ďťż
Baza wyszukanych fraz
Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany

U mnie też są pomocnicy. I Kenzo i Mocca towarzyszą mi w zasadzie we wszystkim, w zmianie pościeli, praniu, prasowaniu, gotowaniu, porządkach, porannej toalecie.... Jak gotuję coś korzystając z przepisu, to pewne jest, że któreś położy się na nim Bardzo to lubię



Fantastyczny temat wątku! Gratuluję pomysłodawczyni. Fajnie jest zacząć dzień od przeczytania takich humorystycznie przedstawionych historyjek. I co ważne, prawdziwych.

To ja zatem opowiem, jak to Koko z Niunią pomagają mi wieszać firaneczki.
Najpierw oczywiście muszę przygotować „postument” o odpowiedniej wysokości dla siebie, aby dosięgnąć karnisza (prawie u sufitu). Drabinka zazwyczaj nie wchodzi w rachubę, bo muszę jej poszukiwać w garażu (zawsze zakopana wśród hałdy innych klamotów mojego TŻ). Natomiast pod ręką jest zwykle krzesło, zatem ono zajmuje miejsce pod karniszem jako pierwsze. Koty już czujnie obserwują, co też to za rewolucja w przestawianiu mebli. Ponieważ krzesło jest za niskie, muszę następnie udać się w poszukiwanie dodatkowego stołka, który ma stanąć na owym krześle. W tym czasie jedno futro natychmiast anektuje prawie całą powierzchnię siedziska krzesła. Wiadomo, nowych czatowni nigdy za wiele! Wracam ze stołeczkiem i umieszczam go na dostępnych (jeszcze) skrawkach wyżej wspomnianego siedziska. Sprawnie, aczkolwiek bez pośpiechu zajmuję wyższe piętro konstrukcji, uważając, aby po drodze nie nadepnąć na nieregularnie i szybko machający się ogon osobnika zajmującego piętro niższe. Nie muszę Was zapewniać, że wymaga to nie lada refleksu i skupienia. Demontuję z karnisza przybrudzone firanki i zrzucam je ze „szczytu” na podłogę. Kątem oka rejestruję natychmiastowy atak obu futer na spadający „spadochron”. Na wszelki wypadek przytrzymuję się klamki najbliższego okna, aby nie wylądować wraz z kotami w kłębowisku zakurzonych firaneczek. Z przykrością zauważam, że jak zwykle przez niedopatrzenie nie zadbałam, aby inne, świeżo wyprane firaneczki znalazły się w zasięgu mojej ręki (mogłam wcześniej np. przytrzymywać je w zębach). No cóż! Muszę opuścić z trudem zdobytą najwyższą kondygnację. Szybkie wrotki do pralni i z powrotem. Byłabym chyba naiwna, spodziewając się bezproblemowej ponownej wspinaczki na moją cudownie skonstruowaną budowlę. Czyli wspólna wspinaczka (tym razem trzech alpinistów) zapewnia moc emocji. Zwłaszcza mi, bo wpinam się jako ostatnia i to z okazałym firankowym szalem, który niczym boa-dusiciel ściśle okręca moją szyję. Po zdobyciu szczytu przyczepiam firaneczki do żabek, korzystając przy tym z pełnej poświęcenia pomocy futrzastych przy układaniu „właściwego” fałdowania. Moje zejście ze „szczytu” jest raczej zeskokiem, ale dwoje pozostałych wspinaczy zwykle długo nie podejmuje decyzji o odwrocie. Muszą jeszcze się pobić o to, który będzie wyżej panującym. Na koniec pozostaje jeszcze rozprostować frędzle nowej firaneczki, ale… to już pozostawiam pomagierom. No i to by było na tyle.
dnia Czw 13:56, 21 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Co za historia! Babojago, nie wiedziałam, że jesteś akrobatką I Twoje futerka też.

Fantastyczne historie!! Jak miło się na serduszku robi jak się czyta je

Super pomysł na ten wątek! Gratulacje dla pomysłodawczyni
dnia Czw 14:12, 21 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz


Uśmiałam się dziewczyny. Koty to cudowne stworzenia i kto ich nie pozna ten nie zrozumie
U nas tak samo ścielimy razem łóżko (świeża pościel , nie może być świeża, musi być wyleżana i okłaczona ), do toalety to już drzwi nawet nie zamykam, bo maluchy albo robią swoje potrzeby ze mną albo sprawdzają czy aby żyje i może będzie miziu miziu w wannie
Juliśka musi, no musi o wszystko się otrzeć, no i jakiś czas temu przeszła samą siebie, że prawie na zawał zeszłam. Dopiero co ugotowana zupa, gorący garnek z nabierką, a moja piękna idzie i się zaczyna ocierać. No pal licho te kłaki w zupie , ale by się poparzyła. Picie świeżo nalanej wody do ziemniaków (na szczęście jeszcze nie posolonych) też już było. Ogólnie Julisia uczy mnie szybkiego zmywania, bo woda w miseczkach, na pewno będzie uznana przez nią za "świeższą" niż w miseczce.

Jak czytałam opowieść Babyjagi to niemal słyszałam werble grające w ramach zagęszczania się akcji.




© Stroje regionalne i ludowe, suknie ślubne, materiał na firany Design by Colombia Hosting