ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany

ŻOŁNIERZ IMPERIALNY TOM I. Pobór, wyposażenie, szkolenie, żołd, wyżywienie, administracja.



Autor: Jean Morvan
Wydawnictwo: NapoleonV
Oprawa: Twarda
Strony: 500

ŻOŁNIERZ IMPERIALNY TOM II. Życie w czasie kampanii, bitwa, śmiertelność, jeńcy, nagrody, morale.



Autor: Jean Morvan
Wydawnictwo: NapoleonV
Oprawa: Twarda
Strony: 500

Wstęp: "W ubiegłym wieku, armie cesarskie opanowały Europę, wstrząsając światem. Nie chcę, przynajmniej na tę chwilę, studiować wszystkich elementów tych nieśmiertelnych armii. Do innych, bardziej upoważnionych niż ja, należy zajmowanie się psychologią i fizjologią ich niezrównanego wodza. Jeszcze inni z pewnością skupią swoją uwagę na ich oficerach. Ja natomiast nosiłem się z zamiarem namalowania portretu żołnierza. Kiedy brał on udział w bezpośredniej akcji, musiałem zobaczyć z bliska przejawy jego chęci, reakcje, które miały miejsce jedne po drugich i wtedy portret żołnierza jawił się jako zaledwie cień oficera, który go prowadził, ducha Cesarza, który mu przewodził i który go zdominował.
Oczywiście prawdą jest, że badanie indywidualności, bogate w incydenty sentymentalne, wydaje się bardziej atrakcyjne, niż zgłębianie tych mas prowadzonych przez zewnętrzną wolę, ale kiedy manifestuje się ona w sposób tak przenikliwy jak u Napoleona i w ludziach tak wrażliwych jak naród francuski, wola ta tłumaczy pomieszanie inspiracji tłumów w chwalebnych gestach z losem żołnierzy w szeregu, który narasta od Friedlandu do Montmirail. Nie wydaje się on już wcale być tym anonimowym stadem, zabawką ambicji wielkiego człowieka, ale czymś doniosłym, co przetoczyło się przez duszę tragicznego rodzaju bohatera, osaczonego przez własne przeznaczenie.
Próbowałem podążać za tymi żołnierzami od dnia, w którym uchwały senatu rzuciły ich, przygnębionych na rejestry rekrutacji, aż do dnia, w którym zgaśli oni w dymie walki, zgnili na słomie szpitalnej lub kiedy wracali do kraju, odziani w łachmany, poranieni nie do zniesienia, znienawidzeni przez szlachtę, burżuazję i księży, ale bogaci we wspomnienia na resztę ich życia i z sercem na zawsze drżącym pamięcią o tym, że współtworzyło się epopeję (historię).
Aby wejść w ich intymność, żyć ich życiem wędrowników, zrozumieć jednocześnie wzniosłość ich heroizmu i nieuchronność ich grabieży, musiałem zebrać więcej ich przeżyć niż zgromadziły oficjalne raporty, czy też dokumenty bardziej konwencjonalne.
W rzeczywistości, każdy wie, że Cesarz, który bez przerwy przywoływał historię, sam starał się ją grawerować, przeinaczając przeszłość podtrzymywał swoje niewzruszone zdanie na temat myśli o przyszłości. Jest powszechnie wiadomym, że w miarę jak wzbijał się on w swoim marzeniu, człowiek umykał mu z pola widzenia a pozostawał jedynie, spowity chmurami lud, dręczony błyskawicami i fantasmagoriami, on znieważył bezwstydnie prawa tej historii, której sam był bohaterem, której chciał być słowem, jak i jej dworzan, jej generałów, pył książąt i królów jak trąba powietrzna unosiła się nad ziemią Francji; odbierano go, jak gdyby wcale nie troszczył się o szczegół, ani też nie posiadał szacunku względem wzniosłych czasów konsularnych, jak pozostali; nie próbowano już wyróżniać jednostek ludzkich. Żołnierz, kryjący się pod numerem pułku, klasy społecznej oraz numerem wpisu w księdze poborowej pozostaje nieznany.
Biuletyny Napoleona odzwierciedlają iluzje, którymi chciał on olśnić cesarstwo i cały świat. W świetle korespondencji i raportów, które mu sporządzano jawi się on nam jako człowiek, który robił wszystko co należało robić, ukazuje się on takim jakim chcielibyśmy go widzieć. Prawie wszędzie, wszystkie dane są przybliżone, akta zniekształcone, uczucia wyegzaltowane, wyblakłe, zamazane. Niemniej, są to główne dokumenty wojskowej historii epoki, konkretnej historii, zimnej, neutralnej, oficjalnej. A powinny dostarczyć nam identyfikacji ciał, zweryfikować nazwy, miejsca, daty badań, które były podejmowane, to nie powinno być wcale uogólnienie tych, których aspekt fizyczny i namiętną duszę trzeba by wyciągnąć, tych dwu milionów żołnierzy, których rewolucyjny cesarz rozrzucił po antycznych królestwach jak strumienie żywej lawy, które odkryły narodom uciśnionym znaczenie ich narodowości, i którzy wzbogacili swoimi trupami pola Europy, siejąc wśród ludów niezniszczalne ziarna anarchizmu.
W rezultacie, to we wspomnieniach, w pamiętnikach a zwłaszcza w gazetach targowych, w intymnych listach, które byłyby nacechowane szczerością, gdyby tylko korespondenci nie wiedzieli, do której inkwizycji oddają je agenci posterunków, policja i kontr-policja cesarska, szukałem charakteru, którego nadały armii koleje tych milionów ludzi wykorzenionych z ziemi ojczystej. Obserwator wydaje mi się tym lepszy, gdy poznał on z bliska żołnierza, z którym był w kontakcie, i dlatego, że w rożnych warunkach, wśród natłoku obcych zwyczajów, pozostając w stopniu podoficera, zachował on trzeźwy umysł. W tych okolicznościach, wydaje mi się on bardziej godny zaufania niż zakłopotany marszałek maskujący błędy taktyczne, niż starszy oficer, zmartwiony faktami i posunięciami swego szefa, który pozwalał prowadzić mu intrygi konieczne do jego awansu, który twierdzi, że reprezentuje armię, której kolumny zna on tylko w ulotnym aspekcie sytuacyjnym, który pogania ją do galopu i rozwija przed nią kombinacje strategiczne, którą poznał on tylko podczas okresu Restauracji. Tenże podoficer wydaje mi się bardziej godny zaufania niż wojak zmącony mirażem łatwych iluzji, przesycony bajkami wartownik, mózg entuzjastyczny i nieokrzesany, dusza znakomitego Dumaneta w ciele z brązu.
I to dlatego wolę Fantina, Combesa, d’Illinisa, Gonevilla, Hulota, Giroda, nawet – tego zrzędę Piona des Loches, od Marmonta, zaniepokojonego Arapiles. Od Segura, bez wątpienia odważnego żołnierza, który uprawia pretensjonalną lirykę między rosyjskimi świerkami, wśród furgonów Napoleona; od Marbota, gaskońskiego samochwałę, Coigneta, którego prosty umysł i heroiczne serce rozpamiętują, z nieuchronną deformacją, waleczność tych, którzy przeminęli. Fezenzac w obozie Bourgogne, z bezpośredniej bliskości swojego baraku daje nam precyzyjny i malowniczy obraz swych kolegów; w miarę jak zaczyna się buntować, żołnierz zamazuje się dla niego, traci swoją indywidualność, zachowując przy tym zawsze swoją skrupulatność. W 1813, podczas gdy jest on generałem, jego brygada staje się aglomeratem, reprezentuje się poprzez cyfry, w których szczególny charakter człowieka ujednolica się, roztapia i znika. Saint-Chamans, pomiędzy obowiązkami, szybkimi spacerami, nie widzi wcale żołnierza, jak w dniu bitwy, i jest dodatkowo zaciemniany przez obraz Soulta, swego protektora. Barthezene rozważa masy, dyskutuje o efektach, krytykuje raporty i zaniedbuje innych. Lucas, ten malarz, jest żywo zachwycony aspektem ulotnym rzeczy, ale nie szuka on wcale duszy, i jeśli nawet coś obrazuje to nie kreśli charakterów.
Kapryśny Gourgaud, Don Kichot swego cesarza, chce urobić historię na swoją modłę, nie notować wcale wspomnień. Sołtyk spostrzega tylko Napoleona, jest oślepiony tym słońcem. Laffaille, Larrey, Jomini, są zbyt wyjątkowi, mimo, że dobrze poinformowani; Szlachcic Rocca, przyszły kochanek Madame de Staël, podejrzani; Talandier, bezwartościowy i dopasowujący się do okoliczności; Sarazzin, bandyta bez skrupułów i zdrajca.
Byłoby nam potrzeba wiele zapisków, takich jak te Routiera, wiele dzienników, jak te Vionneta, które wydają się być w dużej mierze na zawsze stracone. Jednak im bardziej sytuacja tych improwizujących autorów pogarszała się, tym bardziej dokumenty te były wydawane przypadkowo; troska o ich zachowanie zmniejszała się, a w trakcie kiedy wrogie nastroje wzrastały w ich środowisku nawet i te zeszyty zabrudzone deszczem, potem, krwią, zamiast być traktowanymi jak papiery wartościowe, stopniowo, z powodu panującej wszechobecnie ignorancji, zapomniane niszczały. Rodziny traciły w ten sposób zbiory swej chwały, a losy cichych bohaterów poległych na polu bitwy, pozostaną na zawsze nieznane.
Jednakże, dzięki tym, które posiadamy, tym, które dzięki niewyczerpanej ciekawości czytelników pozwalają odkryć każdy rok, i które precyzyjnie określają różne kampanie, jest możliwe, żeby stworzyć ideę czule zbliżoną do żołnierza cesarskiego i podążyć za jego ewolucją od anarchii pierwszych miesięcy konsularnych aż do nieładu ostatnich dni cesarstwa. I jeśli dodamy do tych dokumentów te, które dostarczają zagraniczni wojskowi, przyjaciele lub wrogowie; ci, którzy podążają za naszymi armiami. A także, gdy dodamy do tych dokumentów te, które dostarczają zagraniczni wojskowi, przyjaciele lub wrogowie; ci, którzy podążają za naszymi armiami, i którzy, mniej wzięci do rozruchu, byli bardziej zdolni obserwować efekty wojny w kraju gdzie gorzała ona zawzięcie; ci, którzy byli obywatelami tamtych krajów, raz naszych sprzymierzeńców, raz naszych przeciwników - zawsze nasze ofiary, jeśli szukamy w końcu duszy rycin czasu, zdajemy sobie sprawę, że istnieją elementy wystarczające, nie tylko, aby namalować na żywo żołnierza cesarstwa, ale jeszcze, aby porównać go z innymi żołnierzami swego czasu i następnie ustalić jego pozycję w świecie fizycznym i określić jego dokładną rangę w świecie moralnym.
Z pewnością niektórzy zarzucą mi rozmycie heroicznego ducha czasów by stworzyć miejsce postaciom często smutnym, lecz czasami chwalebnym. Nie piszę wcale dla tych właśnie. Pracuję, przynajmniej staram się, dla tych, którzy poszukują szorstkiej rzeczywistości, i którzy myślą według słów Leonarda da Vinci, że miłość jest tym bardziej żarliwa im dokładniejsza jest wiedza. Bohaterowie ci, mężczyźni, byli nimi kilka godzin, ale żołnierzami w mundurach, zostawali oni na lata, i pośród zmian ich wojskowego życia, chciałem za nimi podążać, zamiast umiejscawiać ich tylko w ujęciu walki, szlachetnej i przejściowej. Pokazałem ich z nieokrzesanymi instynktami, czasami czułymi, a czasami brutalnymi, z takiego ludu, z jakiego wyszli. I bez poszukiwania, ale i bez pomijania ich wad, próbowałem zgłębić ich świadomość i rozpoznać co to: mundur, dyscyplina, przygody, sukcesy, zwycięstwo, geniusz, zdeterminowani młodzi ludzie, także entuzjaści, mogący popełniać pomyłki nie inne niż te znane z całej ludzkiej młodości.
To ca znalazłem, spróbowałem obiektywnie przedstawić. Ale dwa miliony mężczyzn, którzy byli naszymi wielkimi wujami, naszymi przodkami, co krew Francji rozlewają w huraganie bitewnym od Korfu do Lizbony, od Kadyksu po Moskwę, ich sucha natura; ich prestiż, rozmach i to jak wibrują, dźwięczne i bolesne metalowe linie, kiedy burza przemija, tak włókna mego serca drżały na ich triumfy i odbiło się echo ich agonii."






© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting