o zwierzaku.
Aga ale wygląda na to że Emil tu się pojawił własnie po to żeby się czegoś nauczyć . Myślę że to dobrze że mówi otwarcie, niż czaruje że wie wszystko. Fakt, ma inne (a może już możemy napisać w czasie przeszłym ) podejście do pojęcia kota, jego wychowania i karmienia. Ale forum powinno wychowywać. Myślę też o pojęciu rodowodowy. Moim zdaniem lepiej tłumaczyć niż karcić...bo często skutek jest odwrotny. Taka osoba która dostaje kubeł zimnej wody za brak wiedzy i świadomości..."zwija" się z forum zanim zrozumie co staramy się przekazać
Tasiemka napisał: Aga ale wygląda na to że Emil tu się pojawił własnie po to żeby się czegoś nauczyć . Myślę że to dobrze że mówi otwarcie, niż czaruje że wie wszystko. Fakt, ma inne (a może już możemy napisać w czasie przeszłym ) podejście do pojęcia kota, jego wychowania i karmienia. Ale forum powinno wychowywać. Myślę też o pojęciu rodowodowy. Moim zdaniem lepiej tłumaczyć niż karcić...bo często skutek jest odwrotny. Taka osoba która dostaje kubeł zimnej wody za brak wiedzy i świadomości..."zwija" się z forum zanim zrozumie co staramy się przekazać
Tasiemeczko podpisuję się pod tym obiema ręcyma . Wiem ,że takie wychowywanie ,to trudna sprawa. Zapewne w niektórych przypadkach beznadziejna . Ale chociaż spróbujmy dotrzeć do tych osób. I tak jak pisze Monika tłumaczyć ,tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć A kiedy naprawdę zacznie się w nas gotować , możemy wypić łyk zimnej wody , zamiast wylewać ją iksińskiemu na głowę .
Na szczęście wydaje mi się, że Emil to fajny gość i się na nas nie obrazi. A z ostatnich postów wynika, że ma chęć dowiedzieć się czegoś więcej więc jeszcze będzie z niego rasowy kociarz! No nie Emil?
vivienne Mam taką wielką nadzieję. Obrażać się nie mam na co. Sam prowadzę jedno i jestem jeszcze na innym forum. Wiem jak to wygląda i z lekką rezerwą podchodzę do osób które szybko się irytują, bo nie na tym rzecz polega żeby zaraz postawić się okoniem tylko dowiedzieć się czegoś. Każdy z Nas czasami ma gorszy dzień Macie racje przyszedłem tu właśnie dla wiedzy, by nie popełniać kolejnych byków w opiece nad pupilem
No ja tylko tak na zakończenie tematu dodam że też marzyłam o ragusiu, biremce i koniecznie z rodowodem inna oczywiscie nie wchodzila w gre jestem na tym forum tak dlugo ze calkowicie popieram rasowy=rodowodowy ale przytrafiła nam sie niesamowita historia i mamy kotka ktorego mozna nazwac dachowcem, ciezko okreslic kim byla mama i tata, mial byc syjamem. W kazdym razie moj stosunek do nazwe to "zwyklaych" kociastych zupelnie sie zmienil, no i oczywiscie sie dokocimy
A dziewczyny są super i napewno coś doradza w kazdej kwestii