Stroje regionalne i ludowe, suknie Ĺlubne, materiaĹ na firany
Zdaję sobie sprawę, że znaczna większość Państwa zapytań do mnie dotyczy inwestycji miejskich, w tym głównie ulic i chodników. Zapotrzebowanie na tego rodzaju przedsięwzięcia w mieście widać gołym okiem, ponieważ wciąż wiele jest w tym zakresie do zrobienia. W perspektywie docelowo pragniemy stworzyć kompleksową sieć ulic i chodników w mieście, na to jednak potrzeba dużo czasu i funduszy. Pozdrawiam, remont ulicy Mickiewicza planujemy na jesień br. Informuję, że zadania inwestycyjne, drogowe obejmują na ten rok budowę ul. Mickiewicza, Złotniczą (połączenie chodnikiem z ul. Asnyka), modernizację chodnika przy ul. Chopina, Żeromskiego (do ul. Sychty).
Mamy drugą połowę listopada 2012 roku, a ulica Mickiewcza wygląda tak samo jak wyglądała w czerwcu 2011 roku. No chyba, że od środy coś się zmieniło, bo nie jechałem tamtędy.
Sprawa jest dość prosta. Przez półtorej kadencji Pana Rintza pewnie gdzieś 80% mieszkańców nie dowiedziało się kiedy może liczyć na inwestycje na swoich ulicach, a cześć tych, którzy dowiedzieli się i tak nie doczekali się inwestycji.
Wiedza o tym co, gdzie jak i kiedy, zarezerwowana jest dla wtajemniczonych i upartych. Najlepiej jakby nikt o to nie pytał, bo znowu będzie trzeba podać jakieś terminy, których nijak nie można dotrzymać. W tym tempie większość niewykończonych ulic powiatowego miasta czekać będzie co najmniej tyle ile ulica Mickiewicza czyli ponad 40 lat. To 10 kadencji na stanowisku burmistrza, więc nie trzeba się obawiać, że po ich zakończeniu ta sama osoba odpowie za tak długi termin.
W zasadzie wygląda to tak, jakby nie było jakiegokolwiek pomysłu na przeprowadzenie inwestycji tego typu. A jakby zapytać mieszkańców co o tym sądzą? Czy byliby w stanie współuczestniczyć w inwestycji byleby czekać np. 2-4, a nie 40 lat? Realia są takie, że kasa świeci pustkami. Nie zostało już wiele nieruchomości, które można sprzedać, a jak dobrze sobie przypominam, Pan Burmistrz uzależniał inwestycje m.in. od środków pozyskanych ze sprzedaży nieruchomości. Tak czy siak, nie starczy tego dla wszystkich. Może gdyby właściwi pracownicy magistratu wyściubiali nos poza budynek i ogarniali więcej niż trasa dom-praca to dostrzegliby, te wszystkie uchybienia, których nie usunięto w tym roku i te wszystkie wyzwania, którym trzeba sprostać. Może nawet poznaliby kilka podpowiedzi od mieszkańców. Na razie słowo samorząd oznacza, że sami rządzą, bez udziału mieszkańców. Nie pytają, nie informują, ale jak trzeba to zrobią komuś kontrolę. Czy coś się zmieniło przez ostatnie trzy dekady w tym zakresie? Chyba tak, ale w niektórych dziedzinach niewiele.
Wracając do tematu ulic. Są długoterminowe plany poszerzenia terytorium gminy miejskiej, ale nie ma długoterminowych planów uporządkowania obecnego terytorium. Nie ma pomysłu co z tym fantem zrobić, bo dla większości ulic jest to perspektywa wykraczająca poza tę, jak i następną kadencję. Jak to nazwać?
No i proszę, ulica Mickiewicza ruszyła. Jak na razie widać prace związane z kanalizacją, ale to już coś. Jest nadzieja, ze za rok skończą pierwszy odcinek. Z tego co podpytałem to były jakieś problemy z odwołaniem się uczestników przetargu. Efekt jest jaki jest, czyli przez dwa lata niewiele się zmieniło dla mieszkańców spoza okolic rynku.
Zasięgnąłem tez języka o to o czym wspominałem czyli współfinansowanie różnych inwestycji przez mieszkańców i okazuje się, że zdarzały się takie przypadki w Pucku.
Dla przykładu budowa chodnika to koszty rzędu 500 zł za metr kwadratowy, a koszt remontu to 100-200 zł, może warto zorientować się ile mogliby dorzucić mieszkańcy? Oczywiście zawsze znajdzie się grupa, która dla zasady odmówi wszelkiego wspierania tego typu inwestycji i będą mieli rację, ale racja racją, a infrastruktury nie ma. Można przecież wysondować w których regionach Pucka czego ludziom brakuje i które środowisko jest najbardziej zdeterminowane by zmienić obecną sytuację na lepsze. Tyle, że skoro mówimy o obowiązku władz miasta (a budowa i utrzymanie tego typu infrastruktury to chyba ich obowiązek) to dobrze byłoby, by zainteresowano się sprawą, bo na tworzenie się komitetów osiedlowych w dzisiejszych czasach raczej nie ma co liczyć.
Pan Burmistrz w swoim serwisie zachęcał do inicjatywy, ale takie ogólne zachęcenie miewa z reguły zerowy oddźwięk. Trzeba konkretnej sprawy i stymulacji mieszkańców, a tu widzę rolę radnych, którzy niestety poza ustalonym grafikiem dyżurów (z reguły kilkanaście godzin w roku) oferują zero łączności z ludźmi, którzy ich wybrali.
Jeżdżę Mickiewicza bardzo rzadko. Dzisiaj miałem okazję i byłem mile zaskoczony. Ciekawe czy faktycznie (kierując się np. Twoimi sugestiami) mieszkańcy tej ulicy w jakiś sposób (np. wkładem własnym) przyczynili się do pozytywnego finału jej remontu.
Nie sadzę by dokładano się do remontu. Ten był zapowiadany od dawna i jak pisał Pan Burmistrz na swoim nieczynnym serwisie, tylko ta ulica miała gotową dokumentację do rozpoczęcia prac.
Inna sprawa, że nasze miasto jest chyba bardzo bogate, bowiem na tym krótkim odcinku postawiono bodaj 10 znaków ograniczenia prędkości do 30 km/h. Już wcześniej pisałem, że aby "odciąć" całe osiedle i ustanowić tam strefę ograniczonej prędkości do 30 km/h potrzeba technicznie około 12 znaków drogowych (na całe osiedle!!!) i odrobinę chęci urzędników. Już chyba dobre dwa lata temu Pan Burmistrz zapowiadał uporządkowanie oznakowania w mieście i jak na razie większe zmiany objęły tylko Osiedle Swarzewskie, dzięki czemu sąsiedzi Pana Burmistrza nie muszą już obawiać się mandatów za parkowanie w strefie zamieszkania. Inne osiedla w tym względzie jakby po prostu nie istniały. Kiedyś sprawdzałem, że koszt jednego znaku drogowego to około 150 złotych (teraz może więcej), a na ulicy Mickiewicza (wliczając skrzyżowanie z Paderewskiego i Miotka) postawiono ich o 10 za dużo. Bogate miasto .
Jestem też ciekaw, na ile prawdziwa jest plotka o tym, że zakończenie inwestycji (połączanie Mickiewicza z Helską) może się odwlec z uwagi na nieuregulowane sprawy własności jakiegoś tam wąskiego skrawka gruntu. Mam nadzieję, że to tylko plotka, bo jak nie to ten, który przygotowywał dokumentację do budowy powinien zapaść się pod ziemię.