Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany
Manewry sztabowe – Nysa 11.11
A teraz trochê inaczej ni¿ zwykle. Ale tylko trochê. Akurat tak siê zdarzy³o, ¿e ta impreza by³a bardziej statyczna a wypada przecie¿ co¶ napisaæ wiêcej ni¿ to, ¿e siê odby³a.
Przy okazji, z tego co wiem ilo¶æ osób czytaj±cych nasze relacje mo¿e dramatycznie nie ro¶nie, ale kto¶ to w koñcu czyta i nie zawsze s± to osoby zwi±zane jako¶ d³ugo z asg a czasami nawet wcale. I dok³adnie nie wiem jak to do nich trafia. W zasadzie to nie wa¿ne, grunt ¿e trafia.
Ma³e co nie co przed walk±
Czekanie…
Nasz wódz – Gelmir – ma ju¿ sprytny plan na worga
Zaczniemy sobie od wprowadzenia. Gdzie le¿y Nysa, jest dla mnie mniej istotne, bo zawsze mnie tam wioz±, ale trasa nie jest te¿ specjalnie skomplikowana, nawet je¶li idzie o wjazd na sam± twierdzê. I to w³a¶nie twierdza jest g³ówn± atrakcj± tego miasta. Z punktu widzenia oczywi¶cie airsoftowca. Bo zwyk³y zjadacz chlebka z mas³em mo¿e mieæ inne pogl±dy na to, co te¿ mo¿e byæ fajnego w tym mie¶cie.
B³ysk s³oñca w oddali…
Yeti – nasz w³asny prywatny…
Sama twierdza to bardzo rozleg³y teren. W czê¶ci s± to pozosta³o¶ci po fortach i bastionach oraz fosy a w zdecydowanie wiêkszej czê¶ci to tereny zielone, lasy, zagajniki i du¿o ³±k. Ogólnie gdzie by siê nie udaæ da siê pobawiæ w asg. Sama twierdza trochê lat ma. Pierwsze fortyfikacje to podobno XVI wiek, ale sw± koñcow± formê zaczêto rozbudowywaæ dopiero w XVIII wieku pod zaborami. Okaza³a siê swego czasu nie do zdobycia, ot tak i pad³a w czasie wojen napoleoñskich tylko z powodu braku amunicji i uzupe³nieñ ale ponad 100 dni siê broni³a. To tak z lekka historycznie, ¿eby nie by³o, ¿e nic nie wiemy o miejscu.
Iuna plus SAW – ³agodzi napiêcia po stronie wroga
Wódz rykn±³ na zbiórkê – I nikt nie wie o co chodzi…
Czasami udaje siê nam stanæ prawie równo…
To nie by³ nasz pierwszy wypad do twierdzy w Nysie. Jeszcze zanim sformowa³ siê Pluton, poszczególne teamy i ludzie odwiedzali to miejsce w ramach imprez airsoftowych. Osobi¶cie od jaki¶ 2-3 lat zdarza³o mi siê je¼dziæ na imprezy organizowane przez Siwego w tym miejscu. Potyczki obejmowa³y ró¿ne miejsca, czasami by³y to tylko tereny obok fortów a czasami w³±czone by³y w okolicach fortów, co zawsze jest najwiêksz± atrakcj± tego miejsca.
Jest rado¶æ…
Siwy wydaje ostatnie dypsozycje przed wyj¶ciem naszemu Szefu
Smutny mi¶, bo dosta³ uwagê ze wpisem do akt, ¿e siê ¶mieje…
Tym razem rzecz mia³a siê dziaæ w³a¶nie na fortach. Ale tego przed sam± odpraw± nie widzia³ nikt poza Siwym.
Nysa w zasadzie jest pierwsz± imprez± asg gdzie Formacja Pluton w prawie pe³nym sk³adzie bra³a udzia³. Choæ ca³kiem niedawno te¿ jako Formacja byli¶my na Raszówce, ale to by³a impreza bardziej zwi±zana z klimatem i jako rebelianci byli¶my bardzo niegrzeczni i niezorganizowani jak nigdy wcze¶niej, ale tak to mia³o wygl±daæ.
Formacja Pluton – we gotowo¶ci
Inny kawa³ek weso³ej Formacji
Chlup… A co tam, sama przyjemno¶æ jak butki nie przemokn±…
No dobra, ¿eby nie mieszaæ, niech bêdzie, ¿e druga impreza, ale teraz la militarnie, bez ¿adnych cywilnych ciuszków i takich tam.
Zgodnie z regulaminem przybywamy na miejsce prawie o czasie mimo jaki¶ objazdów. I zgodnie prawie z tradycj± jak±¶, jest jakie¶ opó¼nienie. W zasadzie norma, tylko na niewielu imprezach zaczynaj± siê one punktualnie lub z ma³ym po¶lizgiem…
Wyj¶cie w teren
Kup± panowie szlachta
Ludzie siê zje¿d¿aj±, ch³opaki i dziewczyny z Formacji tak¿e. Bo mamy babki a pewnie ¿e tak. Nie jeste¶my jak±¶ grup± która siê ogranicza tylko do jednej p³ci wychodz±c za za³o¿enia, ¿e p³eæ piêkna siê nie nadaje. Nadaje siê nadaje. Czy obecno¶æ kobiety w teamie ³agodzi obyczaje, trudno stwierdziæ, jakie bylimy takie jeste¶my.
Zaczyna siê problem jak siê ubraæ. Bo wiatr powiewa a i jakie¶ zachmurzenie a i krople deszczu zaczynaj± spadaæ z nieba. Có¿, kto ma ten wdziewa goretexy. Kto nie ma, zaczyna ró¿ne odprawiaæ zaklêcia, co by przywo³aæ s³oneczko a chmury odgoniæ.
Potrafimy ju¿ chodziæ w szykach, tych prostych na razie, ale…
Nasz wodzirej, wróæ… wódz na tej imprezie – Gelmir zwany czasem Lemurem (nie wiedzieæ czemu) b±d¼ Glamurem, co nawet by usz³o, bo g³adki po twarzy jest a zarostu nie widaæ ¿adnego, rozkaza³ stawaæ w szeregach. Znaczy bêdziemy wychodziæ pewnie w teren. Albo te¿ wzorem wojsk napoleoñskich w szeregach bêdziemy salwê za salw± odpalaæ w kierunku si³ wra¿ych. Ale mo¿e lepiej nie, jak po drugiej stronie broñ automatyczna, to jedna seria i nie ma nas. Dowódca wie ju¿ wszystko i jak ryknie, to od razu zdobêdziemy co mamy zdobyæ. Nasi przeciwnicy wyszli ju¿. Ale teren rozleg³y, i czekaæ jednak trzeba. Takie kurde ¿ycie, nic tylko czekaæ. Na ¶niadanie, obiad, kolacjê, kobietê, autobus, a¿ polska reprezentacja pi³ki kopanej awansuje gdziekolwiek. No dobra poczekamy. A wiatr wieje. I robi siê zimniej ni¿ przed chwil±.
Przez ³±ki i pola…
I czekamy w tych szeregach ju¿ wcze¶niej podzieleni na dwie sekcje alfa i brawo. Bo spora jest nasza Formacja. Nie do¶æ, ¿e sk³ada siê z trzech teamów: Fox Hound z O³awy, Dealine i SOS Raven z Wroc³awia, to czasami bierzemy jeszcze zaprzyja¼nione osoby z nami do TF-u.
Tu by zda³o siê powiedzieæ co to zacz ten TF? No w zasadzie to cholera wie… A tak na serio jest to zazwyczaj samodzielna jednostka/grupa (TF – Task Force) operuj±ca po danej stronie konfliktu. Taki skrót, który u³atwia dowodzenie oddzia³ami. Czasami w jej sk³adzie jest jeden team airsfotowy a czasem kilka jak trzeba stworzyæ wiêksz± si³ê ludzk± a czêsto po prostu z pojedynczych ludzi formuje siê TF by dzia³ali razem w wiêkszej grupie. Akurat u nas nie jest to problem i jako Pluton stanowili¶my spory TF. Ale jak co¶ jest du¿e, to trzeba podzieliæ na mniejsze, by siê mo¿na by³o np. sprawniej poruszaæ i czasami dzia³aæ oddzielnie nie trac±c spójno¶ci jako TF
Maszeruj± nasze TF-y
Postój…
Kontrola otoczenia
Manewry sztabowe ró¿ni± za to od powszechnie spotykanych imprez airsoftowych, g³ównie tym, ¿e dzia³a siê w³a¶nie TF-ami a nie indywidualnie. Porusza siê i walczy jako jeden oddzia³ a kiedy straty TF-u osi±gn± okre¶lony poziom, oddzia³ udaje siê na respa – miejsce odnowienia i powrotu do gry. Nie ma biegania samopas i ju¿. Nie ten klimat imprezy.
I tak oto nadejsz³a niepokomna chwila wymarszu. Ruszamy ca³± si³±, wszystkimi TF-ami w kierunku na twierdzê a w zasadzie jeden z fortów. Bo tam jest gdzie¶ wróg. Zadania zosta³y przekazane i idziemy. To te¿ jest charakterystyczne, ¿e siê gdzie¶ idzie. Czasami jak siê ma szczê¶cie spotyka siê wroga w miarê szybko. No, akurat nie dzi¶.
Oto mi¶, mi¶ jest bardzo grzeczny dzi¶…
Czujni I zwarci
A jakby g³ówna pad³a, to jest jeszcze klamka
Wpierw przez ³±ki i pod górkê. Chwila przerwy, bo czo³o naszej strony dokonuje zwiadu. Dok³adnie nie wiem gdzie i co, bo akurat to siê dzieje po drugiej stronie górki gdzie nas jeszcze nie ma. Wiêc sobie czekamy ogl±daj±c krajobraz. A wiatr wieje. Co prawda, kropli deszczu na szczê¶cie nie ma, wiêc jaki¶ optymizm siê pojawia nie wiadomo sk±d i dlaczego.
Przerwa – czas dobry na kilka fotek
Przerwa – ci±g dalszy fotek
Czas na relaks…
W koñcu ruszamy. Tylko, ¿e teraz trzeba trochê biegiem dogoniæ resztê, która znik³a w lesie. Ale i my w koñcu dochodzimy i wchodzimy do lasu. Kolejny postój. Zwiad gdzie¶ sobie szuka wej¶cia na teren fortu, bo przed nami fosa. Du¿a fosa. Dostajemy zadanie znale¼æ wej¶cie do fortu. Jako, ¿e zdarzy³o mi siê ju¿ byæ mniej wiêcej w tym rejonie, to razem z Bieniem idziemy sobie na czole. A ja siê pytam gdzie jest Taps? Nasz przewodnik z Bornego. Niestety nie przyjecha³, bo co¶ tam… Trudno…
Wchodzimy w las…
Tam pójdziemy
To mnie zdenerwowali..
Znajdujemy wej¶cie, ale do fosy, i ni± pod±¿amy a¿ do miejsca gdzie rzeczywi¶cie wchodzi siê na jeden z fortów. Zgodnie z rozkazami zatrzymujemy siê. Mamy za zadanie przeszukaæ i oczy¶ciæ teren z potencjalnego wroga.
W drodze na fort
Pod murami fosy
To nie byle jaka fosa…
To miejsce akurat ¶wietnie znamy. Rok temu w lutym bronili¶my siê przed przewa¿aj±cymi si³ami wroga i mimo strat, dotrwali¶my po ponad 2 godzinnej obronie do koñca scenariusza. Pamiêtaj±c gdzie co mniej wiêcej jest dokonujemy ponownego rozpoznania. A jest tu gdzie siê schowaæ. Ró¿ne tunele, schrony, przej¶cia oraz okienka strzelnicze kiedy¶ wykorzystywane zapewne do obrony przed realnym wrogiem, to ¶wietne miejsce do zasadzki. Poruszaj±c siê czujnie sprawdzamy ka¿d± dziurê i tunel. A trochê tego jest. Na upartego jakby kto¶ chcia³, to spokojnie móg³by samymi tunelami podej¶æ pod nasze linie obrony.
Brama fortu
Jeste¶my na miejscu przeznaczenia
Sprawdzanie tuneli…
Tak siê z³o¿y³o, ¿e nie znale¼li¶my nikogo a i nikt nie znalaz³ nas. Nie wiemy gdzie inne TF-y. My jeste¶my tam gdzie mieli¶my byæ. Niestety wroga nie ma. A podobno, co dowiedzieli¶my siê ju¿ po imprezie w tym rejonie grasowa³y dwa wrogie TF-y. Najwidoczniej nie zna³y terenu, co jest ca³kiem prawdopodobne albo gdzie¶ co¶ pomylili na mapie lub strach nie pozwoli³ im nas zaatakowaæ, co te¿ jest zrozumia³em poniek±d. Tak czy inaczej nie ma tu nikogo.
Idealne miejsce na zasadzkê…
Podziemia I tunele twierdzy
Nasz radiowiec…
Trochê znudzeni wyczekuj±c wroga czekamy. I zwiedzamy sobie tunele twierdzy. Tego to akurat we Wroc³awiu nie ma. Trzeba korzystaæ. Wychodz±c z jednego przywali³em w sklepienie tak, ¿e a¿ siê przestraszy³em, ¿e zabytek zepsujê, ale to tylko echo w tunelu albo w mojej g³owie zaszumia³o. Mocna konstrukcja, nawet tynk nie odpad³ i siê nie zakurzy³o wcale a pewnie we wspó³czesnym budownictwie, to choæby tynk spad³, pêk³o co¶ czy jakie¶ wg³êbienie w murze. A tu nic.
I¶æ w stronê s³oñca…
Wychodznie z podziem… wreszcie…
Siedz±cy posterunke na szczycie fortu
Kolejny rozkaz. Idziemy na nowe miejsce przeznaczenia. Tak zwane kible. Bardzo owszem strategiczny obiekt. I nie ma co siê ¶miaæ. Twierdza twierdz± a potrzeby fizjologiczne trzeba gdzie¶ za³atwiaæ. Jak siê kto¶ kiedy¶ gdzie¶ zapu¶ci³ w nieznane tereny to wie, co to znaczy a potem jeszcze królestwo za papier.
Patrol
Ooo, tu mnie trafili swego czasu
Zajmujemy pozycje obronne na nowym strategicznie wa¿nym obiekcie
Taki to obiekt strategiczny mieli¶my broniæ przez godzinê. Akurat bardzo dobrze samo miejsce okopane, zapewne przez historycznych wojaków. Miejsce do obrony ¶wietne. Takie Alamo. A my ju¿ kilka razy mieli¶my Alamo w ró¿nych miejscach Polski wiêc doceniamy jak miejsce do obrony jest ju¿ dobrze przygotowane. To by³o.
Pozycje obronne od po³udniowej strony
Czekamy na wroga…
Wschód - Sasha i Iuna czekaj niecierpliwie…
Zalegli¶my pokotem dooko³a, bo tak akurat nasze pozycje obronne by³y usytuowane. I czekamy. A tu jak nie ma wroga tak nie ma. Co¶ siê nagle od zachodu pojawi³o. Ale to jaki¶ nasz TF przedziera³ siê gdzie¶. Nie zauwa¿yli nas, ale te¿ nie wo³ali¶my za nimi. Mamy wytrwaæ. Czym pó¼niej nas odkryj± tym lepiej. Zero kontaktu z wrogiem. Wreszcie przez radio dostajemy informacjê, ¿e id± na nas z miejsca gdzie byli¶my wcze¶niej i nawet uda³o im siê rozbiæ dwa nasze TF-y. No to niech id±. My tu ju¿ trochê chêtni by sobie postrzelaæ, bo do tej pory to tylko zwiedzanie i zwiedzanie, i podziwianie krajobrazów.
Wizyta dowódcy na zachodnim sektorze obronnym
Mamy ciê wrogu w swym celowniku…
Teraz czas na kanapki, bo najedzony wojak nie ma ochoty ruszaæ ty³ka, wiêc bêdzie siê broni³ do ostatniej kropli wody w camelbacku. Empirycznie uda³o siê stwierdziæ, ¿e go³y ty³ek siê nie maskuje w jesiennym krajobrazie, czego nie mo¿na pokazaæ, gdy¿ cenzura wojskowa zarekwirowa³a fotkê.
Wreszcie jest kontakt. Podchodz± rzeczywi¶cie od po³udnia i niestety maj± pecha. Pierwszego chyba Bieniu zdj±³. Potem zdjêto resztê. Spokojnie, bez nerwów. Reszta TF-u siedzi cicho na swoich stanowiskach obronnych i tylko z zazdro¶ci± patrz± na tych co sobie mog± postrzelaæ. Ale za kilka chwil od pó³nocy i wschodu nadchodz± kolejni. Wiêc zaczyna siê strzelanie.
Na razie ¿adnych strat. Od zachodu natomiast cisza i spokój i co rzec… nuda! Jaki¶ wróg co¶ tam siê pokazuje miêdzy drzewami, ale daleko a jeszcze jak na z³o¶æ jakie¶ nasze oddzia³y siê tam szwendaj± i zajmuj± ich uwagê. Wiêc czekamy.
Iuna samotnie odpiera ataki wroga
VonBombke sieje ze swojej kosiarki…
Wreszcie podeszli jacy¶ odwa¿ni. Ja ze swym zasiêgiem to bardziej na bagnety siê nadajê ni¿ strzelanie na dalekie dystanse. Ale przecie¿ nie bêdê sobie ¿a³owa³ i strzelam, bo siê ³obuzy zbli¿aj± coraz bardziej. Nie wiem czy trafi³em, prawdopodobnie tak, ale mo¿e przy wspó³udziale ibou i Marcina którzy te¿ pruj± w tym samym kierunku. Tak czy siak zaczynaj± schodziæ z pola walki. Niestety nie ubywa ich, bo ich resp jest jakie¶ 150m od naszych pozycji. Co chwila kolejni siê pojawiaj± i to jeszcze ci sami.
Od pó³nocy tak¿e atakuj±… wszêdzie atakuj±…
Zaczynamy mieæ straty. Obrona w okrêgu ma to do siebie, ¿e mo¿na dostaæ kulk± i z boku i z ty³u a nie tylko od frontu. A teraz to ju¿ nie prawie Alamo ale na pewno Alamo jest, bo atakuj± w zasadzie z ka¿dej strony. Co jaki¶ czas gdzie¶ przewinie siê jaki¶ nasz oddzia³ odci±gaj±c wroga, przeganiaj±c go a czasami razem jak w kleszczach z dwóch stron niszczymy wra¿e si³y.
Kaemista biega to tu to tam…
Godzina ju¿ minê³a i czas zadania up³yn±³, ale my sobie dalej strzelamy. Choæ tyle z ca³ego dnia. Co prawda wróg ma uzupe³nienia a u nas ubywa co jaki¶ czas jeden cz³owiek. Tylko my zostajemy na miejscu. A oni po trafieniu na respa i 150m maj± nas znowu.
Sasha zmienia pozycje obronne
Na zachodzie bez zmian… powstrzymujemy wroga…
Postrzela³em, nie jaki¶ sza³, ale kilka magazynków posz³o, potem do³adowanie i jeszcze raz kilka. Dobrze, ¿e nie by³o limitu amunicji i nie trzeba by³o siê martwiæ co zrobiæ jak limit siê osi±gnie a ju¿ bywa³y takie manewry.
Dostajê kulkê z boku. Takie ¿ycie. Czerwona czapka na ³eb i do³±czam do reszty „trupów”. Dawno po czasie ale siê bronimy. W zasadzie my, to jest postrzeleni, siê tylko przygl±damy jak reszta naszych walczy. Iuna zaje¿d¿a repliki, ale sieje po przeciwnikach albo przytula siê do ¶ció³ki jak do niej siej±. Dooko³a ca³y czas szczekaj± AEG-i. Nie wiadomo co VonBombke ma ¶rodku, ale jego m16 chodzi jak niez³a wiertarka na dwa silniki.
Mamy coraz wiêcej strat…
Ostatnie strza³y przed w³asn± “¶mierci±”
W koñcu Gelmir og³asza, ¿e nasz TF zosta³ z powodu strat rozbity i schodzimy z pola walki. I przy okazji koñczymy nasz pobyt na tej imprezie. Zadania które mieli¶my zosta³y przez nas zrealizowane. Pierwsze zwi±zane z czyszczeniem fortów, bez strat a tak¿e bez przeciwnika w polu widzenia. Drugie utrzymanie pozycji obronnych zosta³o zrealizowane równie pozytywnie. A nawet przekroczyli¶my normê.
Powroty do domu
By³o du¿o chodzenia. I czekania. Ale te¿ to nie by³a zwyk³a impreza jakie s± co tydzieñ, ale tak jak brzmia³a nazwa mia³y to byæ manewry. Wiêc manewrowali¶my to tu, to tam i wroga te¿ wymanewrowali¶my. Kontakt ogniowy by³ jeden, ale ca³kiem d³ugi. Gdyby¶my mieli mo¿liwo¶æ respowania, pewnie i do pi±tku by¶my wytrzymali albo by siê nam kulki skoñczy³y lub baterie pad³y. Bo jak ju¿ siê zaczê³o, to nikt nie oszczêdza³.
Podsumowanie.
Ró¿nie to jest na Nysie. I w ró¿nych miejscach na twierdzy siê ju¿ chodzi³o. Najlepsze bêd± forty. I teraz by³y. Nasz pech, nikt nie chcia³ nas tam atakowaæ. A to by³oby lepsze miejsce do obrony ni¿ tam gdzie powalczyli¶my. Ale i tak najwa¿niejsze, ¿e siê uda³o postrzelaæ, bo wcale tak mog³oby siê nie staæ.
W drodze na parking po manewrach
Mimo, ¿e by³o sporo chodzenia a jeszcze wiêcej czekania, mo¿na przyj±æ, ¿e manewry by³y udane. Jako Pluton utrzymali¶my strukturê do koñca. Walczyli¶my ostro i by³o ca³kiem fajnie i zabawnie nawet jak siê nic nie dzia³o. Przypadków T1000 – terminatorów (tych co siê nie przyznaj±) trudno stwierdziæ tak ewidentnie, no mo¿e raz, bo widzia³em jak Bombka wali³ do go¶cia z jaki¶ mo¿e 10m i nic. Ale poza tym jako¶ nie stwierdzi³em tego zjawiska.
Teren jest ¶wietny i mam nadziejê, ¿e jeszcze tam zawitamy nie raz. Tak¿e w innych porach roku, bo chyba ka¿da w jakiej mia³em okazjê byæ, by³a warta tego by ponownie przyjechaæ. Mo¿e i ma³o by³o kontaktu z wrogiem, ale i tak by³o przyzwoicie. I to by by³o na tyle…
Jako przyk³adny oficer ogoli³em siê z samego rana! Dodaæ trzeba, ¿e zeszli¶my z J-4 tylko ze wzglêdu na respa przeciwnika, nie z powodu strat czy braku ducha bojowego. ¯y³o jeszcze 1/3 stanu oddzia³u. Manewry udane - pierwszy raz mia³em okazje dowodziæ - niech oceni mnie historia;)
Dziêkuje za wspó³prace i karno¶æ - by³em pod wra¿eniem. Z racji czasu i ma³ej ilo¶ci zdarzeñ nie bêdê pisa³ ¿adnego raportu z naszych dzia³añ. Musze przyznaæ, ¿e dziwnie czu³em siê w powierzonej mi roli - nie ¿ebym chcia³ tak czê¶ciej - ale od czasu do czasu nie zaszkodzi. Pochwalam pomys³ rotacji dowódców z ró¿nych teamów przy kolejnych imprezach.
Dziêki ch³opaki za wspóln± imprezê Mi siê rola Gelmira podoba³a jak biega³ z klamk± w d³oni. Siê zastanawia³em czy bêdzie rozstrzeliwa³ czy nie
I w zasadzie ta niemo¿no¶æ respowania by³a jedynym mankamentem imprezy. Najwazniejsze, ¿e wytrwali¶my. Zreszt± prawie Alamo, to i tak chwa³a jest po naszej stronie
Sytem rotacji dowódców nie jest jakim¶ odkryciem a od dawna stosowana w wielu armiach. Jako, ¿e my raczej la hamburgery, to tam jest praktykowane od dawna. Powielanie dobrych wzorów nie jest ¼le.
Razem z OP1 trochê na ten temat rozmawiali¶my na Oku Kuguara, bo ogólnie to rola dowódcy nie jest specjalnie chciana. I nie musi byæ, ale jest konieczno¶ci± i mam nadziejê, ¿e w mniejsze lub wiêkszej skali ka¿dy z Formacji spróbuje W szczególno¶ci bior±c pod uwagê imprezy wyjazdowe z innymi lud¼mi ni¿ cz³onkowie Plutonu.
Taka dygresja
No mnie siê w³a¶nie ten pomys³ ¶rednio podoba, gdy¿ dowódca musi mieæ predyspozycje do dowodzenia. Jaki¶ "zmys³" taktyczny, co robimy, jak robimy. Nie jest to zdolno¶æ powszechna.
Ju¿ Ty siê nie bój siê zrobi szkolenia, kolokwia zaliczenia i egazmin praktyczny
jak kolowkia, to otwórzmy kierunek;)
Ja siê zapisa³em na "Jednoosobowe kierowanie sob±" i dobrze mi sz³o, na pokrewnym kierunku "kierowanie spotera na cel" jeszcze dawa³em radê, ale wiêcej od mojej osoby nie wymagajcie. Przykro m, i¿ nie uda³o mi siê zawitaæ, i powalczyæ z wami, ale dopiero w nocy 11 wraca³em z delegacji z £odzi.