ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany

dogo.ewa napisał: Witam
Myślę o tym aby zabierać Czestera na ogródek na smyczy, tylko nie wiem jak się do tego zabrać
Szelki czy obroża ? Próbować chodzić w domu ? Czy jakoś go do tego przyzwyczajać?
Pewnie podobnie ja z psem, ale jednak kot to nie pies.
W jaki sposób uczyłyście Wasze koty?

Ja birmana rodziców uczyłam tak: jak wychodził na balkon to miał zakładane szelki. Potem jak jeździliśmy na wakacje na wieś to mu się szelki kojarzyły z tym, że wychodzi na dwór. Więc krzyku nie było.
Mimo, że Maks sam wychodzi to zawsze ma zakłądane szelki, bo tam ma adresatkę (w razie gdyby się zgubił). I mimo, że jest to 13letnia ciapa to i tak zawsze jest obawa, że poleci na ogrodzie za jakimś ptakiem.



Ja mam taki lęk odnośnie zostawiania zwierząt w samochodzie.
Lata temu śledziłam wątek na dogomanii, gdzie ludziom skradziono samochód z 2 psami. Szukali tych psów. Ogłoszenia na całą PL. Nie znaleźli.
Zawsze gdy zostawiamy zwierzaki w samochodzie i na chwilę wyskakujemy kupić coś do jedzenia w drodze na działkę, umieram ze strachu, że nam też ktoś ukradnie samochód i wyrzuci gdzieś zwierzęta.

Tasiemka napisał: kamisia napisał: Parę lat temu na innym forum dziewczyna opowiedziała o swojej tragedii .
Jak co roku latem urlop spędzali w przyczepie na swojej działce .Któregoś dnia zabrali psy i poszli wykąpać sie w jeziorze .Dwa ragdolle zostały zamknięte w przyczepie .Po powrocie po kotach nie było nawet śladu .Dziewczyna raczej była pewna ,że kradzieży dokonał tzw."przyjaciel" Działka bowiem była na całkowitym uboczu .Jeśli ktoś tam bywał to tylko znajomi .
Mimo poszukiwań koty nigdy się nie znalazły

Straszne. Powiem wam że mam taki lęk...że jak ktoś będzie wycodził lub wchodził do domu to wypuści (nie zauważy)kota. Wszystkich domowników "szkolę" od lat...ale to może być moment.

Mam podobne obawy. Niedługo spodziewam się Kotka w domu tylko, że u mnie było cały czas tak że drzwi były cały czas otwarte i boje sie przzwyczajenia domowników, że magą się zapomnieć a kotek sobie może pójść swoją ścieżka i tu bedzie problem juz ostrzeżenia były są i będa ale przyjdzie lato babcia wyjdzie zostawi drzwi otwarte mnie nie bedzie w domu a kotek sobie pojdzie. Czym lub jak najlepiej zabezpieczyć okna plastik przed niechcianymi ewolucjami kotka

napisałam już raz cały długi wywód na temat kota na działce padł serwer i wiadomość szlag trafił i mnie też ,ale z uwagi że jest to temat spędzający mi sen z oczu więc jeszcze raz to samo .Dylemat wypuszczać czy nie na smyczy ,w szalkach czy luzem znów dylemat i problem ,tego problemu jak myślę nie mają posiadacze balkonów ,no bo zabezpieczą okna i balkony i po sprawie ,kot na powietrzu kot szczęśliwi i jego właściciel szczęśliwy bo kot szczęśliwy , a co mają zrobić szczęśliwi posiadacze domów wolno stojących z ogrodzonymi terenami wszystko cacy ,ale nie mam balkonów tylko drzwi tarasowe na otwarty niczym nie grodzony taras .Tu się zaczyna owy dylemat Pradzio nigdy ale to przenigdy nie wyjdzie w szelkach na dwór wiem bo uczyłam sprawdzałam nie i już Bono wręcz przeciwnie szelki mu nie przeszkadzają no więc pomyśleliśmy z mężem że bardzo dobrze Pradzio grzeczniutki i posłuszny zawsze trzyma się blisko domu a Bono z naturą włóczęgi w szelki i na smycz .Kilka dni było super i tylko jedynym problemem były lamenty Bonka na zbyt krótkiej smyczy więc popuściliśmy ,ale po kilku dniach takiej sielanki Bono tak się zaplątał i zamotał a do tego jeszcze przestraszył nagłym brakiem swobody że o mały włos a zrobił by sobie krzywdę i tylko szybki refleks mężusia który przeciął regulowaną smycz zapobiegły tragedii .Mąż zabronił wiązania kota i kropka.Ja za to zabroniłam wypuszczania kotów i nakazałam wszystkim pilnowania drzwi na taras .Piękna pogoda wszyscy na tarasie ,a koty w domu i wszyscy słyszymy jak płaczą i delikatnie drapią w szybę nie miałam sumienia trzymać ich w zamknięciu .O upilnowaniu nie ma nawet mowy pełno drzew krzaków kwiatów i 6000 tys.metrów ogrodzonej powierzchni . Lubię patrzeć i obserwować nasze skarby widzę jakie są szczęśliwe jak wąchają wiatr .Jak próbują dogonić ptaszki i motylki jak polują na robale ,jak ganiają się pomiędzy kwiatami, jak głośno chwalą się upolowanymi myszami lub jaszczurkami które przynoszą kładą nam pod nogi i oczekują pochwały po prostu widzę jakie są szczęśliwe jak bardzo kochają wolność i nie potrafię im tego odebrać wołam je co jakiś czas i oczywiście grzeczny Praduś przychodzi natychmiast a z Bonusiem różnie bywa bo czasem włącza mu się szwendacz ,ale po którymś zawołaniu też przybiega .Ciągle się o nie boję i z przerażeniem myślę że kiedyś może któryś nie wrócić na wołanie ale kocham je bardzo i chcę by były szczęśliwe.Już cieszę się że zaczną się brzydkie mokre i zimne dni bo wtedy mam usprawiedliwienie brzydko zimno siedzicie w domu .No i znów się rozpisałam ,ale ten temat stale mnie dręczy pozdrawiam
dnia Pią 16:55, 12 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz




Mam tak samo, Gosiu. Ale od 18-tu lat wszystkie moje koty, na wsi zawsze zmieniaja się w "dzikuny". Koty moich wiejskich sąsiadów też i nigdy żaden nie zniknął. Kociaste mniej lub więcej trzymają się swoich terytoriów i na wołanie najczęściej przychodzą.
A jak piszesz, są przeszczęśliwe na takiej "lekko kontrolowanej" swobodzie.




© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting